10 ,,Nie Zabiłeś Go?"

4.1K 279 94
                                    

~Magnus~
Z błogiego snu wybudziło mnie pukanie do drzwi wejściowych. Kto, kurwa, nie daje mi się wyspać?! Już drugi dzień!

Zirytowany wypełzłem spod swojej jedwabnej kołdry i ustałem na dywanie, wsuwając stopy w kapcie z moimi inicjałami. Zarzuciłem na siebie złoty szlafrok i wyszedłem ze swojej sypialni, idąc w stronę schodów.

Ciekawe, co tam u mojego pieska. Mam nadzieję, że dostał nauczkę na resztę życia i już wie, jak ma się zachowywać przy moim boku.

~Alec~
Skulony siedziałem w lochu, do którego wrzucił mnie wczoraj Magnus. Chyba wczoraj, bo nie wiem, jaka jest godzina, by to stwierdzić.

Było mi przeraźliwie zimno. Zaschnięta krew na moich plecach roznosiła wokół mnie nieprzyjemny zapach, a wypalone ślady na torsie wyglądały okropnie. Bolała mnie dosłownie każda część ciała i do tego wszystkiego, cholernie się bałem. Piszczałem jak mała dziewczynka kiedy tylko słyszałem najcichszy szmer, w obawie, że mógłby być to mój pan.

Wczoraj myślałem, że mnie zabije. Tak bardzo pragnąłem zemdleć, kiedy tylko brał kolejne zabawki do swoich rąk, które wymierzały mi karę. Nie znał litości.

Miałem wrażenie, i chyba słuszne, że sprawiałem demonowi wielką radość, gdy krzyczałem z rozpaczy, zdzierając swoje gardło, w którym teraz odczuwam dyskomfort, jakby znajdował się papier papier ścierny. Zwykłe przełykanie śliny sprawiało mi ból.

Ale co ja sobie myślałem? Że będzie mnie mile traktował? Przecież to demon. Taki, jak każdy inny...

Dotknąłem lekko mojego barku. Poczułem pod palcami ślad ugryzienia, pozostawiony po ostrych zębach mojego pana...

****
~Magnus~
- Nie zabiłeś go? - spytał ze śmiechem Gabriel, gdy schodziliśmy krętymi, betonowymi schodami do moich lochów.

I z każdym kolejnym stopniem, który zbliżał mnie do Aleca, mój umysł ogarniało poczucie winy. Nawet nie wiedziałem, z jakiego powodu. Przecież Lightwood jest tylko moją zabawką.

- Oczywiście, że nie. Jeszcze tylko cztery noce - westchnąłem.

- Jesteś bardziej uparty niż mój brat, Magnusie.

- Tia - westchnąłem.

- Co ty taki nie w humorze? - archanioł spojrzał na mnie.

Zerknąłem na niego kątem oka, chcąc mu przekazać, by nie drążył tematu, po czym wlepiłem wzrok w strome schody.

- Aaa... - zaczął Gabriel irytującym tonem kogoś, kto ma rację. - Żałujesz.

- Że co? - spojrzałem na niego z przymrużeniem oczu.

- Umyj uszy. Żałujesz, że go pobiłeś. Czy co tam z nim odwalałeś.

- Wcale nie żałuję - burknąłem, odwracając wzrok. - Otrzymał to, na co zasługiwał.

- Po twojej sylwetce wnioskuję, że mam rację - poklepał moje ramię, a ja przyspieszyłem kroku.

- Zamknij się - warknąłem złowrogo, zdając sobie sprawę, że archanioł ma cholerną rację...

****
Podszedłem do kraty lochu, w której siedział skulony Alec, obejmując ramionami swoje nogi. Nie uniósł na mnie wzroku, ale jego ciało, które zaczęło drżeć, zdradzało, że anioł zdaje sobie sprawę z mojej obecności.

- Magnus? - Gabriel ustał obok mnie, ze zniesmaczoną miną patrząc na moją zabawkę. - Umył byś go. I rzucił jakąś koszulkę.

- Miałem to zrobić, ale wyobraź sobie, że jakiś tępy archanioł z okresem mi przeszkodził - spojrzałem wymownie na brata mojego przyjaciela.

ℙ𝕠𝕕 𝕊𝕜𝕣𝕫𝕪𝕕𝕝𝕒𝕞𝕚 𝔻𝕖𝕞𝕠𝕟𝕒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz