chapter sixteen | day28 [END]

1.2K 108 76
                                    

31122018
Dni mijały spokojnie, ale stres, spowodowany wolnością zżerał dwójkę od środka. Za dwa dni był dzień, kiedy ich oczy ujrzą piękne, jasne słońce, rodzinę i wszystko za czym tęsknili. Czuli się w swoim towarzystwie coraz lepiej i postanowili kontynuować ten związek jeszcze przez długi, bardzo długi czas. Aktualnie co robili? Leżeli na łóżku NamJoona, a SeokJin się w niego wtulał. Pomrukiwał cicho, kiedy chłopak swoimi palcami przeczesywał jego trochę przydługie włosy.

Zmarszczyli jednocześnie brwi, słysząc dźwięk otwieranych drzwi i tylko brunet się podniósł, przez co młodszy został bez swojej "poduszki". Zszokowani, nic nie rozumiejący, patrzyli jak policja wbiega do pomieszczenia. Oby dwoje zostali wyciągnięci z pomieszczenia dość brutalnie, na co starszy usłyszał serię syknięć bólu z ust swojego chłopaka.

-HoSeok...? - mruknął Jin, kiedy w drodze do pojazdu policyjnego zauważył swojego starego przyjaciela. Swojego starego przyjaciela, szarpiącego się z dwoma policjantami. Swojego starszego przyjaciela, po którego policzkach spływały łzy na widok, jak komendanci szarpią mocniej jego narzeczonego.

Chciał coś krzyknął, podejść, ale silne ramiona dwóch mężczyzn mu w tym przeszkadzały. Chciał się wydrzeć, kiedy zauważył jak w jego PRZYJACIELA siwy mężczyzna uderza pałką, na co ten kuli się z bólu. Mimo tego co brunet zrobił... SeokJin był w stanie mu wszystko wybaczyć. Doskonale pamiętał ten dzień, kiedy żegnał się z nim. Kiedy oby dwoje płakali przed dworcem, powtarzając sobie, że będą przyjaciółmi na zawsze. HoSeok dotrzymał obietnicy, odnalazł SeokJina. SeokJin złamał obietnicę, zapominając o HoSeoku.

Patrzył przez przednią szybę na całe zdarzenie. Słyszał sporo niewyraźnych krzyków, wyzwisk z zewnątrz. Spojrzał na swojego chłopaka i poczuł ogromne ukłucie w sercu, widząc wyraz twarzy NamJoona. Było widać, że strach walczył że smutkiem oraz zachowaniem w pewnym stopniu spokoju. Bez słowa przytulił bruneta, szepcząc mu ciche "kocham Cię".

-Min... Min YoonGi... - szepnął brunet, ściskając mocno ukochanego - kurwa, Min YoonGi... Oni nas porwali... Zamknęli bez dostępu do wszystkiego... Oni... - starszy miał już coś powiedzieć, w czym przeszkodziły mu usta młodszego.

Odsunęli się od siebie po dłuższej chwili i Jin od razu uśmiechnął się pocieszające. Blondyn chciał coś powiedzieć, by dodać im obu otuchy, jednak do auta wsiadła dwójka mężczyzn. Umięśniony blondyn, z dziecięcymi rysami twarzy i czerwonowłosy chłopak, dojrzalszy trochę z twarzy. Jednak dalej było widać, że to dzieciaki.

-Komendant Jeon JeongGuk i Jeon TaeHyung. Jedziecie z nami na przesłuchanie - mruknął obojętnie blondyn za kierownicą, pokazując ich odznaki.

-Kookie, miałeś tak nie mówić~! - zapłakał oburzony chłopak z czerwonymi włosami i lekko zaróżowionymi policzkami.

NamJoon miał już się odezwać, zaprzeczać, kiedy po wnętrzu pojazdu rozniósł się warkot silnika, by po chwili zobaczyć jak powoli odjeżdżają. Nawet nie poczuł, kiedy w jego oczach pojawiły się łzy, a jego ciało odwróciło się, gdy mózg krzyczał, aby zostało w miejscu, a serce i więź do starego kumpla, krzyczało "ruszaj dupsko". Popatrzył tylko bez słowa przez tylną szybę.

Strzał.

Dwa upadające swobodnie ciała.

Samobójstwo różowowłosego i bruneta, trzymających się za ręce.

-Kochanie, nie... - szepnął pośpiesznie starszy Kim, zauważając, że jego chłopak powoli się odwraca. Powstrzymał go i ujął jego twarz w dłonie. Spotkał się z wzrokiem młodszego. Tym pięknym, zagubionym wzrokiem, który tak bardzo uwielbiał. Pocałował go czule, by SeokJin nie widział całej tej sceny za szybą, na którą czerwonowłosy prychnął ciche "idioci".

Natomiast nikt z czwórki, ani z pozostałych policjantów, którzy zaczęli odjeżdżać nie zobaczył cudu.

Cudu.

Dwójka "martwych" chłopaków, upewniając się, że nikogo nie ma, uciekła w głąb lasu, zrzucając z siebie, ukryte pod ubraniami, kamizelki kuloodporne. Ich dłonie dalej pozostały złączone, a nawet ściskały się jeszcze bardziej.

A ostatnia dwójka? Nasi niewolnicy? Cóż, spotkała się z zapłakanymi rodzicami i do teraz wspomina sobie te wszystkie chwilę, popijając kubki gorącej herbaty siedząc pod kocem.

C'est tout.
La vie continue.

koniec

~*~
chciałabym wam bardzo podziękować za to, że byliście tutaj do końca, że mnie wspieraliście. Dziękuję za wszystko, naprawdę jestem szczęśliwa z tego, co... Z tej liczby wyświetleń, komentarzy, głosów... Dziękuję.
Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną i będziecie czekać na kolejny fanfik ❣️

Dziękuję, kocham Was

you can not escapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz