Zacisnąłem mocno powieki, chcąc odsunąć od siebie dźwięk, docierający do moich uszu. Wbrew pozorom nie przywoływał on dobrych wspomnień. Tych, kiedy siedziałem z Lou i słuchałem go, śpiewającego moją piosenkę.
Zamiast tego odkrywał blizny, których od lat starałem się pozbyć. Odkrywał wspomnienia, które chciałem zatrzeć i tęsknotę, o której chciałem zapomnieć.
Dłonie mocno zacisnąłem na barierce i otworzyłem oczy, później lekko się wychylając.
Zacząłem się śmiać, kiedy dotarło do mnie, że nie tylko uszy, ale i oczy tego dnia postanowiły ze mnie zakpić.Co dziwniejsze, wszystko było zbyt realistyczne, jakbym śnił.
Zupełnie, jakby Louis nigdy nie wyjechał. Jakby nigdy mnie nie zostawił..
Pierwszy odruch, który wziął kontrolę nad moim ciałem, kazał mi wrócić do środka i zamknąć drzwi balkonowe. A później starać się zasnąć i zapomnieć o wytworach mojej wyobraźni.Znów się odciąć.
Jednak zaraz później coś zupełnie innego kazało mi zostać i cieszyć się tym widokiem.
Który mimo czasu, który upłynął, był piękny.
Nawet jeśli był to tylko głupi obraz, stworzony przez moją wyobraźnię, chociażby z winy zmęczenia.Nieważne co było tego przyczyną, liczył się dla mnie fakt, że mogłem go widzieć.
W mojej wyobraźni wyglądał tak, jak kiedyś. Nie zmienił się, pomimo upływu czasu. Zacząłem się zastanawiać, czy w rzeczywistości też pozostał taki sam.
Byłem ciekaw, czy ciągle ma tak bardzo delikatną urodę, czy może coś uległo zmianie.
Takie myśli bardzo długo nie gościły w mojej głowie. Odciąłem się od osoby Louisa i wszystkiego co mogło mi się tylko z nim skojarzyć.
Począwszy od muzyki, którą przecież tak bardzo kochałem, aż po dom, w którym mieszkałem od dziecka.Dotarło do mnie wtedy, jak wiele poświęciłem, z jak wielu rzeczy zrezygnowałem i.. jak bardzo rzeczy uległy zmianie.
Wszystko za sprawą jednej osoby, która mogłaby się zdawać nieznacząca.
A jednak zmieniła wszystko.Patrzyłem na Louisa, który przestał grać i łączył nasze spojrzenia. I mimo uśmiechu na mojej twarzy, z oczy zaczęły płynąć mi łzy.
Miałem tę przytłaczającą świadomość, że za chwilę wrócę do środka, zasnę, a rano po dzisiejszym wydarzeniu nie będzie już nawet śladu.
A później znów wyjadę do akademika. Wrócę do swojej rutyny.
Wrócę do ciszy.Do rzeczywistości, w której w moim życiu od lat nie ma postaci Louisa.
Tam, gdzie już dawno puściłem go w zapomnienie...-Przepraszam...
Chciałem, żeby to powiedział. Nawet jeśli wiedziałem doskonale, że jedno słowo, nie zmieniłoby tak wielu lat samotności.
Wielokrotnie wyobrażałem sobie, jak kieruje te słowa w moją stronę.-Przyniosłem twoją książkę, nigdy ci jej nie oddałem.
Nigdy bym jej nie wziął.
Gdyby Louis naprawdę dał mi książkę, którą zabrał ode mnie tak dawno.. nie wziąłbym jej.
Za bardzo przypominała mi wszystkie rozmowy, które przeprowadziliśmy, wszystkie piosenki, których słuchaliśmy i wszystkie książki, które kochałem, a których on nie rozumiał.Za bardzo przypominała mi jego..
-Ale zrozumiałem - zmarszczyłem czoło. Przestraszyłem się, że obraz nagle zniknie, a ja już nigdy go nie zobaczę. Dlatego, pod wpływem impulsu bardziej, wychyliłem się za barierkę. - Nareszcie zrozumiałem - było bardzo ciemno, ale widziałem jego twarz. Jego usta były ułożone w cienką linię, a oczy utkwione w mojej osobie.
I wyglądał zupełnie jak kilka lat temu.
-Z miłości podejmujemy wiele decyzji - trzymał książkę w dłoni, co jakiś czas zerkając na okładkę. - Wbrew pozorom nie pochopnych. Po prostu... Ktoś obok wmawia nam, że tak będzie najlepiej. I.. mimo że mamy swój własny rozum, to ciągle pozostajemy głupcami, bo jesteśmy zgubieni w miłości. I oni też chcieli jak najlepiej - wiedziałem, że nawiązuje do książki. - Dla siebie, bo kochali się tak, że nikt nie mógł tego zrozumieć. I ja myślałem, że tak będzie dla ciebie lepiej, wiesz? - sam nie wiedziałem, dlaczego płaczę.
Gubiłem się w tym, gdzie się znajduję.
Nie wiedziałem...
Mimo wszystkiego, co podpowiadał mi zdrowy rozsądek, wybiegłem z sypialni i moment później byłem już na parterze.
Wyszedłem przed dom, w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą był Louis.I tak jak myślałem.
Byłem sam.Karciłem się w myślach za to, że przez ułamek sekundy uwierzyłem, że wrócił. Bo przez tyle lat starałem się usunąć go ze swoich myśli.
A teraz czułem, jakbym tracił go na nowo..-Ale teraz wiem, że nie to było prawdą - odwróciłem się i z nadmiaru emocji zachwiałem się na nogach. - To nie była moja decyzja, ani właściwa decyzja. Twoja matka nie miała racji, mówiąc, że tam będzie ci lepiej, a ja tylko przeszkadzam ci w podjęciu dobrej decyzji. To nigdy nie była prawda - spuścił głowę, ukrywając swoje łzy. - I liczę, że mi to wybaczysz. Bo.. - znów na mnie spojrzał, a ja wewnątrz byłem już rozkruszony na kawałki. - Bo tak cholernie źle mi bez ciebie - i nie powiedział już nic więcej, bo przez płacz ledwo mógł złapać oddech. Ale przytulił się do mnie, jak to zdarzało mu się robić kiedyś.
I tak staliśmy.
Otoczeni tylko ciemnością,
a obok nas leżała książka,
którą dałem mu kiedyś,
żeby mógł zrozumieć jej sens.•••
od autorki: a więc autorka jedyne, co faktycznie ma do powiedzenia to to, że idzie spać.
I ten, kto jeszcze nie śpi, to sobie przeczyta 😂
Reszta ma niespodziankę na jutro.
Jutro/pojutrze pojawi się rozdział do "win with death"Włożyłam w ten (XXXIII) rozdział najwięcej serduszka, ile tylko mogłam.
Dlatego mam nadzieję, że chociaż trochę wam się podobał.Życzę dobrej nocy/ udanego dnia♡
Natalie xx

CZYTASZ
„say that" • larry ✓
Fanficmimo że nie mogłem powiedzieć mu jak bardzo tkwi w moim sercu starałem się zrobić wszystko żeby mógł to zobaczyć "widziałem w nim tylko czystą, szczerą i prawdziwą miłość" Czyli historia, gdzie czyny musiały pokonać słowa. Uwaga! Opowiadanie...