Rozdział 3

2.4K 139 11
                                    

Dziękuję za inspirację Patrysia666


               ***

Nie wiem jak długo stoję w ramionach brata, ale już jestem spokojna. Chodź to chwilowe, bo Ariok spiął się cały.- I nie wiem dlaczego.- Podnoszę na niego wzrok, ale on patrzy na coś, albo na kogoś kto jest za mną. Kurde no nie będę jego po moim tropie. - Nie wyj jesteś córka Lucyfera- gromie samo siebie. Biorę się na odwagę i patrzę  w tym samym kierunku co mój brat.

Gdy tylko go zobaczyłam i jego przenikliwy wściekły wzrok, iż tulę się do innego mężczyzny. Chryste, on jest chory z zazdrości o mnie, a ja nie chcę być jego własnością. Urial zaczął do nas podchodzić, ale Ariok w mig pojął jego zamiary i zasłonił mnie sobą. On dobrze wiedział, że ojciec chce mnie wydać za niego. Chciał mnie po prostu chronić. Jak brat siostrę. Kiedy Urial zrównał się z Ariokiem, a on instynktownie nas cofnął do tyłu.

- Pozwól mi porozmawiać, z moją partnerką, chłystku.- warknął Urial.

Partnerką? Narzeczoną? Dla niego jestem nikim. A już na pewno nie będę z nim rozmawiać, o nie. DOŚĆ!

- Słuchaj, no elfi książę, ja wiem, że moja siostra jest ci przeznaczona, ale daj jej czas. I wygląda na to, że ona nie chce z tobą gadać. Więc radzę ci zabawić się dziś z kimś innym.- odpysknął mu Ariok. Urial poczerwieniał na twarzy ze złości.

- Ty jesteś jej bratem, no to gratuluje ci siostrzyczki, chłystku.

Ariok nie wytrzymał i uderzył Uriala w twarz, aż ten się zachwiał niebezpiecznie i upadł na kolana.

Muszę stąd uciec. Nie mogę nikogo prosić o pomoc, bo ojciec się natychmiast dowie. Uciekłam stamtąd jak najszybciej za nim zbiegną się świadkowie. W sumie to dobrze mu tak. Cieszyłam się w duchu, że Ariok mu przywalił. On mnie przerażał i bałam się go nie na żarty.

Mam plan i wykonam  go.

Piekiełko. Tak to jest.

Kiedy już się tam zjawiłam to zauważyłam, że za barem stoi mężczyzna ok 40 letni wyglądem nie różni się od wielu innych tu obecnych. Jest przystojny i ma coś w sobie co nadaje mu autorytetu i tajemniczości. Koło niego stała ładna rudowłosa kobieta, która cały czas się do niego uśmiechała. Klub jest jeszcze pusty. Dziewczyny rozgrzewają się do występów cało nocnych.

Jego wzrok przykuwa młoda dziewczyna jest piękna i lekko wystraszona chodź stara się być dzielna.  Z niepokojem rozgląda się po pustym jeszcze klubie. Mężczyzna nie może oderwać od niej wzroku ma niemal wrażenie ,że jest mu znana. Przemyka się do niej jak dziki kot za chodzi ją z tyłu.

- Cześć mała nie potrzebuje już dziewczyn do towarzystwa. Ale  mogę z dla ciebie  zrobić wyjątek- odrzuca ją dwu znacznym spojrzeniem -Zostaw mnie chwyta popielniczkę. Wtedy na jej ręku widzi hieroglify.

-Cholera córka Lucyfera.- facet mruczy pod nosem ledwie słyszalnie.

*Arakiel

Jestem w szoku minęło wiele lat odkąd ktoś z rodziny mojego brata  się pojawił tutaj.

Teraz wiem kogo mi przypominała.

- Anastazja -mówi sam do siebie. Dziewczyna patrzy na niego zdezorientowana. Tak bardzo mi przypomina jej matkę.

- Pan zna moją matkę -pyta. – Jestem Anabel.

- Arakiel, moja droga bratanico.- przedstawia się.

CÓRKI LUCYFERA -ANABEL.  [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz