Rozdział 5 Definicja słowa rozpacz

23 0 0
                                    

Wrzask budzika przeszywa całe mieszkanie. Wtorek zwiastuje cienki pas światła padający na moje oczy. To dziwne, budzę się i nic nie pamiętam ze snu. Zawsze zapamiętywałem swoje sny. Teraz mam pustkę w głowie. Nic nie pamiętam. Mięśnie mam wiotkie. Gorzej niż w nocy. Co to za hałas. A to budzik. Mały czerwony, metalowy budzik na drewnianym stołeczku. Jest zaledwie dwadzieścia centymetrów ode mnie. Jednak nie mam siły go wyłączyć. Czemu dałem ten stołek z lewej strony łóżka. Chyba tylko po to by utrudnić sobie zadanie. Wszak jestem praworęczny. No dalej odrobina napięcia mięśni. Ahhh czuje jak każde włókno powoli sprężynuje jak sznurek naciągany między dwoma drzewami. Krople potu ciekną mi po czole. Ahhh jest! Udało się! Jest. Gdy tylko pozbyłem się uporczywego dźwięku moja ręka jak wypuszczona z dłoni guma trzy krotnie razy szybciej schowała się pod kołdrę. Jednak coś mi się nie zgadza. Za ciemno tu trochę. Może to nadal sen? Zatykam noc by sprawdzić czy mogę tak oddychać. Jednak wciągnięcie powietrza do płuc jest nad wyraz trudne. Czyli to nie sen. Gdy śnimy można oddychać z zamkniętym nosem. Tak samo potwierdza to niezmieniająca nie gwałtownie godzina na zegarze na ścianie przy drzwiach wyjściowych. Ale co ja widzę. Jest 4:45! Czemu ustawiłem budzik na tak ranną godzinę. Może jeszcze uda mi się zasnąć. Nic dziwnego ze snu nie pamiętam. Spałem około 4 godzin. W tym czasie zdążyłem mieć zaledwie dwie lub trzy fazy Rem. Czyli snu głębokiego. Z reguły ma się tych faz około 5. Jestem taki zmęczony. Kolejny dzień przed tobą Bajer. Muszę wstawać. I tak już nie zasnę. Przynajmniej na spokojnie się przygotuje na przyjęcie tego dnia.

Odbijam się z łóżka. Moje nogi mają w sobie teraz taką nie moc, że omal co się nie przywitałem czule z podłogą. Rozprężam mięśnie nóg. Małe szybkie wymachy na boki. Po rozruszaniu tejże jak ważnej części ciała mogę ze spokojem udać się do łazienki bez ryzyka zaliczenia jak to w mowie potocznej gadają tzw. Rychłej gleby. Muszę się umyć. Ściągam swoje ubrania od góry w dół. Powinienem je poukładać. Ale istnieje powiedzenie ,,Jeżeli możesz zrobić coś jutro to zrób to jutro". Nie ważne. Po prostu się wymyje. Chyba już nie robiłem tego tak długo jak ile czasu zajęło promykom słońca oświetlić ssacze padole w całości przez godzin tuzin po czternaście. Co ja mówię. Nick, nie łatwiej było powiedzieć, że tydzień? A właściwie raczej pomyśleć.

Stoję obok wanny. Dokładnie analizuje wzrokiem każdy centymetr jej wypukłości. W końcu się decyduje i Hop! Wskakuje. W pierwszym momęcie ogarnia mnie straszliwy chłód w każdym punkcie gdzie ciało moje dotyka jej brzegów. Jest to przez mnie jednak przerwane. Odkręcam prysznic. Lubię to uczucie. To uczucie jak każda mała ciepła kropelka życiodajnej cieczy rozlewa się, pokrywa każdy fragment mojej skóry pod futrem. To uczucie jak krople wody...Jak one przedzierają się przez futro. Jest to naprawdę wspaniałe. Zawsze zastanawiałem się co by było gdybym nie miał futra? Co bym odczuwał gdy krople przeźroczystej cieczy uderzały by o ciało. Nie mam pojęcia. Ulgę i rozkosz kąpieli przeryw mi jednak pewien mały szczegół, który zauważyłem na swojej ręce. Aż się dziwie, że to jeszcze widać. Ahhhhhh... Jaki ja byłem...jakim... jaki głupi. Nadal pewnie jestem, ale nie aż tak. I po co ja to robiłem. Chyba tylko po to... Po to bym w nawet w przyjemnej chwili nie mógł zapomnieć o swojej zmarnowanej przeszłości. Te dwa małe symbole na mej lewej ręce są nadal świeże mimo lat...

Robi mi się trochę słabo. Zmęczenie daje się we znaki. Położę tylko na chwilę głowę na wannie. Na brzegu. Zamykam oczy. Nie mogę teraz usnąć. Powstrzymuje się... jednak nie dam rady. Moje oczy są zamglone. Widzę tylko rozmazane zarysy wanny. Na krawędzi wanny udało mi się dostrzec pudełko. Skąd one tu? Małe zielone pudełko. Pomalowane w zielone wzory w różne odcienie zieleni, dając tym samym wrażenie ich wypukłości. Na środku pudełka widnieje owal koloru białego z czerwoną cienką obwódką. Sama obwódka jakby zlewa się z zielenią pudełka powodując, że nie są jasne jej granice. Na środku dziwny napis. Czarnym drukowanym drukiem. Moje zmęczone gałki oczne powoli podążają szlakiem tego napisu od lewej do prawej w celu jego odczytania. Nie jestem pewien co tam pisało. Napisy były wyraźne, ale jakieś dziwne. Nie wiem na czym takowa dziwność miałaby polegać. Były dziwne. Jednak odczytałem napis w miarę poprawnie. Było tam napisane: STRUNOWIEŻY. Co to miało by znaczyć tego nie ogarniam. Potrzepałem na boki głową i podniosłem są. Okazało się, że pudełeczka nie było. To był mikro sen. Kolejny znak jak bardzo brakuje mi spoczynku. Będę musiał kończyć już chyba kąpiel, bo się jeszcze w wannie utopie.

Zwierzogród/Zootopia Alternatywna kontynuacja.Where stories live. Discover now