~Gabriel~
- Fuck... - mruknąłem pod nosem, powstrzymując się od wyczarowania dla nas portalu.Spojrzałem na nadgarstek w szkło pokrywy zegarka, orientując się, że jestem spóźniony na pewne spotkanie.
- C-co jest? - spytał stojący gdzieś za mną Lightwood.
- Jestem spóźniony. Możesz posiedzieć w domu do dziewiętnastej chociaż? - odwróciłem się, patrząc na niego błagalnie.
- K-kilka godzin? - popatrzył na mnie z niedowierzaniem, po czym westchnął ciężko. - To nie możesz otworzyć p-portalu dla mnie? Przejdę sobie.
- Myślisz, że bym tego nie zrobił? - uniosłem brew ku górze w pytającym geście. - Przez portal przechodzi się z tym, kto go otworzył. Inaczej byś wylądował w jakimś innym wymiarze.
- Ło... Muszę k-kiedyś spróbować - uśmiechnął się delikatnie.
- Twój pan spróbował. Miał koszmary przez następne dwa tygodnie - zachichotałem pod nosem, przypominając sobie rozkosznie przestraszonego Bane'a.
- Spytam go - parsknął śmiechem. - No ale w p-porządku, wytrzymam jeszcze te kilka godzin. Z siostrą pogadam.
- Alec! - krzyknął jakiś chłopak.
Razem z Lightwood'em przekręciliśmy głowy w bok i zadarliśmy je ku górze. Leciał do nas anioł z brązowymi włosami, i obstawiam, że w wieku Aleksandra.
Za moment wylądował tuż przy nas, chowając swoje białe i pierzaste skrzydła.
- Hej, Simon - przywitał się z wesoło Alec. - P-posiedzisz ze mną na schodach przed domem? Bo muszę czekać - westchnął.
- Przyszedłem właśnie z tego powodu - zarechotał brunet. - Bo matka powiedziała, że jesteś w domu...
Dalej nie słuchałem już ich rozmowy, gdyż mózg ponownie przypomniał mi informację o spotkaniu. Zamknąłem oczy i pstryknąłem palcami, by z moich pleców wyrosła para skrzydeł pokryta białymi piórami.
Zatrzepotałem nimi mocno, by pomogły mi w uniesieniu się nad chmurami i domostwami aniołów. W powietrzu wytworzyłem sobie portal, przez który przeleciałem od razu, z zamiarem znalezienie się na ziemi.
Ludzie oczywiście nie widzą nas i naszych czynów, którymi ich chronimy, a zobaczyć nas mogą tylko w swoich snach i podświadomości.
****
Wylądowałem w parku, tuż pod dużą wierzbą. Usiadłem na ławkę pod drzewem i wbiłem wzrok w piękny krajobraz jeziora rozciągający się przede mną. Dobrze, że jest chociaż na co popatrzeć.Zirytowałem się jednak pod chwili, zdając sobie sprawę, że nie tylko ja się spóźniłem. Gdzie ten kretyn?
~Alec~
- I jak tam? - spytał Simon, siadając na schodkach przed domem.Ja usadowiłem swój tyłek na barierce tarasu i wraz z brunetem patrzyliśmy na Niebo przed sobą. Był dość mały ruch. Zauważyłem jedynie kilka aniołów, którzy przelecieli z jednego punktu na chmurze do drugiego, zaszywając się w domach.
- Dobrze - wzruszyłem kilkakrotnie ramionami, nie czując powodu, dla którego mógłbym narzekać. Ale za chwilę taki jeden znalazłem. - Tylko chcę d-do Magnusa.
Mimowolnie uśmiechnąłem się na wspomnienie o demonie, a w odpowiedzi na moją wypowiedź, brunet spojrzał na mnie podejrzliwym spojrzeniem.
- Zwariowałeś?
- Chyba tak.
- Ale jakim cudem? - dopytywał zdezorientowany.
- Nigdy nikogo nie kochałeś?
~Magnus~
- No gdzie on jeeeest...? - jęknąłem zażenowany.- Nie ma go kilka, kurwa, godzin, kretynie - westchnął zirytowany Lucyfer, pisząc na telefonie SMS-y z Clary. - A ma być u starych kilka dni.
