chapter four | day6

1.4K 130 23
                                    

091218

     SeokJin otworzył oczy w środku nocy. Otarł łzy z policzków i zaczął coś mamrotać podl nosem, nerwowo rozglądać się po pokoju. Sam nie rozumiał swoich cichych słów. Chyba okropny sen, prawda? Podbiegł do drzwi i nacisnął klamkę. Pchnął drzwi. Nie otworzyły się. Pociągnął. Dalej. Blondyn nerwowo zaczął szarpać drzwi. Dlaczego dopiero po którymś dniu próbuje się wydostać? Dlaczego dopiero teraz poczuł taki niepokój? Był na siebie cholernie zły, ale mówi się trudno, prawda?

      Usiadł w rogu pomieszczenia i zerknął na NamJoona. Spał. Brzydko spał. Chrapał. Z zamyśleń chłopaka wyrwał dźwięk otwieranych drzwi. Uśmiechnął się i już miał wstawać, gdy zauważył, że jakaś postać wchodzi, zamyka drzwi, i patrzy na niego. Jin nie mógł przyjrzeć się dokładnie sylwetce, ale stwierdził, że to mężczyzna. Zmrużył oczy, by coś lepiej zobaczyć, ale facet zaczął podchodzić do niego szybkim krokiem. Dwudziestojedno latek próbował się odsunąć, ale głupia ściana mu przeszkodziła, więc zrobił unik w bok. Nie wiedząc co zrobić, nie spokojnie patrzył na sylwetkę. Gdzie uciec? Nigdzie, czekać. Mężczyzna ukucnął obok Kima i mocno złapał go za ramię, wyciągając z kieszeni strzykawkę.

-Przepraszam, przyjacielu... -szepnął, po czym wbił igłę w ramię drugiego w odpowiednie miejsce. Blondynowi zakręciło się w głowie. Znał ten głos i to bardzo dokładnie. Nie pamiętał skąd, ale skądś na pewno.

    Ciemna sylwetka oddaliła się i szybko wybiegła z pokoju, zamykając wszystkie zabezpieczenia. Młody Kim został sam. Znaczy, był jeszcze brunet, ale młodszy go nie liczył. Przymknął oczy i ,,rozmyślał". Po kilku minutach po prostu usnął pod wpływem zbyt wielkiej ilości leków na uspokojenie i nasennych.

___________________________________

-Nienawidzę cię - warknął młodszy.

-Spokojnie kochanie. Nic mu się nie stanie, o ile nie wstrzyknąłeś wszystkiego. - Hoseok zamarł i pokazał swojemu chłopakowi pustą strzykawkę.

-Dlaczego do jasnej kurwy nie powiedziałeś mi o tym wcześniej?! - brunet poczuł łzy w oczach. Jego Jinniemu nie mogło nic się stać. Za długo go nie widział, a gdy była taka okazja, to jego chłopak kazał mu coś wstrzyknąć. Chłopak wyjął paczkę papierosów i zapalniczkię.

-Przynajmniej będzie spokój... -mruknął cicho różowowłosy. Nie spodziewał się, że Jung to usłyszy. Mylił się. Usłyszał, zapalił i opuścił z hukiem pomieszczenie. -Przepraszam...?

loading 14%... |||||||

~•~
Zjebałam hahah. Mam nadzieję, że chociaż trochę się podobało :///
Rozdział miał być wcześniej, ale wattpad jest taki zjebany, że nie chciał mi go opublikować :)
Powodzenia w szkole i miłego dnia/wieczoru~

you can not escapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz