[1]

123 7 8
                                    

Czekałam przy wyjściu z Nory na moich przyjaciół. Byłam co prawda przed czasem, ale to w sumie cała ja, nienawidzę się spóźniać. Wolę być zawsze chwile wcześniej. W tym czasie postanowiłam pogadać z Ginny, która siedziała w kuchni.

-Hej, Gin! Jak tam? Ostatnio stałaś sie jakaś... tajemnicza i zamknięta w sobie. Coś się stało?
-Nie, spokojnie! wszystko w porządku.-odpowiedziała obojętnym tonem.
-Skoro tak mówisz to okej... idę teraz z chłopakami na Pokątną. może pójdziemy sobie razem na piwko? na ploteczki?
-hm...-mruknela zastanawiając się-dobra, za 3 godziny w naszym ulubionym barze?
-Jasne, super!

Ron i Harry w końcu zeszli na dół. Dzięki teleportacji szybko byliśmy na miejscu. Po godzinie zaczęły boleć mnie nogi od chodzenia w kółko.
-Chłopaaaaki-zawołałam-ile jeszcze?
-Już zaraz wszystko będziemy mieć! Hermiono, mogłabyś pójść ze mna jeszcze do sklepu ze sprzętem do Quidditcha proszę?-spytał Harry.
-oczywiscie, że tak! Ron idziesz też?-zagadałam rudzielca.
-Nieeee, musze coś jeszcze załatwić, dojde do was!

Dziwnie się zachowywał, ale nie mnie to oceniać. Spędziłam z Harrym w tym sklepie chyba z pół godziny i już zaczęłam być tym wszystkim poirytowana. W końcu wyszliśmy na zewnątrz.
-To co, macie już wszystko?-zapytałam
-Tak-zgodnie odpowiedzieli.- to my już będziemy wracać a ty zostajesz bo się umówiłaś z Ginny tak?
-Dokładnie. Do zobaczenia wieczorem!

*Draco*

Znowu Blaise kazał mi iść z nim na Pokątną, bo musimy wracać do tej durnej szkoły, a ten chce zrobić zakupy. Ja wolę wydawać pieniądze na bardziej istotne rzeczy.
-Doooobra Diable, skończyłeś? możemy już iść do baru napić się ognistej? nie chce mi się już łazić-westchnąłem
-No niech Ci będzie Smoku, ale ty stawiasz!
-Jeśli muszę to okej-zasmialiśmy się razem.

Blaise bardzo się zmienił po wojnie. Zaczął bardziej szanować innych... i po prostu stał się bardziej no... odpowiedzialny.

*Hermiona*

Poszłam w umówione miejsce. Ginny już siedziała popijając piwo. Podeszłam i przytuliłam ją na powitanie.
-Już pijesz beze mnie?-zapytałam żartobliwym tonem.
-Nooooo nie mogłam się powstrzymać-zaśmiała się.
-Idę zamówić

Podeszłam do baru i zamówiłam duże piwo. Moje ulubione. Zapłaciłam, wzięłam moje zamówienie, obróciłam się chcąc iść do mojego stolika, ale coś mi przeszkodziło. Wpadłam na jakiegoś chłopaka.

-Hej ślicznotko, patrz przed siebie jak chodzisz!-krzyknął

Znałam ten głos.... ale skąd? Podniosłam wzrok na chłopaka i ujrzałam coś co odebrało mi mowę

-MALFOY????
-GRANGER??

W tym momencie bylam oszołomiona tym co się wydarzyło. Malfoy?? a co jeśli on wraca do Hogwartu? McGonagall nie może na to pozwolić.

-Uważaj jak łazisz podła fretko
-Tej Szlamciu, to że uratowałaś nasz świat razem z Wybrańcem i Wieprzlejem nie daje ci prawa do odzywania się do mnie, a co dopiero obrażania mnie-odpowiedział pogardliwie

Mimo, że mnie to bardzo zabolało zignorowałam ten komentarz i poszłam do Ginny z resztkami mojego trunku, który niestety przy zderzeniu z Malfoyem miał bliskie spotkanie z podłogą...

xxx

Słony smak jego łez//DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz