26 ,,Larwo?!"

3.1K 211 104
                                    

~Gabriel~
Dlaczego zawsze ja?
"Gabriel, idź do Bane'a."
"Gabriel, zobacz jak się Lightwood trzyma."
"Gabryś, powiedz Magnusowi, że..."
"Gabi, i jak u Bane'a?"
No kur...

Z rozgoryczoną miną zapukałem głośno i wyraźnie do drzwi od zamku demona. Nie spodziewałem się szybkiej interwencji gospodarza, gdyż już się przyzwyczaiłem, że muszę czekać ćwierć wieku, aż ruszy on tyłek z kanapy lub Lightwood'a. Zapukałem raz jeszcze.

Potem to już po prostu uderzyłem kilka razy w te durne drzwi, aż nie zaczęły boleć mnie pięści i knykcie. Nie będę tu tak sterczał.

Chwyciłem za klamkę i przekręciłem ją, napierając barkiem na drzwi. Otworzyły się! Na szczęście.

- Larwo?! - krzyknąłem, wchodząc do środka, a głuche echo rozeszło się po salonie.

Nie otrzymałem odpowiedzi. Westchnąłem ciężko i zacząłem dreptać po schodach na górę. Przemierzyłem stopnie i szedłem korytarzem, czasami zaglądając do niektórych drzwi. Bane jest na pewno albo w sypialni albo w biurze. Bądź w pokoju Aleca.

Ruszyłem w obranym kierunku, ale nagle zatrzymały mnie dźwięki dochodzące z czarnych drzwi z tabliczką "biuro". Odgłosy charakterystyczne były do stosunku. Czyli Bane rżnie Lightwood'a na biurku. Ygh...

- Ej! - zapukałem w czarną, drewnianą powłokę, a sapanie i skrzypienie mebla straciło na decybelach głośności. - Sprawa jest!

- Spieprzaj, Gabryś! - krzyknął Magnus. - Potem przyjdź!

- Nie mam zamiaru! - prychnąłem oburzony.

Jakbym nie miał własnego życia i co do roboty, żeby przychodzić co chwila do niego.

- No kurwa! To poczekaj, cwelu!

- Możesz choć raz w życiu mnie nie obrażać?!

- Sam się prosisz! - pisnął wręcz, ale chyba nie chciałem wiedzieć, z jakiego powodu.

Od czasu, gdy ci debile się wpoili, są nie do zniesienia. I wcale nie muszę często do nich zaglądać, by to wiedzieć.

Za moment drzwi od gabinetu otworzyły się i anioł z demonem opuścili pomieszczenie. Alec chciał już kierować się do swojego pokoju, jednak zatrzymał go mój głos.

- Rodzina chce cię zobaczyć. Chcesz? Na godzinę.

- Tak - odwrócił się do mnie i energicznie pokiwał głową na znak zgody.

- A ty... - wskazałem na demona. - Pójdziesz ze mną do Sądu.

- Co? - uniósł brew w zdziwieniu. - Idę z Alekiem.

- Pan Robert wyraźnie przekazał mi, że nie chce cię widzieć. Cytuję "ten patafian z opalenizną nie przekroczy progu mojego domu!" - starałem się naśladować zachrypnięty głos ojca Aleca, żwawo do tego gestykulując.

Magnus przymrużył oczy w widocznym zirytowaniu, a chwilę później piorunował groźnym wzrokiem Aleca, który zaczął chichotać pod nosem.

- Dobra, chodźcie - machnąłem ręką pokazując tym, że goni nas czas i odwróciłem się, kierując kroki w stronę schodów.

*****
~Alec~
- Przyjdę po ciebie potem - powiedział Magnus, poprawiając moją obrożę.

- Okey.

- Uważaj na siebie - nałożył mi na nos okulary przeciwsłoneczne, by moja rodzina nie widziała znaku wpojenia.

W sumie, też nie chciał bym widzieć ich reakcji. Głównie ojca.

ℙ𝕠𝕕 𝕊𝕜𝕣𝕫𝕪𝕕𝕝𝕒𝕞𝕚 𝔻𝕖𝕞𝕠𝕟𝕒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz