Wyrównanie rachunków

900 86 22
                                    

           Miiko bez żadnej oznaki zwątpienia przyjęła moje kłamstwo. Wymamrotała podziękowania, po czym w zamyśleniu gładząc się po brodzie, obróciła się na pięcie i wróciła do Sali Kryształu. Przez chwilę obserwowałam jej plecy, gdy się oddalała, zastanawiając się, czy na pewno dobrze zrobiłam, ale z drugiej strony to przecież nie moja sprawa. Menhis powiedział, że sobie poradzi, to chyba wiedział, co mówił, prawda?

          Mimo to jakoś nie potrafiłam przestać o się o niego niepokoić. Wątpiłam, czy ktoś z tak wysoką temperaturą mógł w ogóle stwierdzić, że cokolwiek miał pod kontrolą... Z drugiej strony, dopóki go nie dotknęłam, to nawet nie zdawałam sobie sprawy, że gorączkował, bo przecież mówił tak trzeźwo i rzeczowo... choć zupełnie nie w swoim stylu. To wszystko było jakieś dziwne.

           Pogrążona w rozmyślaniach poszłam na kolację, ale tylko dłubałam widelcem w talerzu, nie mogąc wrócić na ziemię. Zorientowałam się, że Chrome dosiadł się do mojego stolika, dopiero gdy zastukał palcem w miejsce, gdzie się gapiłam.

– Co taka zamyślona?

– Jestem już trochę zmęczona tym dniem – stwierdziłam wymijająco, a wilkołak opuścił wzrok, by obejrzeć zawartość swojego talerza. Chyba się zastanawiał co zjeść jako pierwsze. – Był dla mnie dość pracowity.

– Wierzę – stwierdził, po czym po prostu zabrał się za posiłek. Ulżyło mi, że wystarczyła mu taka odpowiedź. – A jak tam treningi?

– Na szczęście już prawie koniec – powiedziałam, wzdychając. Chrome znowu spojrzał w moim kierunku.

– Naprawdę? Więc znowu będziesz miała więcej czasu? – zapytał wyraźnie ucieszony.

– Tak, raczej tak – odparłam, co wywołało u wilkołaka jeszcze większy entuzjazm.

– To świetnie! Zarezerwuj jedno popołudnie, to pójdziemy na plażę – oznajmił tonem, z którym nie dało się dyskutować. Zaskoczył mnie tym. – No co? Trochę mi ciebie brakowało – dodał ze wzruszeniem ramion, widząc moją minę. Zarumieniłam się, bo zrobiło mi się głupio, że tak całkiem skupiłam się na spotkaniach z Menhisem, zapominając o swoich znajomych. Pomyślałam, że chyba powinnam wreszcie przestać się zamartwiać psionem, skoro nawet nie chciał mojej pomocy i spędzić trochę czasu z kimś, kogo tak dla odmiany naprawdę lubiłam.

– Um, no to może nie czekajmy, tylko pójdźmy się przejść, jak tylko zjemy?

– Mówiłaś, że jesteś zmęczona – Chrome zawisł z widelcem w połowie drogi do ust.

– Spacer dobrze mi zrobi – zapewniłam go szybko, a wilkołak dokończył ruch ręką. Przełknął głośno kawałek mięsa z gulaszu.

– No to świetnie! – ucieszył się szczerze, dzięki czemu nabrałam przekonania, że to była dobra decyzja.

          Po zjedzeniu kolacji opuściliśmy budynek Kwatery Głównej i skierowaliśmy się na plażę. Po drodze spotkaliśmy Alajeę i Colaię, które miały taki sam plan jak my, więc dalej szliśmy już razem. Trochę się obawiałam, co z tego wyniknie, ale bardzo szybko się okazało, że przekomarzanki Chrome'a i Allie to niewyczerpane źródło świetnej zabawy. Jeszcze nawet nie zdążyliśmy dotrzeć na miejsce, a mnie już bolał brzuch od śmiechu.

         Na samej plaży tylko spacerowaliśmy po brzegu, ale Colaia nie wytrzymała i jako pierwsza zrzuciła buty, by zamoczyć nogi. Zaraz za nią podążyła Alajea. Chrome się wahał, nie chcąc zostawiać mnie samej, ale machnęłam ręką, żeby się nie przejmował. Kiedy jedna z sióstr natknęła się na piękną, dużą muszelkę, wszyscy rzucili się do szukania innych. Śmiałam się z nich, bo brodząc ze wzrokiem wbitym w wodę, przypominali mi czaple. Wołali, bym do nich dołączyła i w końcu po wielu próbach dałam się do tego przekonać.

Eldarya: Menhis (piąty WS)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz