02:43- Troye Sivan "The Good Side"
zawsze będę ci wdzięczny za to, czego mnie nauczyłeś. Moje serce na zawsze będzie należeć do ciebie.
Wiosna przyjdzie szybciej niż myślisz, kochanie.▪▪▪
— Ten-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać znowu dostał więcej ciasta ode mnie — oznajmił Jeno siadając koło Hyucka na kanapie, który czytał właśnie książkę.
— To twój brat, a nie facet bez nosa. Były urodziny twojej mamy, a ty nawet ciasta szpinakowego nie lubisz.
— Lubię.
— Nie, nie lubisz. Robiłem niedawno i powiedziałeś "wyrzuć to do śmieci, bo nawet myszy tego nie zjedzą", a to zabolało — mówił przekładając strony.
— Nie zmienia to faktu, że dostał więcej ciasta.
Starszy wziął głęboki wdech i uderzył Donghyucka w ramię. Szepnął "nie znasz się, głupku" i wyszedł z pokoju.
Młodszy Lee właśnie kończył książkę pt. "Mężczyzna, który gonił swój cień" i marzył tylko o tym, aby w jego lekturze nikt mu nie przeszkadzał. Cóż, zapomniał, że ma kogoś takiego jak Lee Jeno, a on zawsze wpada w najmniej odpowiednim momencie.
Minęło pięć dni od dnia, w którym chłopak podszedł do nieznanego mu Marka. Przemyślał słowa swojego starszego przyjaciela i uznał, że on nie ma racji, ponieważ w taki sposób poznał najlepszych ludzi w swoim życiu.
Jeno, Junsuna, który zabrał mu książkę od historii, Dahyun, która okazała się nienawidzić romansideł w życiu, jak i w książkach. Nie byli oni najlepsi ze względu na to, jak coś mu zabrali lub zepchnęli jego kuzyna na strefę przyjaźni. Byli najlepsi, ponieważ każdy z nich czegoś go nauczył.
{ 鼻 }
Zapach w kawiarni był coraz intensywniejszy, a ludzi było coraz mniej. Był wieczór tego samego dnia.
Po przeczytaniu lektury, chłopak nie miał już czego czytać, więc poszedł do kawiarni, gdzie można było wziąć książkę z półki i czytać ją przy kawie.
Mówiąc szczerze, to była jedna z najnudniejszych książek jakie czytał. Akcja w ogóle się nie toczyła, a postacie były kompletnie bez charakteru. Jednakże, kiedy kropla malinowej herbaty spadła na jego spodnie, a w tym samym czasie rozbrzmiał dzwonek, który wskazywał na fakt, że ktoś wszedł, książka zaczęła być zbędna. Na przeciwko niego usiadła postać, którą zauważył dopiero, gdy kropelka zniknęła z jego oczu.
— Nie czytałem tej książki, więc nie mam jak zacytować ci fragmentu. Miło cię widzieć, Donghyuck — powiedział Mark, gdy zauważył, że fanatyk książek już na niego spojrzał.
Uśmiech pojawił się na twarzy młodszego, a zapach kawy i cynamonu, który jeszcze przed chwilą był tak intensywny, złagodniał. Teraz nie zwracał uwagi na mdłą książkę i ludzi, którzy przeklinali pod nosem, gdy się oparzyli.
— Mark. Cześć, co u ciebie?
Miał ochotę zadać pięćdziesiąt pytań, ale uznał, że nie chce przestraszyć tego chłopaka. Wydawał się za miły na to.
— U mnie całkiem dobrze. Często tu przychodzisz? Nie widziałem cię tutaj wczoraj.
— Byłem wczoraj zajęty, ale tak to jestem prawie codziennie — uśmiechnął się, a starszy od razu to odwzajemnił.
— To tak, jak ja. Ciekawa ta książka?
— Mówiąc szczerze, to nie. Wziąłem ją, bo nie miałem co czytać i choć na początku zapowiadało się ciekawie to z ręką na sercu mogę uznać, że jest beznadziejna.
Po tych słowach, Mark zmarszczył brwi i chwycił ją do rąk, aby sprawdzić tytuł.
— Nie znam, ale wierzę ci na słowo.
Za oknem można było zauważyć ludzi chowających się pod dachem, aby deszcz ich przypadkiem nie złapał. Wyglądało to tak jakby grali w berka, ale z taką różnicą, że ci którzy uciekali modlili się do wszystkiego co istnieje, aby tylko nie zmoknąć.
— Zaczęło padać, będzie trochę chłodniej. Zamawiasz coś? — Spytał młodszy wskazując na baristę. Mark od razu zaprzeczył.
Donghyuck nie wiedział co tak naprawdę spowodowało przyjście Marka do tej kawiarni, a starszy na razie nie chciał mu mówić.
— Tak w ogóle, to ile masz lat, Hyuck?
— Osiemnaście, a ty?
— Dziewiętnaście.
Razem z rozmawianiem o niczym, przyszedł mocniejszy deszcz i coraz więcej osób do kawiarni. Chłopcy, aby móc nadal tam siedzieć, zamówili po ciastku i kawie. Rozmawiali o mieście i o książkach do momentu aż pewna pani podeszła i powiedziała, że za piętnaście zamykają.
Na twarzy młodszego pojawił się smutek, ale Mark jednak miał pewien pomysł. Z racji, iż spodobała mu się rozmowa z tym ciekawym osiemnastolatkiem, nie zawahał się ani chwili, aby o to spytać.
— Nadal pada, jeśli mieszkasz daleko, to mogę cię zabrać do siebie. Mam herbatę — uśmiechnął się najszczerzej jak potrafił i w duchu prosił o zgodę młodszego. Ten nie potrafił odmówić tak uroczej istocie jaką był Mark.
— Skoro masz herbatę, to chodźmy.
Choć gorący napój był jego ulubionym, on nawet bez niej mógłby spędzić więcej czasu ze starszym. Przegadali niecałe dwie godziny, ale to mu wystarczyło, aby stwierdzić, że na tym dniu ta znajomość się nie skończy.

CZYTASZ
aubade • markhyuck
FanfictionDonghyuck należy do osób, które mają fotograficzną pamięć, a cytaty z książek napisanych przez autorów z tzw. "straconego pokolenia" uwielbia mówić osobom, które znaczą dla niego bardzo dużo.