Siódme wybicie wskazówek

176 14 17
                                    


           Poczułeś mocne szarpnięcie za ramie i zostałeś odciągnięty od szatynki. Wzniosłeś przymknięte na czas pocałunku powieki i zwróciłeś głowę w kierunku właściciela dłoni nadal znajdującej się na twoim przedramieniu. Nagle czas równo ze zmierzeniem wzrokiem twarzy Kochanowskiego jakby się zatrzymał. Zawód w jego szarych oczach i pewnego rodzaju niezrozumienie uświadomiły ci jak podle się zachowałeś. Spuściłeś głowę, wbijając wzrok w czubki swoich butów. Skryłeś twarz w dłoniach i przetarłeś ją nimi, wzdychając głośno. Było ci tak cholernie wstyd za to co zrobiłeś, a cisza ze strony szatynki jeszcze bardziej cię dobijała.

-My już musimy iść.-rzucił w popłochu środkowy, ciągnąc cię za łokieć w kierunku twojego samochodu.

Wyrwałeś się z jego uścisku, gładząc dłońmi materiał spoczywającego na tobie ubrania. Z całej siły uderzyłeś stopą w przednią oponę i zakląłeś siarczyście pod nosem. Wplotłeś smukłe palce w jasne włosy i nerwowo zaczesywałeś je do tyłu, próbując zebrać myśli. Zacisnąłeś powieki, oddychając głęboko, aby się uspokoić. Wtem usłyszałeś cichy głos blondyna informujący cię, że w takim stanie nie możesz siąść na kierownice i to on poprowadzi twój samochód. Skinąłeś machinalnie głową i zatrzasnąłeś za sobą drzwi od strony pasażera. Obserwowałeś jak twój towarzysz opada na fotel kierowcy i zapina pas, po czym chrząka donośnie i spogląda na ciebie znacząco.

-Czas ci uświadomić, Arturze kilka ważnych rzeczy.-rozpoczął łagodnym tonem głosu Kochanowski.-Po pierwsze mój drogi przyjacielu chyba postradałeś zmysły, całując tą panienkę zaraz po jej powrocie.-skarcił cię wzrokiem.- Po drugie do cholery masz dziewczynę! Po trzecie kurwa ogarnij się, bo nie ręczę za siebie i ci przypierdolę jak będzie trzeba!- zdziwiony przypatrywałeś się wyprowadzonemu z równowagi Jakubowi.

-No właśnie. Jagoda...-uderzyłeś się z otwartej dłoni w czoło.- Kurwa, kompletnie o niej zapomniałem!

-Gratulacje ilorazu inteligencji!

Pacnąłeś przyjaciela w ramie i utonąłeś w oceanie własnych myśli. Kuba miał całkowitą rację. Zasługiwałeś na porządne oberwanie z jego strony. To jak zachowałeś się względem kochającej cię tak mocno Jagody było nie fair, a wręcz karygodne. To ona wyprowadziła cie na prostą po wyjeździe z Bełchatowa. To ona wspierała cię w tym co robisz i była na każdym meczu rozgrywanym w gdańskiej Ergo Arenie, nie pozostając nigdy nie widoczną. Zawsze gdy się tam znajdowała odczuwałeś wyraźnie jej podporę na boisku, gdyż nie była w stanie szczędzić gardła i dłoni. A dlaczego Ewelina uciekła? Gdyż ją to przerosło. Nie była w stanie umacniać cię w tym co kochałeś, czemu bezgranicznie się poświęcałeś. Nie zamierzała tego robić kosztem własnego cierpienia na tym w postaci małej ilości czasu jaki jej poświęcałeś. Postawiła ci ultimatum, którym zadała ci dotkliwy cios, a ty mimo to wybiegłeś za nią z tego cholernego supermarketu i pocałowałeś, zapominając o całym świecie, o brunetce, która dopinała ostatnie sprawy nad morzem, aby zawitać niebawem do twojego nowego mieszkania. Martwiło cię to jak wpływ nadal ma na ciebie twoja była partnerka. Omamiła twój umysł bez najmniejszego wysiłku. Zamąciła ci w głowie i wznieciła ponownie ogień w twoim sercu. Niepokoiło cię to. Pokręciłeś głową stanowczo, chcąc odgonić od siebie kłębiące się w twoim umyśle na temat Adamiak myśli. Kochan zerknął na ciebie z uniesioną brwią, okręcając kierownicę. Jego opanowany głos otulił twoje uszy, prawiąc ci kazania na przyszłość, na które ochoczo kiwałeś głową. Nieco irytował cię swoimi pouczeniami, gdyż był młodszy i to ty więcej doświadczyłeś w życiu, ale wiedziałeś, że chciał dobrze. Pierwszy raz poczułeś to, kiedy zagaił do ciebie odnośnie swoich problemów z płcią piękną. Od tamtego czasu w jego życiu nastała jednak równowaga jeżeli chodziło o wybrankę serca, w twoim wydawało ci się, że panowała, ale zaburzyła ją skutecznie Adamiak. Gdyż w tobie nadal kiełkowało jakieś uczucie względem dawnej ukochanej. Odetchnąłeś z ulgą, kiedy blondyn przekręcił kluczyk w statyce, gasząc silnik, bowiem to oznaczało, że w końcu uwolnisz myśli od postaci szatynki, a doskonale wiedziałeś, że na jej miejscu powinna w nich spoczywać brunetka. Poderwałeś się z miejsca i z jego pomocą zabrałeś się za wnoszenie wyposażenia bagażnika do twojego nowego lokum. Po kilku minutach rozkładania nowych rzeczy na odpowiednie miejsce runąłeś na kanapę z chłodnym chmielowym trunkiem, a Kochanowski uderzył swoją butelką o twoją, uśmiechając się szeroko.

Elapsing time II Artur SzalpukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz