"Odszedłeś...W raz z Tobą odeszłam ja
do krainy wiecznego cierpienia."
Wpatrujesz z balansującymi na powiekach łzami w marmurową, ciemną brązową płytę nagrobkową z wyrytymi dwoma najważniejszym dla twojego życia słowami. Mateusz Masłowski. Zaciskasz powieki i pociągasz nosem, starając się powstrzymać słoną ciecz przed spłynięciem po twoich bladych policzkach. Podchodzisz bliżej nagrobka i opuszkami palców obrysowujesz fotografię w kształcie koła z jego roześmianą twarzą, za którą cholernie tęsknisz. Podskakujesz przestraszona, kiedy niebo znajdujące się nad twoją głową, to samo co rok temu ci go zabrało, grzmi ostrzegawczo przed nadciągającą nad Rzeszowem burzą. Chłodny wiatr uderza w twoje odkryte za pomocą czarnej sukienki z krótkim rękawem ramiona, powodując gęsią skórkę, a ty zdajesz sobie sprawę, że stan pogody utożsamia się z targającymi tobą podczas pierwszej rocznicy śmierci libero emocjami. Twoje jasne kosmyki pląta zefir, a ty starasz się je skryć za uchem, aby w pełni podziwiać miejsce, w którym spoczywa miłość twojego życia. Cieszysz, że choć niebawem po urodzinach Sary obdarowałaś go drugą szansą i przed tragedią jaka dotknęła cię wnikliwie spędziłaś z nim cudowne chwilę. Nadal w zakamarkach swojego umysłu skryty był moment, kiedy wzniósł nad głową waszą kruszynkę i przyciągnął do siebie z szerokim uśmiechem na ustach, aby podrażnić jej policzek czubkiem nosa, a następnie ucałować soczyście w policzek. Stałaś wtedy w drzwiach prowadzących do waszego wspólnego mieszkania, które w sekrecie przed tobą wykupił i urządził. Kręciłaś z niedowierzaniem głową i patrzyłaś na niego z oszołomieniem, nie dowierzając w jego szaleństwo. Z jego gardła wydobywał się wtedy dźwięczny chichot, a błękitne tęczówki chłonęły twoją twarz niczym największe arcydzieło jakie dane mu było zobaczyć w swoim życiu. Nie miałaś jeszcze wtedy pojęcia, że miesiąc później będziesz spoglądać w miejsce, w którym wtedy stał z waszą córką na rękach i wylewać hektolitry łez. Pamiętałaś jak ze splecionymi dłońmi przekroczyłaś przy jego boku próg jego rodzinnego domu wystrojona w czerwoną sukienkę i wysokie tego samego koloru szpilki, przedstawiając się jako jego partnerka. Jego rodzicielka obdarowała cię wtedy pełnym ciepła uśmiechem, a jej oczy niemalże o identycznym odcieniu jak syna zamigotały radośnie. Później jednak obserwowałaś jak szczęście spowodowane odpowiednim wyborem syna ucieka z nich w ekstremalni szybkim tempie, kiedy oświadczył kobiecie, obejmując cię czule w pasie, że jesteś także matką jego dziecka. Spuściłaś głowę załamana jej reakcją i pragnęłaś jak najszybciej opuścić to miejsce za nim w twoim kierunku skierowane zostaną liczne pretensje rodziców twojego chłopaka. Ojciec popatrzył na niego zawiedziony, machając dłonią i wyszedł, zatrzaskując za sobą donośnie drzwi. Matka natomiast opadła na kanapę i rozłożyła bezradnie ręce, zasypując spanikowana pytaniami jak sobie poradzicie, jakim cudem dasz radę się nim zajmować sama, kiedy Mateusz będzie zwiedzał kolejne miasta ojczyzny. Patrzyłaś na niego zdumiona, kiedy chwycił cię za dłoń, splatając jej palce ze swoimi smukłymi i wyprowadził z budynku, wrzeszcząc w kierunku matki. Zalały cię wtedy potworne wyrzuty sumienia, ale gdy ujął twoją twarz w swe dłonie i pocałował namiętnie, żarliwie, zapewniając, ze sobie poradzicie negatywne nastawienie gdzieś odpłynęło. Liczyło się tylko jego szczęście i wasze gorące uczucie. Pamiętałaś jak pewnej czerwcowej nocy telefon spoczywający na szafce obok łóżka wydał z siebie znajomą melodię, a ty miałaś ochotę go udusić, kiedy na wyświetlaczu ukazało się jego wykonane podczas jednej z waszych randek zdjęcie. Oświadczył ci wtedy rozpromieniony, że wasza piękność nazywać się będzie Sara, a ty poczułaś jak cała irytacja na jego osobę rozpływa się, ustępując miejsca lekkiemu uśmiechowi na twoich ustach. Rozczulona opadłaś na poduszkę i roześmiałaś się do słuchawki, recytując po raz tysięczny tekst, że jest wariatem. Skarciłaś go także, że przebywa na zgrupowaniu reprezentacji Polski w Spale i ma iść spać. Sama po chwili od momentu odłożenia komórki na swoje miejsce zasnęłaś z błogim uśmiechem na ustach. Nie narzekałaś na jego nieobecność w waszym przytulnym domu, gdzie pokoik dla waszej pociechy był już w pełni wyposażony przez niego. Dzielnie wstawałaś w nocy do małej i wyczerpana zasypiałaś, kiedy twoja rodzicielka przejmowała od ciebie opiekę. Podczas luźniejszego dnia zawitałaś do spalskiego ośrodka i z mieniącymi się lazurowymi tęczówkami lustrowałaś tą euforię malującą się na jego twarzy, kiedy zamarł z Sarą na rękach, gilgocząc ją po brzuchu. Wasze oczko w głowie piszczało i gaworzyło radośnie, wpatrując się swoimi oczami w te ojca. Uwielbiałaś podziwiać, kiedy Masłowski po mimo młodego wieku tak doskonale radził sobie jako rodzic. Dopiero po dłuższej chwili stęskniony za tobą oddał dziecko w ręce Fornala, powtarzając dwadzieścia razy, aby z jego pomysłami nie zrobił mu krzywdy i wpił się zachłannie w twoje wargi. Twoje policzki stały się wilgotne, kiedy po raz kolejny przez twoją głowę przewinęła się myśl, że nie miałaś pojęcia, ze to wasze ostatnie wspólne we trójkę chwilę. Po raz ostatni go wtedy zobaczyłaś, ale nie miałaś sobie nic do zarzucenia. Siedziałaś przy nim cały dzień, a później wieczór przy ognisku, włączając się do rozmowy z pozostałymi partnerkami siatkarzy oraz samymi zawodnikami i nasłuchując jaka to panna Masłowska nie jest urocza. Rzeszowianin ściskał mocniej w takich momentach twoją dłoń i wznosił kąciki ust na wyżyny, spoglądając ci czule w oczy. Wasze pożegnanie jest momentem, który nadal odtwarzasz w umyśle nieskończoną ilość razy. To jak muska wargami twoje czoło, a później zjeżdża nimi na płatek twojego ucha i wypowiada niskim, zmysłowym głosem "kocham cię, wiesz?", po czym oplata szczelnie silnymi ramionami, układając brodę na czubku twojej głowy. Stoicie tak nieskończenie długo, chłonąc swoją bliskość. Otumaniająca woń jego perfum sieje spustoszenie w twoim organizmie w postaci zawrotów głowy, ale mimo to nadal masz przymknięte powieki i zaciągasz się jego zapachem. Wypełniasz nozdrza jego perfumami na zapas, kiedy on będzie przemierzał różne zakątki świata, a ty będziesz z Sarą na kolanach spoczywać w waszym domu. Fornal wywraca oczami, przypatrując się wam, kiedy trwacie tak blisko półgodziny. Chce was rozdzielić, ale Kochanowski go zatrzymuje. Oczy znowu zachodzą ci się łzami, kiedy otwierasz głos środkowego w głowie wypowiadający podczas pogrzebu drżącym tonem: " ja miałem przeczucie, jakiś głos mówił mi w głowie, że nie mogę pozwolić was wtedy rozdzielić".
![](https://img.wattpad.com/cover/152595378-288-k588525.jpg)
CZYTASZ
Najważniejsze jest teraz i tu. Bo jutro wybudzimy się ze snu.
FanfictionMateusz Masłowski zjawia się w mieszkaniu przyjaciela, świętując z nim wynajęcie nowego lokalu. Nie jest jeszcze świadomy, że noc spędzona w Radomiu znacznie odmieni jego życie. Ola nieświadomie urzeka młodego libero i ten decyduje się ją odnaleźć...