Czekałem przed budynkiem szkoły na siostrę, która jeszcze tego samego ranka oznajmiła mi, że dzisiejszego dnia ze szkoły będziemy wracać razem.
Moja cierpliwość była z każdą minutą coraz mniejsza. Zaczynałem się zastanawiać, czy Gemma przypadkiem nie zapomniała i już nie była w drodze do domu.
Dla pewności postanowiłem ponownie wejść do szkoły i sprawdzić, czy nigdzie jej nie ma.-Jeżeli zrobiłeś to tylko dlatego, że on nie mówi, to wiedz, że jesteś dupkiem Louis - to był jej głos.
Wszedłem wręcz w samym środku rozmowy. Nie chciałem przerywać, dlatego ukryłem się za rogiem.
Wiem, że nie powinno się podsłuchiwać, ale to jedno zdanie wystarczyło mi, żeby domyślić się, że rozmawiali o mnie.-Właśnie nie! - Louis odpowiedział gwałtownie krzykiem. - Nie odczuwałem tego, że on nie mówi! Nigdy tego nie odczuwałem, rozumiesz?!
-Nie rozumiem, dlaczego tak po prostu się na niego wypiąłeś! I nie pierdol, że to nie jest moja sprawa, bo ty nie widzisz go codziennie. Kurwa zabrałeś z niego jakiekolwiek siły do życia, idioto! - dolna warga zaczynała mi drżeć, jednak ciągle stałem oparty o ścianę, przysłuchując się rozmowie prowadzonej za ścianą.
-Prawie się nie znaliśmy - jego głos był tak obojętny.. Taki.. zimny. - To, co się wydarzyło, to tylko i wyłącznie sprawa między mną, a twoim bratem. Łazisz tak za wszystkimi kolegami Harry'ego z którymi on zerwie kontakt? - zapytał kpiąco.
Gemma odpowiedziała prychnięciem. - Myślisz, że ilu było takich kolegów? - byłem pewien, że patrzy na niego swoim charakterystycznym wzrokiem. Zawsze to robiła, gdy czuła, że ma rację.
Nie miałem pojęcia, dlaczego tak właściwie ciągle tam stałem. Nie mogłem odejść, czułem, że muszę tam zostać do samego końca tej rozmowy. - Posłuchaj - głośno westchnęła. - Nie wiem co mu nagadałeś i nie chcę się w to mieszać-
-Więc co właśnie robisz?
-Nie przerywaj mi - powiedziała ostrym tonem. - Cokolwiek mu powiedziałeś, widać było, że go to uderzyło. Widziałam jak płacze, nie zasłużył na to.
-Każdy czasem płacze - obojętność. - To normalne.
-Nie on - odpowiedziała natychmiast. - Nie masz pojęcia o jego życiu. Pomimo tego, że cholera jasna on nie mówi, nie chce przenieść się do szkoły specjalnej. Pomimo tych wszystkich okropnych rzeczy, jakie przeżył w poprzednich szkołach. To, że on nie mówi, nie znaczy, że nie ma nic do powiedzenia. Pisze piosenki i to przez nie opowiada o wszystkim, co czuje. Nikomu nie pokazuje tego, co kiedykolwiek napisał. Ani ja, ani mama nigdy nie widziałyśmy choćby kawałka tekstu, który napisał. I mam w dupie co myślisz, ale mimo tego, jakim dupkiem jesteś, Harry nie płacze przez byle kogo - skończyła mówić, a ja ciągle miałem mocno zaciśniętą szczękę. - I nie myśl sobie, że to niczego nie zmienia między nami. Nie chcę takiego przyjaciela.
Wypuściłem wstrzymywane powietrze i po odczekaniu chwili wyszedłem z korytarza, w którym stałem, przysłuchując się rozmowie Gemmy i Louisa.
To wszystko pomału zaczynało mnie przerastać.
Harry nie mówi.
Najlepszy powód, wymówka.
