Mój Skromny Powrót

549 49 13
                                    

Puk puk?
Sowa otworzyła dawno zamknięte drzwi.
Drzwi, za którymi był jeden z jej największych powodów do zostania na tym świecie.
Niepewnym krokiem przeszła przez próg.
Obraz, jaki ukazał się jej oczom, przeraził ją.
Pomieszczenie wydawało się dużo mniejsze niż było, nie było już.tu tak przyjmie jak kiedyś, zniknęły kolory, a światło przestało sączyć się z okien.
Nacisnęła przycisk włączający lampę, ale niestety nie działała.
Z kieszeni wyjęła pudełko starych zapałek (którymi kiedyś chciała wszystko spalić) i po omacku odszukała biórko na którym stał ogarek. Zapaliła go...
Parę łez spłynęło po jej upieczonym policzku.
- Chyba o mnie zapomnieli... - zachlipała.
W pokoju, pod ścianą wisiały rzędami trupy - opserwujący i czytelnicy którzy o niej zapomnieli.
Oświetliła drugą ścianę. Wszystkie dyplomy, ordery i puchary, jakie dostała za swoje sukcesy, były teraz zakurzone, połamane, podarte i pokryte pajęczyną.
Głośno zapłakała a spłoszone hałasem nietoperze czające się w kątach, wyleciały przez uchylone drzwi.
Stanęła przed jednym z trupów i wyszeptała:
- halo? Czy jesteś aż tak martwy aby mnie nie słyszeć? - nieboszczyk wisiał na linie jak wcześniej.
Podeszła do drugiego.
- A ty? Może ty pomożesz znowu ożywić moje konto? - cisza - nie?
Po około 80 próbach, dowlekła się do użytkownika, który jako tako, jeszcze nie stracił wszystkich swoich kolorów. On jedyny, że wszystkich wiśielców stał na krześle z liną oplecioną w okół szyi, nie tak jak reszta. Przewrócone krzesło, pod obezwładnionymi śmiercią nogami.
Wyszeptała resztką nadziei w głosie:
- Nie... Ale ty wyglądasz na takiego, co mi jeszcze pomoże - podbiegła do biurka i wzięła z niego nożyce. Niegdyś słóżyły one do otwierania listów z nominacjami.
Sowa zaczęła przecierać nimi gryby sznur przy szyi.
Póścił. Ale szara postać nie padła na podłogę, tak jak zrobiły by to inne. Stała na krześle, nieruchomo.
- Emm, przepraszam?
Osobnik otworzył swoje duże, piwne oczy.
W autorce zabłysnął ogień, coraz większej nadziei.
Zaśmiała się szczerze.
A więc jeszcze ktoś został!
W czasie kiedy postać nabierała koloru, na półkach zniknęła część kurzu, a przez okno wpadł cień światła, ściany nabrały lekkiej barwy.
Dzikiej i love_Bucky udało znaleść się jeszcze parę nie do końca martwych osób.
Gabinet był już jaśniejszy i czystszy.
Ale to jeszcze nie było to.
Zostało jeszcze pełno trupów.
W pewnym momencie, wszyscy pamiętający zebrali się i zaczęli tchnąć życie w umarlaków. Był to niesamowity widok.

Tak właśnie wygląda budzenie konta.
Wielu z was nie wróci.
Bo zapomnieli.
Ale mam nadzieję że ten krótki kawałek mojego powrotu uświadomił wam że to nie ja tworzę to konto, Lecz wy.
Bez was było by malutkie. Szare. Ciemne i brudne.
Dzięki wam się poprawiam. Rozbudowóję. Rozświetlam.
Gdyby nie wy nigdy niczego bym nie osiągnęła.
Jesteście potrzebni.

Bardzo.

Pomożecie mi znów wybudzić konto?

Nie było mnie przez dłuższy czas, i boję się że nie uda mi się go przywrócić samej do dawnej świetności. Pomożecie mi?










Dziękuję że byliście. I dziękuję że będziecie.

Preferencje / MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz