~Lucyfer~
Załamany siedziałem w swoim pokoju. Teraz czeka mnie depresja na zawsze. Chyba że poproszę Boga o cofnięcie mojego wpojenia. Tak, to by było najlepsze rozwiązanie.Westchnąłem ciężko, przeczesując włosy palcami. Starałem się jakoś uspokoić swoje roztargnione myśli, kiedy drzwi od mojego pokoju skrzypnęły.
- Panie? - spytała Clary, wystając w połowie zza drewnianym prostokątem. - Wszystko w porządku?
- Mhm... - mruknąłem pod nosem, zerkając na dziewczyne.
- Taa, widzę właśnie - prychnęła pod nosem.
- Kicia, wypad mi stąd - machnąłem ręką na odczepne.
- Pójdę sobie jeśli powiesz, o co chodzi.
- Kochasz mnie? - spytałem prosto z mostu.
Spojrzałem na nią uważnie, z szybko bijącym sercem w piersi, które wyczekiwało jej odpowiedzi.
- Ee... Mam powiedzieć to, co chcesz usłyszeć, czy prawdę?
Sam nie wiedziałem, jaka jest odpowiedź.
~Gabriel~
- Gabriel... - sapnął podniecony Uriel, kiedy ja z zachłannością całowałem każdy skrawek jego szyi.- Hym? - mruknąłem tylko.
Dłońmi jeździłem już po jego nagim torsie - gdyż górnej części ubioru pozbyłem się już wcześniej - co skutkowało rozciąganiem się i kręceniem po łóżku przez Uriela.
- Przestań tak jęczeć, bo nas ktoś usłyszy - szepnąłem, odrywając się od jego szyi, kiedy znowu głośniej jęknął.
- Co ja poradzę? - uśmiechnął się głupkowato i jakże niecierpliwie się pode mną wijąc. - Już się tak nie martw, tylko mnie dotykaj w końcu, Gabrysiu.
- Jak sobie życzysz, Urielku... - mruknąłem zmysłowo, jadąc dłonią po jego skórze w stronę paska od spodni.
*****
~Magnus~
Leżałem z Alekiem w łóżku, jak sobie ustaliliśmy. Niestety dzieliła nas taca z niedokończonym śniadaniem, leżąca na pościeli między nami. Prezes rozłożył się gdzieś tam pod łóżkiem, więc Lightwood darował sobie jego poszukiwania.- Najadłem się - mruknął spełniony szatyn, obracając się z boku na plecy. - Ś-świetnie gotujesz.
- Wiem - uśmiechnąłem się pod nosem z satysfakcją. - No, to już, spełniłem swoją część umowy.
- Czego? - spojrzał na mnie z niezrozumieniem.
Posłałem zdezorientowanemu Lightwood'owi przyjazny uśmiech, po którym odłożyłem tackę na podłodze przy łóżku.
- No, wcześniejszy - odpowiedziałem, rozkładając się wygodnie na boku. Nie odrywałem wzroku od majestatycznych tęczówek Aleca, które również się mi przyglądały. - Że będę mógł cię dotknąć jeśli zrobię śniadanie, przyniosę je do łóżka, wezmę po drodze Prezesa. I spędzimy dzień w łóżku. Jest dopiero południe, no ale wiesz, o co chodzi.
Alexander wlepił wzrok w sufit i tym samym nie udzielił mi odpowiedzi. Postanowiłem więc mówić dalej.
- Nie zmuszam cię do niczego, oczywiście. Po prostu... Nie mówisz mi... A raczej, ja się ciebie nie spytałem - poprawiłem. - Jak się czujesz? Ze mną, tutaj, z dotykiem... I tak dalej.
- Eem... - mruknął zestresowany anioł, który pewnie nie chciał rozpoczynać rozmowy na ten temat, ale musieliśmy w końcu to zrobić.
- Szczera spowiedź - wtrąciłem się. - Leżymy w łóżku, nikt nam nie przeszkadza. Wykorzystajmy to. I uprzedzam od razu, kwiatuszku, ma być szczerość. Jasne? - przyjrzałem się mu z odczuwalną wewnątrz siebie determinacją.
Lightwood nie patrzył na mnie, jednak zmiana mimiki jego twarzy upewniła mnie w przekonaniu, że nie zamierza się ze mną kłócić.
- No... W p-porządku.
- Git - położyłem się na brzuch, opierając brodę o skrzyżowane na poduszkach ręce, po czym zwróciłem wzrok ku Alecowi. - Więc gadaj.
- To zadawaj p-pytania - zaśmiał się krótko, zaczynając bawić się rogiem kołdry.
- Jak sobie chcesz, skarbie. Jak ze wspomnieniami?
- N-nie przypominają mi się już tak często.
- To dobrze - uśmiechnąłem się lekko. - Boisz się mnie? - spytałem, cały czas bardzo powoli się do niego przysuwając.
Alexander oderwał wzrok od miętolonej w jego dłoni kołdry i przeniósł go na mnie. Te spojrzenie wyrażało zbyt dużo, bym mógł wyciągnąć z niego jedną odpowiedź.
Na moje szczęście, anioł po chwili się odezwał:
- Nie.
- A jeśli chodzi o dotyk? - podparłem brodę na pięściach, podczas gdy łokcie leżące na pościeli ocierały się już o ramiona Lightwood'a.
Anioł przyglądnął się miejscu zetknięcia naszych rąk, a potem spojrzał na Prezesa, który skakał do klamki i próbował otworzyć drzwi. Tak przynajmniej podpowiadał mi słuch.
- N-nie wiem... - rzekł ściszonym tonem.
- Wiesz, ale ja za to nie wiem, dlaczego nie chcesz powiedzieć. Szczera spowiedź, pamiętasz? - schyliłem głowę, by delikatnie pocałować jego bark.
Jak na jakiś rozkaz, jąkanie anioła sięgnęło że prawie zenitu:
- J-ja sam n-nie wiem, serio. N-nawet jeśli chcę, b-byś mnie p-przytulał, t-to coś we mnie m-mówi, że nie p-powinieneś...
- Wiesz, czym jest to coś? - uśmiechnąłem się ciepło.
Anioł za moment stracił zainteresowanie kotem i spojrzał na mnie. Dla tych dużych, pięknych oczu mógłbym rzec, że zrobił bym wszystko i nic.
- C-co?
- Powiedziałbym, że resztki twojego trzeźwego jeszcze rozsądku. Podpowiada ci on, że jestem sadystą, masochistą, demonem, złym potworem i tam inne takie jakieś określenia. Ale twoje wpojenie mówi ci co innego. Że na przykł...
- Że jesteś miły... - przerwał mi, wlepiając wzrok w sufit. Uśmiechnął się delikatnie i zaczął swój monolog, którego słuchałem z szeroko otwartymi oczami i szybszym biciem serca. - Troskliwy. Przystojny. Denerwujący, ale ja w sumie też. Dziwny, i to bardzo. Ale to jedna z twoich najlepszych cech. Abstrakcyjny. Inny niż wszyscy. Dlatego, że... Nie wiem, jakim cudem mnie polubiłeś, bo nawet ja siebie nie lubię. A ty mnie dodatkowo pokochałeś. Kompletnie tego nie rozumiem, ale chyba nie chcę rozumieć. Jesteś moim przyjacielem. Chociaż definicja przyjaźni znaczyła dla mnie coś innego, to z czystym sercem mogę cię tak nazwać. Pomagasz mi, i jestem ci za to wdzięczny. Zrozumiałem też, że nie potrafię wytrzymać bez ciebie kilku godzin, no i... No i chyba nie chcę próbować robić tego dalej. Po prostu chcę spędzić z tobą resztę moich dni - na koniec wzruszył tylko ramionami.
W ogóle nie zdając sobie sprawy, że to było coś najpiękniejszego, co w życiu usłyszałem.
💥💥💥
No niezłe wątki mi się tu porobiły 😂😂 chyba pierwszy raz. Bo w poprzednich książkach był po prostu Malec. A tu....no sami wiecie 😂👌 mam nadzieję że nie przeszkadza 😍👌
❤❤❤
❤🌚
CZYTASZ
ℙ𝕠𝕕 𝕊𝕜𝕣𝕫𝕪𝕕𝕝𝕒𝕞𝕚 𝔻𝕖𝕞𝕠𝕟𝕒
Fanfiction🄼🄰🄻🄴🄲 🄵🄰🄽🄵🄸🄲 Lightwood'owie to zwyczajne Anioły wiodące spokojne życie w Niebie. Najbardziej tam zakazaną rzeczą jest wejście bez pozwolenia do Wielkiego Sądu, gdzie rozstrzygane są dalsze losy ludzkich dusz po śmierci. Jednak Alexande...