Chica dziś miała wolne od gotowania, więc zastanawiałam się kto robi jedzenie. Caton.
-Hej wszystkim - przywitałam się.
-Hejka - odpowiedzieli wszyscy w tym samym czasie... No.. Nie wszyscy.
-Cześć Toy Chico. Po śniadaniu musimy porozmawiać - zaczął zdechły królik.
-Co? Już lepiej się czujesz? - zapytałam z sarkazmem.
-Tak, albowiem nie tak dobrze, aby opuścić to miejsce dzisiaj - na stołówce zapadła cisza.
-Jak to? Chcesz stąd iść? - odezwała się Mangle.
-To będzie najlepsze rozwiązanie. Narobiłem Wam dużo strachu, wstydu i szkód. Przepraszam... - odpowiedział. Do rozmowy wtrącił się Fredzio.
-Moim zdaniem, odejście z tego miejsca będzie najgłupszą rzeczą jaką w życiu zrobiłeś - ahhh te filozofie Freddiego.
-Nie. Najgłupszą rzeczą w moim życiu, było mordowanie dzieci - posmutniał. Stałam jak wryta i słuchałam o czym gadają. Mój mózg ciągle analizował informację o odejściu złotego.
-Zostań z nami - powiedziała Puppet.
-Jeszcze wczoraj chcieliście mnie zabić, a teraz jesteście po mojej stronie?
-Oni chcieli zabić mnie, Old Sport. Nie ciebie - odezwał się Purple Guy. Stał w drzwiach ze złożonymi na piersiach rękoma, opierając się o ścianę.
-Dave... Ja zawiniłem - nigdy nie widziałam jego tak smutnego... Pocieszę go. Podeszłam do niego bliżej, złapałam go za ramiona i lekko potrząsnęłam.
-Halo. Ziemia do Catona. Jesteś tam? Odbiór! - zaczęłam.
-Tak jestem. Coś się stało?
-Nie opuszczaj mnie. Proszę. Zostałeś wysłany na misję do tej pizzerii i tu powinieneś już zostać.
-Nie mogę. Nie mogę pozwolić, abyś codziennie przeze mnie płakała.
-Ty idioto - wtrącił się Bonnie - nie pomyślałeś, że jak zostawisz swoją dziewczynę tutaj samą, to będzie płakała 24h na dobę przez siedem dni w tygodniu, każdego miesiąca, aż do zgonu?
-O ku*wa. Nie pomyślałem o tym... - zamieszał się. Popatrzał na mnie, a ja jak na złość byłam cała czerwona na policzkach, ze względu na to, iż Bon Bon, z logicznego punktu widzenia, nazwał nas parą.
-Kotku, coś się stało? - zapytał czule. Poczułam motylki w brzuchu.
-Stanie się, jeżeli mnie zostawisz. A mówiłeś, że będziesz zawsze przy mnie.
-Ehhh... Obietnica to obietnica.
-Czekaj... Co? - on... On?
-Jak to co? Nie zostawię Cię, kochanie - powiedział. Uśmiechnęłam się i zarumieniłam. Spojrzałam na Dave'a, który wzrokiem pozwolił mi na posiadanie chłopaka.
-Toy Chico?
-Tak Catonie? - mogłam nie odpowiadać... Uklęknął przede mną na jedym kolanie, a oczy animatroników zostały skierowane na nas. Zawstydziłam się... I to było widać.
-Czy... Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na Ziemi, i zostaniesz moją dziewczyną? - uśmiechnął się pokazując szereg śnieżno-białych zębów.
-Powiedz tak, powiedz tak, powiedz tak - wszyscy na sali mówili te dwa słowa. Ja postanowiłam, że powiem trzy inne.
-Jestem na TAK! - krzyknęłam podkreślając ostatni wyraz. Animatrony biły brawo, Dave patrzał na mnie i na swojego przyjaciela dumnie... Chyba cieszył się, że Karton jest szczęśliwy. Usiadłam przy stole, a mój chłopak podał mi śniadanie. Były nimi naleśniki. Mniammm! Dawno nie jadłam takich pyszności. Caton wrócił do kuchni, a naprzeciwko mnie usiadł William.
CZYTASZ
Moja przygoda w Freddy Fazbear Pizza
DiversosZapraszam serdecznie do przeczytania mojego opowiadania o Catonie! Nawet jeżeli go nie znasz, to przeczytaj hehe. Może Ci się spodoba i będziesz chciał/a go poznać... A może interesuje Cię tylko FNaF? To jest coś dla Ciebie!