- Pomożesz mi go ukraść?
- Pf, chciałbyś - parsknął śmiechem. - Ty lepiej posprzątaj ten syf - wskazał na butelki alkoholu porozrzucane po pościeli mego łóżka, na którym akurat leżeliśmy na plecach obok siebie. - A ja spadam - podniósł się do siadu.
- Nie kochasz mnie! - prychnąłem z wyrzutem, rzucając w niego jedną z puszek od piwa.
- Oczywiście, że kocham - nachylił się nade mną i obdarzył moje czoło czułym całusem. - Ale jesteś zbyt wkurwiający, by spędzać z tobą czas dłużej niż wymaga to przyjaźń.
- Przesadzasz - zmarszczyłem brwi i przetarłem ręką swoje czoło.
- Wcale, że nie - posłał mi z góry kpiący uśmieszek, po czym wstał z łóżka.
Patrzyłem, jak Władca Piekieł wychodzi z mojej sypialni i zostawia mnie w niej samego. Westchnąłem cierpniętniczo i obróciłem się na brzuch, przyklejając twarz do miękkiej poduszki. Postanowiłem zostać w takiej pozycji przez te kilka dni, aż Alexander nie wróci.
Bo na pewno nie zostawił mnie z tego powodu, że nic do mnie nie czuje.
Przecież słyszałem jego rozmowę z Lucy.
No, chyba że powinienem kierować się przysłowiem, iż nadzieja jest matką głupich. Tak czy nie?***
~Gabriel~
- Dobra, lecę już odstawić Aleca do Magnusa - uśmiechnąłem się do brata. - Bo już późno.- Jak sobie chcesz, Gabe - odwzajemnił gest, tyle że owiele szerzej.
Pożegnaliśmy się krótkim pocałunkiem w usta, po którym wstałem z ławki, machając ręką w powietrzu.
Za chwilę wszedłem do portalu z myślą, bym znalazł się przed domem Lightwood'ów, pod którym zastałem rozmawiających Aleca, Izzy, Jace'a i Simona.
****
Spojrzałem kątem oka na szatyna. Gapił się w drzwi od zamku Magnusa, zupełnie nie zainteresowany otaczającym go światem.Postanowiłem tego nie przedłużać i po prostu zacząłem uderzać w drzwi, zamiast kulturalnie pukać, wiedząc, że Bane nie otworzy ich tak szybko.
- D-długo jeszcze? - spytał Lightwood.
- Twój właściciel to leń jak ich mało - wymamrotałem pod nosem, ponawiając próbę dostania się do środka zamczyska.
Byłem skazany tylko na to, gdyż drzwi były zakluczone i szarpania klamką nie pomogły.
Kiedy przymierzałem się do kolejnych uderzeń, mosiężna powłoka w końcu się otworzyła.
- Kurwa. Czego? - spytał zirytowany Bane, mrużąc oczy podczas przyglądania się mojej osobie.Po prostu skinąłem głową w bok, uświadamiając demona, że nie jestem sam.
Kiedy Magnus spojrzał na Aleca, jego kocie oczy błysnęły radośnie.
💥💥💥
Wybaczcie że taki krótki. I wybaczcie jakby zdania nie miały zbytniego sensu 😝
Mam nadzieję że rozdział nie jest najgorszy, bo męczyłam i poprawiałam w nim każde zdanie 😣😑 Ehh największą wenę mam rano i wieczorem. A rano muszę do szkoły 😑😑 a wieczorem to zachciewa mi się w końcu spać. I weś tu żyj 💔💔
Miłego wieczoru kochani 💗💗💗💗
CZYTASZ
ℙ𝕠𝕕 𝕊𝕜𝕣𝕫𝕪𝕕𝕝𝕒𝕞𝕚 𝔻𝕖𝕞𝕠𝕟𝕒
Fanfiction🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Lightwood'owie to zwyczajne Anioły wiodące spokojne życie w Niebie. Najbardziej tam zakazaną rzeczą jest wejście bez pozwolenia do Wielkiego Sądu, gdzie rozstrzygane są dalsze losy ludzkich dusz po śmierci. Jednak Alexande...