To prawda, nie mówię. I niczego tak cholernie nie żałuję.
Byłem jak manekin.
Chciałem tylko go przeprosić. Przez ten cały czas już przeszło tysiąc razy uświadomiłem sobie, że wina leżała po mojej stronie.Nie oczekiwałem od Lou niczego.
Pragnąłem tylko, żeby znów od czasu do czasu usiadł i opowiedział mi o na pozór nic nie znaczących rzeczach.
***
-Uważam, że powinni zwracać w kinie za bilety, jeżeli film okazuje się kompletną porażką. No halo - uniósł ręce w pytającym geście. - Czas już zmarnowałem, dlaczego to samo ma się stać z moimi pieniędzmi? - skrzywił się. - To tak samo, jak tobie mogliby zwracać za wszystkie książki, które ci się nie podobały - spojrzał na mnie i dopiero wtedy wyrwał mnie z zamyślenia. Bawiłem się długopisem, wpatrując w jego przejętą twarz.Uśmiechałem się.
-Mam coś na twarzy? - zapytał i dotknął dłonią policzka. Zaśmiałem się, kręcąc przecząco głową. - Ej czekaj.. co my.. - spojrzał na otwarte przed nami książki. - Właśnie.. co do Wojny Dwóch Róż to.. - zaciął się, czytając temat w podręczniku. - Naprawdę uważam, że powinni zwracać za to kino. *
Zamknąłem oczy i spojrzałem na obraz za oknem. Deszcz tworzył liczne ścieżki na szybach; ciągle padało.
Miejsce obok mnie było puste, z resztą dokładnie jak wszystkie inne. Tylko niewielka liczba osób była o tej porze w bibliotece. Niektórzy siedzieli między regałami pochłonięci czytanymi lekturami, inni zaś szukali czegoś nowego, przechadzając się między półkami ze stertą starych ale i zupełnie nowych książek.
Po raz kolejny spuściłem wzrok na książkę, a słowa w niej zapisane rozmazywały mi się przed oczami. Zupełnie nie wiedziałem dlaczego.
Nie wiedziałem dlaczego dopóki nie zauważyłem mokrych śladów łez, których na papierze zaczynało być coraz więcej, zupełnie, jak kropel deszczu na szybie.
Płakałem?
Otworzyłem książkę kilka rozdziałów wcześniej i po raz kolejny prześledziłem wzrokiem tekst..
-Pozwól mi spróbować - zaczęła trzęsącym się głosem dziewczyna, patrząc z bólem, jak brunet zabiera dłoń, którą jeszcze chwilę wcześniej mogła trzymać. - Dlaczego nie możesz po prostu spróbować ze mną porozmawiać? - zapytała, a łzy zaczęły jedna po drugiej tworzyć mokre ślady na jej całkowicie bladych policzkach.
•••
od autorki: jestem prawie tak, jak miałam być 😂
Wiecie, że nie lubię za bardzo zdradzać tego, jakie ff dla was szykuję, ale>>"10 ways to say goodbye"
To ff, które pojawi się na moim profilu najprawdopodobniej w połowie listopada.
Ja już jestem w nim zakochana i mam nadzieję, że wy też będziecie równie zachwyceni💖DZIĘKUJĘ Z CAŁEGO SERDUSZKA ZA 200 FOLLOW!
I nie wiem czy wiecie 😏
Ale
Już prawie mamy tutaj 1k wyświetleń 😏💞Dziękuję za przeczytanie i życzę miłego wieczoru x
Natalie xx*- prawdopodobnie możecie się domyślić, że to wspomnienie😂

CZYTASZ
„say that" • larry ✓
Fanficmimo że nie mogłem powiedzieć mu jak bardzo tkwi w moim sercu starałem się zrobić wszystko żeby mógł to zobaczyć "widziałem w nim tylko czystą, szczerą i prawdziwą miłość" Czyli historia, gdzie czyny musiały pokonać słowa. Uwaga! Opowiadanie...