Ja niczego tak w życiu nie chce jak tego, żeby on był szczęśliwy. Na swoim własnym szczęściu mi tak nie zależy jak na jego.
Znalezienie dobrej pracy?
No byłoby fajnie.
Ale on szczęśliwy?
Zabiłabym za to po prostu.
Nie chcę, żeby był szczęśliwy ze mną. Chcę, żeby był szczęśliwy ze sobą samym. Żeby wiódł takie życie, jakiego chce. Żeby dużo się uśmiechał i szczerze śmiał. Żeby budził się rano z uczuciem, że warto i, że chce wstać. Żeby miał obok siebie osoby, na których mu zależy, i którym zależy na nim, nieistotne czy to będzie rodzina, przyjaciele czy żona lub mąż. Żeby czuł się kochany i żeby kochał.To chyba jest już taki rodzaj miłości, gdzie kocham go nad życie. Bezgranicznie. Nie wmawiając sobie, że nie ma wad, bo hej, oczywiście, że je ma. Ale jestem pewna, że mając je wszystkie przed sobą, wypisane jedna pod drugą, to kochałabym go tak samo mocno.
Nie mogę przyrzec, że będę go kochać na zawsze, bo nie wiem co się stanie. Ze mną. Z nim. Z życiem.
Poza tym, nie składam już obietnic na wieczność, bo wiem, że nie zawsze będę w stanie ich dotrzymać, a nie chcę go nijak zawieść. Nawet jeśli to coś, o czym w życiu się nie dowie.Dlatego mogę jedynie przysiąc, że tak długo jak będę go kochała, to będę kochała najmocniej jak tylko mogę. Z całych sił, tak żeby miało to jakieś znaczenie.
Nawet jeśli nie dla niego, to dla mnie samej.
YOU ARE READING
writing to say something
Poetry《I've been traveling in the desert of my mind and I haven't found a drop of life I haven't found a drop of you》 bo czasem wykrzykuję słowa bez sensu w puste korytarze z nadzieją, że echo ułoży je za mnie, bo czasem udaję, że mam do powiedzenia więce...