*UrianSzukam już miesiąc i nic nie wiem. Nikt nic nie wie, nikt nic nie słyszał. Wpadam w przygnębienie. Anabel nie chcę mnie znać, nie rozmawia ze mną nawet telepatycznie. Nie wiem co robi z kim się zadaję.
Czy mnie nie zdradza, czy nadal kocha.
Tęsknię za nią za jej zwariowaną osobowości i spontaniczności.
Zapachem ,ustami i ciałem.
Aż mnie nosi. Muszę ją zobaczyć.
Obserwuję ja już dwa dni. Jej ojciec chyba go wyczuł bo patrzał przenikliwie w jego stronę, ale na razie nic nie robi. Ta trzygłowa bestia chciała się za nim puść, ale jego pan gwizdnął i powstrzymał psa. Nagle wpadł mu do głowy szalony pomysł. Lecz kiedy z domu wybiegła Anabel i zobaczył, że bawi się z jednym z braci tym z rogami. Ciekawie po kim odziedziczył taki wygląd. Pozostali bracia wyglądają normalnie. Dziewczyna skoczyła mu na plecy i objęła go udami i czochrała jego włosy. Odnosili do siebie bardzo bez pośrednio, od razu było widać iż są sobie bardzo bliscy. Aż się w nim zagotowało z zazdrości. Tłumaczył sobie, że przecież to jej brata. Ale było widać, że dobrze się bawią. Ana była radosna jak skowronek. Szybko o nim zapomniała. Podczas gdy on marzy i śni o niej w nocy i dzień. No tak przecież wszystko sobie przypomniała i nigdy nie chciała być z nim. Nie mógł na to patrzyć chodź miał ochotę zabić jej brata. Gdyż Anabela może być jego tylko jego! Zaraz przyszło mu do głowy, że to przecież mogła nie być jego bliźniaczka jest ich przecież cztery i wszystkie są jednakowe, oszaleć można. Teraz jak nad tym pomyślał nie zauważyłem przecież hieroglifów na jej ramieniu i obrączki na palcu. To nie jego Bella. Wrócił do swojego punktu obserwacyjnego i czekał. Wreszcie się pojawiła. Prawie już zapomniał jaka jest piękna. Nie miał wątpliwości, że tym razem to ona. Widział dokładnie hieroglify na jej ramieniu i obrączkę na placu ,uśmiechnął się. Nie zdjęła jej kochana może ma jeszcze szansę. Była z matką. Poczekał aż zostanie sama. Kiedy podeszła bliżej zobaczył, że jest troszkę blada przestraszył się. Do stu piorunów ,że też wcześniej nie pomyślał.Nie przyszło mu do głowy, że mógł ją tej nocy zapłodnić.
Musi to wiedzieć, musi się przekonać.
-Anabelo -wyszedł za drzewa.
Drgnęła na jego widok.
-Zostaw mnie, nie zbliżaj się do mnie - zaczęła krzyczeć.
Był również zaskoczony jej zachowanie jak ona moim pojawieniem.
- Nie bój się nie zrobię ci krzywdy. Starał się by jego głos brzmiał łagodnie.
Anabel spojrzała na niego zrezygnowana.
-Już kiedyś to mówiłeś. Nie potrafię ci zaufać. Odejść i nie wracaj bo zraniłeś mnie najbardziej jak mężczyzna może kobietę.
- Anabel już mówiłem co się stało. Powiedziałaś ,że po czekasz. Nie chcesz mnie, bo wszystko sobie przypomniałaś, przecież nie wszystko między nami było złe. Mimo tego wszystkiego, że ślubem musiałaś coś do mnie czuć, pamiętasz co było potem mówiłaś, że mnie kochasz a w grocie sama chciałaś - Stara się w panice przekonać by dała mu szansę. Nie rozumiał jej najpierw kazała mu wszystko wyjaśnić z tym napojem a teraz.
-Masz kogoś dlatego mnie nie chcesz widziałem jak zachowywałaś się w klubie.
Potrząsnął nią.
-Zostaw moją córkę -usłyszał i zanim się obejrzał dostał w twarz. To była jej matka.
-Swoją drogą myślałam, że elfy to stworzenia honoru.
CZYTASZ
CÓRKI LUCYFERA -ANABEL. [Zakończone]
FantasyAnabel córka Lucyfera zostaję zmuszona do ślubu przez ojca, z księciem elfów. Lucyfer ma dość wybryów córki