Pov. Narrator
Gdy przekroczył bramy piekła miał ochotę płakać. Nie chodziło tu o nienawiść do nauki, chłopak uwielbiał się uczuć i czytać książki. Czuł nienawiść do ludzi znajdujących się tam.
Stanął w drzwiach i otrzepał buty z zimnej chmury. Jego chłodny palec wcisnął przycisk informyjący o przybyciu ucznia. W tle usłyszał irytujący dźwięk szkolnego dzwonka na portiernię. Gdy drzwi wydały dźwiek zwolnienia blokady pociągnął klamkę i wszedł do budynku czując delikatny, prawie nie wyczuwalny podmuch ciepła. Jego piekło nie było ogrzewane bardzo mocno, ponieważ bardzo nie lubiało wydatków na swoich, jego oczami, demonów.
Nogi chłopca zaczeły prowadzić go do piekielnej piwnicy w której znajdowały się cele na ubrania demonów. Było słychać kroki mocnych butów które mimo ciężaru delikatnie i słabo stąpają po kafelkach. Znalazł cele z numerem pierwszem gdzie zostawił swój płaszcz oraz szalik.
Nie chciał szybko znaleść się na trzecim piętrze, więc powoli wchodził na najwyższe piętro budynku. Usiadł pod oknem oparty plecami o kaloryfer. W jego głowie pojawiły się błagania o spokój.
Niestety jego błagania nie zostały wysłuchane, bo po kilku minutach zaczęło się piekło.
-Transidło!
-Pedał!
-Szmata!
-Dziwak!
-Pedofil!
-Zboczeniec!
-Idiota!
-Odmieniec!
-Dziecko!
-Maluch!
-Pizda!
-Gównowłosy!
-Słabiak!
-Świnka Chrum Chrum!
-Liściojad!
-Kryminalista!
-Anorektyk!
-Wymiot!
-Dziurkowiec!
-Popisana ławka!
-Psychol!
-Emos!
-Blizna!
-Żyletka!
-Samobójca!Wszystkie te wyzwiska nie padały tylko w słowach wymierzonych w jego stronę, był rzucany kartkami z tymi słowami, puszczano w niego samoloty z papieru. Każde z tych słów przebijało jego serce, były jak puszki które uderzały o jego ciało gdy idzie po linie nad wielką pustką, jak kolejne trzęsienie krzesłem by stracił równowagę i poczuł gruby, włókienny sznur zaciskający się na jego chudej szyi zabierając, i tak słabą przez płacz, możliwość złapaniu oddechu. Każdy widzi jego męczarnie, to jakie brzemię niesie sam, bez pomocy. Słychać w pustce jego krzyki rozpaczy i łkanie, lecz bez odpowiedzi, lud pozostaje niemy na jego błagania i cierpienia.
W końcu długa przerwa, główny bochater usiadł i zaczął jeść. Po zjedzeniu podszedł do śmietnika wyrzucić folię do kosza, lecz zatrzymało go popchnięcie przez które upadł na plecy, jak rankiem przez dźwięk mikrofalówki. Poczuł mocny kop prosto w brzuch przez co odczuł odruch wymiotny. Kopnięcia powtarzały sie niezważając na płacz i błagania. Po czasie wymiotał się z nóg oprawcy dostając jeszcze w twarz i zamknął się w kabinie gdzie z nerwów wymiotował do ubikacji. Po jego policzkach płynęły łzy szczerego bólu. Gdy minęło kilkanaście minut pozbywania się posiłku z organizmu chłopak w końcu zacznął oddychać normalnie. Błagał cicho by jego męczarnie się skończyły, choć wiedział, że nikt go nigdy nie wysłucha oprócz grubej samobójczej pętli ukrytej na dnie zamknietej szafki w łazience. Miał ochotę uciec.
Otarł usta i drżącą dłonią sięgnął plecaka. Zaczął znowu płakać, łzy same płynęły po jego policzkach przez ból przeszywający każdą najmniejszą kość jego ciała. Otwarł łzy i spojrzał na plan tortur, okazało się, że musiał już iść do swojego małego psychiatryka, ponieważ całą ostatnią lekcje przesiedział w kabinie.
Po cichu zszedł do piekielnej piwnicy, poszedł spokojnie pod celę z numerem pierwszym. Gdy już do niej dotarł ubrał się i założył maskę wychodząc z piekła które opuścił szybkim krokiem.
Wszedł do więzienia nie wydając nie potrzebnych odgłosów. Zgarnął jeszcze ciepłe jedzenie jakim były ziemniaki z mizerią. Zamknął się w pokoju i zaczął jeść obiad przez łzy. Gdy odniósł talerz do kuchni zamknął się by uczynić swoje ulubione czynności zaraz po okropnej.

CZYTASZ
Sad Song In My Mind
No FicciónCodzienne zmagania chłopaka który nie jest w głębi siebie taki sam jak wszyscy inni w jego okolicy. Jest inny niż wszyscy, on skrywa tajemnice i sekrety tak mroczne, straszne i smutne, że nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Lecz teraz wych...