Siedziałem z nogami przyciśniętymi do klatki piersiowej, pomiędzy regałami w bibliotece. Łzy ciągle, poza moją kontrolą, wypływały spod moich powiek, mimo że już się uspokoiłem.
Nie zanosiłem się płaczem, nie trząsłem się, a mój oddech był spokojny i unormowany.
Dolna warga ciągle odrobinę mi drżała, ale i tak byłem w lepszym stanie niż wcześniej.Potrzebowałem chwili dla siebie, żeby w tym czasie móc się uspokoić. Wiedziałem, że powrót do domu nie byłby najlepszym pomysłem.
Miałem przymknięte powieki i dlatego nie widziałem niczego, co dzieje się dookoła mnie.Czując czyjąś obecność obok siebie, początkowo zmarszczyłem czoło. Dopiero po chwili powoli otworzyłem oczy, z wrażenia aż podskoczyłem w miejscu.
Louis nie odwrócił głowy w moją stronę. Po prostu usiadł obok mnie i siedział.
Nie spojrzał na mnie, nie odezwał się.
Po krótkiej chwili przyglądania mu się, ja także znów zwróciłem wzrok przed siebie.Nie zauważyłem kiedy łzy całkowicie przestały spływać po moich policzkach.
-Chciałbym usłyszeć, jak grasz - odezwał się szatyn, przerywając długą ciszę, która trwała pomiędzy nami.
Odwróciłem na niego wzrok, chcąc sprawdzić, czy mówi to na poważnie.
-Nie wiem jak będziesz wolał.. - wzruszył ramionami -..możesz przyjść do mnie, ja mogę przyjść do ciebie - wymieniał. - Chcę to po prostu usłyszeć.
Ledwo zauważalnie przygryzłem dolną wargę, rozważając sytuację, w której właśnie się znajdowałem.
Nie mogło z tego wyjść nic dobrego.
Skinąłem lekko głową, tym samym dając mu odpowiedź.
Cholera, czy ja w ogóle myślę logicznie?-A więc do zobaczenia - uśmiechnął się w jakiś dziwny, może cwaniacki sposób, a później wstał i po prostu sobie poszedł.
W co ja się właśnie wplątuję?
Skąd on w ogóle wiedział, gdzie mnie szukać?Co tu się dzieje, do cholery?
A może oglądam za dużo filmów dla zdesperowanych nastolatek?
Tak, to definitywnie to, a ja sam wmawiam sobie jakieś niestworzone historie.
On chce tylko posłuchać jak gram.I tego się trzymajmy.
Do domu wróciłem, kiedy całkowicie przyswoiłem informacje, które uderzyły we mnie po spotkaniu Louisa w bibliotece.
Nigdzie nie mogłem znaleźć Gemmy, której pomoc, akurat w tamtym momencie, była mi potrzebna. Potrzebowałem jej, żeby znaleźć odpowiedź na męczące mnie pytanie.
Dostrzegłem ją dopiero, gdy wszedłem po schodach, z zamiarem pójścia do swojego pokoju.
Zauważyła mnie i zanim cokolwiek powiedziała, zmierzyła mnie wzrokiem.Pewnie chciała ocenić mój obecny stan psychiczny, bo ostatnio, gdy się widzieliśmy, nie był on w najlepszej kondycji.
-O czymś nie wiem? - zapytała, gestykulując. Na jej twarzy widziałem, że ma pewne podejrzenia, ale nie jest co do nich pewna.
-Co mu powiedziałaś? - patrzyłem, wyczekując jakiejkolwiek, choćby najmniejszej reakcji z jej strony.
Dziewczyna ewidentnie się zmieszała. Złapała się ręką za łokieć i spuściła wzrok. Znałem ją na tyle dobrze, żeby wiedzieć, iż na pewno maczała w tym palce.
Widziałem, że w końcu wszystko mi powie. Zawsze w pewnym momencie pękała.
-Uh przestań się tak we mnie wpatrywać! - no i pękła, dokładnie tak, jak przypuszczałem. - Poprosiłam Louisa, żeby poszedł do biblioteki. Wiedziałam, że tam będziesz. Równie dobrze wiedziałam, że tak naprawdę on był osobą, którą chciałeś wtedy zobaczyć.
Początkowo nie zrozumiałem przekazu, z jakim Gemma wypowiedziała te słowa.
Jednak, gdy nareszcie dotarło do mnie, o czym ona mówi, natychmiast złapałem ją za ramię, zmuszając, żeby nie odchodziła.-On ma dziewczynę.
-Ty nie masz - odpowiedziała natychmiast. - Nie masz ani dziewczyny, ani chłopaka. A co do reszty to.. szczerze? Mało mnie to obchodzi.
Westchnąłem, czując się bezsilny. Gemma była typem osoby, której zdania nie dało się zmienić. Ona po prostu wiedziała swoje, a reszta była dla niej zupełnie nieznacząca..
Przynajmniej tak było w większości przypadków.-Kazałaś mu powiedzieć mi, że chce posłuchać jak gram?
Jeśli mam być szczery, jej odpowiedź na to pytanie była dla mnie.. w pewnym sensie najbardziej istotna.
Blondynka zmarszczyła czoło. - Powiedział ci, że chce posłuchać, jak grasz? - uchyliła lekko usta i złapała mnie za ramiona, kierując mój spuszczony wzrok na ten jej. Po chwili odsunęła się lekko. - Nie znalazłam Tomlinsona od tak dobrodusznej strony - w jej głosie czułem kpinę. Była zdziwiona, z resztą.. nie tylko ona. Byłem właściwie ostatnią osobą, którą mógłbym podejrzewać o JAKIKOLWIEK kontakt z Louisem Tomlinsonem.
Nieważne czy to tylko wymiana spojrzeń, czy jedzenie lunchu przy jednym stoliku na stołówce.
Jeszcze całkiem niedawno, widząc go starałem się spuszczać głowę najniższej jak to tylko było możliwe, a teraz jestem z nim umówiony, żeby pokazać mu, jak gram.Wszystko zaczyna się wymykać spod kontroli.
•••
od autorki: jestem późno, ale mogłam być jeszcze później, więc trzeba doceniać to, co jest😂
Lecę oglądać film z Noahem, bo JESZCZE TEGO NIE ZROBIŁAM
Nie wiem jak mogłam, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.Dzisiaj w rozdziale taki trochę Louis aka superbohater😂
Kolejny rozdział będzie jutro, albo pojutrze. Zależy od tego, kiedy będę gotowa dodać rozdział do mojego drugiego ff.
Życzę wam dobrej nocki i udanego weekendu!
Natalie 💞
![](https://img.wattpad.com/cover/147057259-288-k691625.jpg)
CZYTASZ
„say that" • larry ✓
أدب الهواةmimo że nie mogłem powiedzieć mu jak bardzo tkwi w moim sercu starałem się zrobić wszystko żeby mógł to zobaczyć "widziałem w nim tylko czystą, szczerą i prawdziwą miłość" Czyli historia, gdzie czyny musiały pokonać słowa. Uwaga! Opowiadanie...