Dziesiąte wybicie wskazówek

197 17 8
                                    

        Pokręciłeś z niedowierzaniem głową. Wpatrywałeś się w widniejącą przed tobą drobną sylwetkę szatynki z rozwartymi ustami. Czułeś wielką gulę, która usytuowana była w twoim gardle. Chciałeś na nią krzyczeć, ale nie mogłeś. Jakaś dziwna, niewidoczna blokada ci to uniemożliwiała, co jeszcze bardziej frustrowało cię w tej popieprzonej sytuacji. Oddychałeś coraz płycej. Przymknąłeś powieki, gdy twoje ciało zaatakowała fala duszności. Poczułeś jak ulatuje z ciebie cała energia. Poczułeś się taki bez sił, słaby. Kochanowski zmarszczył brwi i spojrzał zaniepokojony na twoją bladą twarz. Chwycił cię za ramię i pociągnął w kierunku ławki, prosząc abyś usiadł i się uspokoił. Popatrzyłeś na niego karcąco, aby sobie darował, gdyż doskonale zdawał sobie sprawę, że takich słów nie słyszy się na co dzień. Miałeś prawo być podirytowany. Słowa, które opuściły usta Eweliny powodowały, że niebawem mogłeś usłyszeć taką samą diagnozę co dziewczyna. Skryłeś twarz w smukłych dłoniach i westchnąłeś głośno. Ostatni czas w twoim życiu był jakimś koszmarem. Ciągle skąpane ono było licznymi niepowodzeniami. Dopiero teraz zdałeś sobie sprawę jak bardzo brakuje ci w nim oparcia, stabilności. Łaknąłeś ostoi w postaci pięknej gdańszczanki i skrycia się teraz w jej ramionach, bowiem ogarnęła cię cholerna ochota wylania całego oceanu łez. Rozpadałeś się na drobne kawałeczki, Arturze. Pragnąłeś, aby Janczak tuliła cię do siebie zachłannie i wędrowała drobną dłonią po twoich jasnych kosmykach, odganiając wszelkie zmartwienia i uspokajając cię jak nikt inny. Chciałeś słyszeć jej szept pełen pokrzepiających ust. Cholera, Szalpuk co ty narobiłeś?!

-Artur, musimy porozmawiać.-wypowiedziała nieśmiało szatynka, spoglądając na ciebie wymownie.

-Nie, nic nie musimy.-prychnąłeś, wypalając w niej dziurę swoim zawistnym spojrzeniem.-Możesz do cholery odejść?! Zrujnowałaś mi życie!-wrzeszczałeś rozgoryczony.

-Uważam jednak, że powinieneś pogadać z Eweliną ze względu na swoją sytuację.-wtrącił się do waszej konwersacji środkowy.- Jest przecież prawdopodobieństwo, że możesz być zarażony.-dodał już ciszej, spuszczając wzrok.

Skierowałeś na niego wzrok i zamrugałeś kilkukrotnie, sprawiając wrażenie niedowierzającego w te dwa zdanie, które opuściły jego usta. Doskonale sobie zdawał sprawę, że nie jesteś w nastroju na pogawędki, a już tym bardziej z towarzyszącą wam kobietą. Przeklinałeś go w myślach, że nawet w tak nagłej, dramatycznej sytuacji był w stanie zachować chłodne podejście i intelekt. Podziwiałeś go za to, ale może było mu łatwiej w porównaniu do ciebie, bo to nie on mógł dostać wyrok na resztę życia. Poderwałeś się z miejsca i sprintem ruszyłeś przed siebie, pragnąc być teraz z dala od najbliższych ci osób. Jedynym kompanem do spędzenia czasu jakiego pragnąłeś była ona. Twoja kochana Jagoda. Chłodny, jesienny wiatr targał twoimi jasnymi kosmykami i uderzał wprost w twoją twarz. Obejrzałeś się do tyłu i odetchnąłeś z ulgą, nie spostrzegając sylwetki blondyna podążającego za tobą. Udałeś się w doskonale znane ci miejsce. Odkryłeś je podczas twojego pierwszego pobytu w Bełchatowie. Wdrapałeś się po drabinie i przymknąłeś powieki, oddychając głęboko. Potrzebowałeś świeżego powietrza a na dachu jednego z większych budynków w mieście miałeś go pod dostatkiem. Chwilę później przysiadłeś na podłożu i badałeś wzrokiem panoramę miasta rozciągającą się przed tobą. Musiałeś zebrać myśli. Być może czeka cię w twoim życiu wiele zmian. Pokręciłeś głową nad wnioskiem jak kruche potrafi ono być. Jedna zła decyzja i już po tobie.

***

Wzdrygnąłeś się na odgłos przymykanych drzwi i zbliżających się kroków. Podskoczyłeś na kanapie w salonie wyrwany z drzemki i zwróciłeś głowę w kierunku źródła odgłosu. Miałeś wrażenie, że twoje błękitne oczy płatają ci figla, że nabijają się z ciebie i twojego życiowego położenia. Kilka metrów od ciebie znajdowała się brunetka z niewielką walizką przy boku. Szarpnęła za nią mocno, aby ta pozostała w miejscu i zadarła na ciebie wzrok. Poderwałeś się z miejsca i podreptałeś w jej kierunku. Przystanąłeś naprzeciw niej i chłonąłeś przenikliwym wzrokiem jej nieskazitelną twarz. Odrzuciła gestem dłoni opadającą niesfornie na jej czoło grzywkę i skrzywiła się znacznie.

Elapsing time II Artur SzalpukOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz