Rozdział trzeci

1.8K 77 11
                                    

  W domu czekała na nas niespodzianka. Niestety nie zaliczka się ona do kategorii tych "miłych". Moje obawy się sprawdziły.

Ojciec chodził tam i z powrotem. To był znak, że coś jest nie w porządku, ponieważ nigdy się tak nie zachowywał. Gdy Staś chciał zapytać co się stało, tata ubiegł go tymi słowami:

-Idźcie po salonu.- w jego głosie słychać było takie przerażenie, jakby było tam co najmniej z pół tuzina esesmanów czy innych szkodników.

Widok, który tam zostałam, nie był o wiele lepszy. Matka wypłakująca się w ramię Gabrysia, Witek siedzący z grobową miną i ogniem walki w oczach. Nigdzie nie widziałam Róży i Ali, moich młodszych sióstr. Przy stole nie siedzieli również Ignaś i Emil. Edek wstał od stołu i powoli do nas podszedł.

-Witek jedzie do Anglii.- oznajmił nam. Zamarłam.

-Ale po co?- spytał oburzony Staś.

-Po pierwsze nie jedzie tylko płynie. Po drugie: niejaki Witold Urbanowicz formuje dywizjon lotniczy, aby pomóc Anglikom w nadchodzącym starciu z Luftwaffe. Dziś i ja się zgłosiłem.

Do moich oczu napłynęły łzy. Edek podłożył mi rękę na ramieniu.

-Trzymaj się młoda.

Później słychać było tylko trzaskanie drzwiami. Była to pierwsza osoba, która nie wytrzymała napięcia panującego w pokoju. Drugą była matka, a trzecią - ja.

Znalazłam pierwszą lepszą ławkę. Potrzebowalam chwili dla siebie. Nie mogłam w to uwierzyć. Mój ukochany starszy brat, będzie ryzykował życie?! Będzie latał na tej piekielnej maszynie, którą można tak łatwo zastrzelić.... I mogą go zabić. Zabić mojego brata...

-Chto proizoshlos? (co się stało)

Usłyszałam czyjś głos. Uniosłam głowę i zobaczyłam blondyna w mniej więcej moim wieku. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że rozumiałam język w którym on mówił. Był to rosyjski.

-Nichego... Vse v poryadke... (nic, wszystko w porządku) - odpowiedziałam zlękniona, ponieważ chciałam żeby sobie poszedł i bałam się, że coś mi zrobi.

-Ne boytes'. Ya ne prichinyu tebe vreda. Ya ne serzhus'... Kak tebya zovut? (spokojnie nie bój się. nie zrobię ci krzywdy. ja nie jestem zły. jak ci na imię)

-Julia i ty? (julia a ty)

-Nicolai.

Cześć!
Ogarnia was ten wesoły powiew radości z powrotu do szkoły? Bo mnie nie. Ja dopiero dostawałam świadectwo... Cóż... Ta szczęśliwa myśl, że wakacje za 10 miesięcy.
Ten rozdział pisany troszkę na siłę no i żeby troszkę spowolnić tempo akcji. Mogę wam zdradzić, że nasz rosyjski kolega Nicolai (Mikołaj), nie będzie jakaś główną postacią czy kimś bliskim dla Julki.
Mam już wystarczająco dużo głównych bohaterów, a ci najważniejsi jeszcze się nie pojawili.
Życzę wam przeżycia tego trudnego dnia!

TrueFakeBandit

S T O N E SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz