#7

398 18 3
                                    

Tuż po skończonym meczu, wspólnie pojechaliśmy do pizzeri. Uznałam, że będę podtrzymywać zwyczaje jakie mieli Álvaro i tata. Jest to też okazja do spędzania czasu z bratem, którego widzę rzadko ze względu na swoją pracę w sklepie. Usiedliśmy przy jednym z wolnych stolików znajdujących się przy oknie. Chłopak był lekko zmieszany co dało się zauważyć. Nie dziwię mu się. Na rozluźnienie opowiedziałam mu żart, który przeczytałam gdzieś w internecie. Bardziej rozbawiła go moja próba opowiedzenia, niż sam żart, ale mówi się trudno. Nie mam zdolności opowiadania żartów. Zamówiliśmy pizze, która została nam dostarczona po około 20 minutach. Chciałam zrobić pierwszy kęs, gdy zauważyłam, że do pomieszczenia wchodzi Vázquez. Jak na złość od razu spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się zadziornie. Powolnym krokiem zmierzał do naszego stolika. Modliłam się wewnętrznie o to, by nagle jakimś cudem zmienił tor drogi. Niestety nie poszło po mojej myśli.
- Cześć Camila, dawno się nie widzieliśmy - zagadał siadając obok mnie. Czy ja mu pozwoliłam usiąść?
- Tia, cześć cześć - mruknęłam biorąc gryza pizzy. Spojrzałam na brata, który siedział zdziwiony tą sytuacją.
- Gdzie masz swojego chłopaka? Czyżby cię zostawił?
-  Siedzi w domu zapewne. Nie kontroluje go cały czas.
- Pewnie wyrywa inne za twoimi plecami-wtrącił Lucas.
- Jeśli dosiadłeś się, aby mi dogryzać to daruj sobie- warknęłam.
- Nie tak ostro dziewczyno. Przyszedłem dać Ci dobrą radę.
- A co jeśli nie chce tej rady?
- To i tak ci ją powiem. Uważaj na Asensio, bo to zwykły kobieciarz.
- Jaki masz cel w tym, że mi to mówisz?  - powiedziałam ze zmarszczonymi brwiami. Wydawało się to dziwne. Na pewno nie robi tego bezinteresownie, więc czegoś oczekuje w zamian.
- Jak na razie żaden - powiedział i puścił mi oczko. Następnie wstał i jak gdyby nigdy nic wyszedł z pizzeri. Spojrzałam na brata, który siedział w osłupieniu i spoglądał na mnie. Zrobiłam minę typu: nie wiem o co chodzi i wróciłam do jedzenia. Álvaro za wszelką cenę chciał się dowiedzieć skąd znam Vázqueza. Nie powiem mu przecież, że poznałam go przez Asensio. Myśli, że  piłkarza znam tylko z tego jednego spotkania podczas jego treningu...

/*\

Od Asensio: Dlaczego nie dałaś mi tego wyjaśnić?
Od Asensio: Po prostu uciekłaś
Od Asensio: Jeszcze ten gest
Od Asensio: Przecież nic złego nie zrobiłem
Od Asensio: Co co ci chodzi?
Od Asensio: Zachowujesz się jak dziecko
Od Asensio: Odpisz w końcu!
Od Asensio: Dlaczego tak zareagowałaś?

Po raz kolejny przeczytałam wiadomości. Dlaczego uciekłam? Bo ktoś na kim mi zależało mnie okłamał. Niby z Marco znałam się kilka dni, to czułam do niego silną więź emocjonalną. Był jedną z niewielu osób, w której towarzystwie czułam się bezpiecznie. Okazał mi swoje zainteresowanie, którego brakowało mi od 2 miesięcy. Skoro okłamał mnie w sprawie dziewczyny, to czy reszta też była kłamstwem? Czy empatia, którą okazał w momencie opowieści o śmierci mojego ojca, była udawana? Czy wszystkie jego czyny nie miały szczerych intencji? Każdy inny w tym wypadku ograniczyłby kontakt z kimś takim. Jednak ja nie potrafiłam. Wciąż piłkarz krążył w moich myślach. Dochodziłam do stwierdzenia, że się zakochałam. Jednak czy to możliwe w tak krótkim czasie? Nawet jeśli to nie ma to sensu. Jest zajęty. Może jemu tak naprawdę na mnie nie zależy? Już nic nie wiem na jego temat...

Dałeś mi szczęście | Marco AsensioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz