Rozdział 4 Noc ognia

24 0 0
                                    


Minęło kilkadziesiąt minut od tej feralnej rozmowy. Ile dokładnie. Nie wiem. Straciłem poczucie czasu. Leżę w barłogu i zamartwiam się. Dawno nie byłem tak zdołowany. Od czasu kiedy byłem jeszcze dzieckiem nigdy nie czułem takiej goryczy. Gdybym tylko mógł zmienić przeszłość. Za bardzo myślę o przeszłości. Osacza mnie jej czerń. Czasem czuje, że zmarnowałem swoje życie. Żałuje każdej sekundy przeze mnie niewykorzystanej w pełni. Ale życie trwa nadal. Trzeba żyć tym co jest i będzie. Tylko...po co? Nie pierdol Nick. Masz po co żyć. Wszystkie ssaki mają po co. Po prostu nie wolno wygadywać głupstw, że jest inaczej.

Jestem taki wyczerpany. Jak zawsze po ciężkim dniu pracy. Porozmawiam z Judy. Od razu poczuje się lepiej. I może te chore myśli odejdą na drugi plan. Przecież to nie koniec świata. Tylko gdzie mój telefon?

Przeglądam pościel, ale nie mogę znaleźć. Gdzie on jest? Wychylam głowę za łóżko i przeglądam podłogę. W nadziei, że może się nie zniszczył. W końcu wstaje z łóżka. Silne sprężyny materaca skutecznie to ułatwiają. Nie ma go nigdzie. Zostaje jedno miejsce. Być może wpadł pod łóżko. Lekko schylam się. I jest mam go. Szybko go wyciągam i ponownie wskakuje na moje łoże. Przypomniałem sobie jak kiedyś bałem się spojrzeć pod łóżko. Myślałem, że są tam potwory. Zawsze prosiłem mamę o zapalenie światła oraz by zawsze zaglądała pod łóżko. Oczywiście żadnych potworów nie było, ale podziwiam cierpliwość mojej matki. Kiedyś nawet przyśnił mi się potwór. Był mały zielony i miał jedno oko. Pamiętam, że miał mikrofon. Chyba jedyny mój dobry sen o potworach wyskakujących z pod łóżka i szafy. O ile takich snów było więcej.

W tym momencie zadzwonił mój telefon. No i kto dzwoni? Oczywiście karotka. Wyprzedziła mnie o kilka sekund. Czasami myślę czy to aby nie lis w króliczej skórze.

-No cześć, widzę, że się stęskniłaś spryciulo.

-Cześć Nick! Tak stęskniłam się. Czemu spryciulo?

-Widzisz, bo właśnie miałem do ciebie zadzwonić i tu nagle ty musiałaś być pierwsza.

-Bo jestem lepsza.

-Lepsi nie oszukują.

-Co to znaczy?

-Dobrze wiem, że zakradłaś mi się do mieszkania, żebym nie znalazł telefonu za szybko, aby zadzwonić jako pierwsza.

-No trzeba w końcu w życiu jakoś sobie radzić.

-Taa. Jeśli można spytać to co cię sprowadza do mojego telefonu.

-Odnośnie naszego spotkania oraz jak już mówiłam, stęskniłam się.

-Dobrze mów dalej.

-Moi sąsiedzi przyjechali ,a wiesz jacy oni są.

-Ci co skaczą sobie do gardeł.

-Tak i chciałam się zapytać czy skoro u mnie warunki są średnio sprzyjające to czy mógłbyś...

-Zaprosić ciebie do mnie?

-Tak o ile twoje warunki są sprzyjające.

-Ehhhhh.

-Przepraszam, miałam na myśli czy nie masz jakiś planów lub drących się sąsiadów, a nie, że masz brudno czy coś z tych rzeczy.

-Rozumiem. Przepraszać nie musisz. Oczywiście, że możemy tylko nie wiem jak na to pozwoli "Nowe wspaniałe rozporządzenie od naszego wspaniałego rządu odnośnie ZPD".

-Co takiego się stało?

-A wiesz tylko takie drobne zmiany. Naprawdę mało istotne rozporządzenie, czy jak to się zwie.

Zwierzogród/Zootopia Alternatywna kontynuacja.Where stories live. Discover now