Ten rozdział nie jest pełnoprawnym tekstem, a raczej zbiorem scen, w których chciałam pokazać jak najwięcej z tego, co ma Menhis do zaoferowania, bez zdradzania przy tym zbyt wiele :D. Historia właściwa zaczyna się od następnego rozdziału.
Mała legenda: sceny oddzielone "***" dzieją się w ciągu dwóch dni (trzy pierwszego dnia i dwie drugiego), następne fragmenty oddzielane "************" (xD) to takie najciekawsze wyimki z rozmów, jakie prowadziła Gardia z Menhisem podczas jej miesięcznego treningu, i są ułożone chronologicznie pod względem występowania.
Miłej lektury!
Gdy pracowałam w przychodni, Ewelein niespodziewanie poinformowała, że Miiko i Huang Hua pilnie wzywały mnie do Sali Kryształu. Miała przy tym bardzo poważną minę, więc odłożyłam bandaże, które właśnie układałam i poszłam bez dalszej zwłoki. Już wchodziłam po schodkach, by wejść do środka, gdy usłyszałam obcy, męski i zirytowany głos.
- Dlaczego tak długo zwlekałyście z wezwaniem mnie?! Już stąd ją widzę, a jeszcze nawet nie weszła!
Zatrzymałam się w pół kroku. Te słowa brzmiały, jakby były o mnie. O co mogło chodzić? Zaciekawiona ruszyłam dalej i w końcu przekroczyłam próg.
- Jest w takim stanie, że dla każdego, choć odrobinę wrażliwego świeci się jak latarnia morska - kontynuował tajemniczy głos, którego właściciela wreszcie mogłam zobaczyć. Był to wysoki mężczyzna o brązowych włosach do ramion, szczupłej twarzy i... zaraz, jeszcze chwilę temu wydawało mi się, że miał czerwone oczy, a teraz stały się niemal czarne, przez co wyglądał trochę przerażająco. Strój miał elegancki, ale prosty - tunika przewiązana pasem, luźne spodnie i buty wysokie niemal do kolan. Wszystko było utrzymane w ciemnej kolorystyce i przywodziło mi na myśl rycerza Jedi.
- Nie może być aż tak źle... - odezwała się Miiko. Wyglądała na lekko stłamszoną. Stojąca obok Huang Hua miała nietęgą minę, co jeszcze bardziej mnie zmartwiło.
- Nie?! - zapytał z oburzeniem. - Gardienne, jaki mam kolor oczu? - zwrócił się nagle do mnie, a ja aż drgnęłam zaskoczona. Zastanowiłam się nad odpowiedzią.
- Czarne - odpowiedziałam w końcu. Wcale nie byłam o tym przekonana, bo na pewno widziałam czerwień, ale czy taka nagła zmiana barwy tęczówek mogła się w ogóle wydarzyć? A może to tylko mi się przewidziało? Przecież jeszcze nie doszłam do siebie po historii z Yeu... Miałam wrażenie, że mężczyzna z zaciekawieniem obserwował to moje zawahanie.
- Widzicie? - zawołał już w kierunku Huang Hua i Miiko, które teraz wyglądały na zaskoczone. - Nawet nie musiałem się wysilać!
- Ale ty... - zaczęła mówić kitsune.
- Tak, rzadko kiedy muszę się wysilać, masz rację - przerwał jej mężczyzna, z wyraźną dumą w głosie. - Chodziło mi o sam fakt.
- Niezupełnie to miałam na myśli... - próbowała zaprzeczyć Miiko.
- Oboje doskonale wiemy, co miałaś na myśli - znowu wtrącił się jej w słowo tajemniczy osobnik, z bezczelnym uśmieszkiem. Kitsune zacisnęła usta w wąską linię.
- Podejmiesz się? - przerwała ciszę Huang Hua. Była bardzo poważna, co raczej rzadko się jej zdarzało. Czułam narastający mętlik w głowie.
- Przecież jej tak nie zostawię - stwierdził ze wzruszeniem ramion. - W końcu tak robią ci dobrzy, co nie?
- Tak, tak robią ci dobrzy – potwierdziła Huang Hua z błyskiem rozbawienia w oczach, a Miiko ledwie powstrzymała się od parsknięcia. Nie miałam najmniejszego pojęcia, co ja właśnie usłyszałam, ale atmosfera w pomieszczeniu wyraźnie się rozluźniła.
CZYTASZ
Eldarya: Menhis (piąty WS)
FanficGardienne od swojego przybycia do Eldaryi nie miała zbyt wiele szczęścia, a do opętań to już w szczególności. Po tym, jak ciało dziewczyny zostało na krótko przejęte przez Yeu, Huang Hua i Miiko uświadamiają sobie, że to ostatnia chwila, by udzielić...