Pióro część 5

7 0 0
                                    




Powiem tak: chyba będzie tego więcej ....



Pomieszczenie w jakim się znajdowali nie było duże jednak na potrzeby 3 osób było wystarczające. 

- Mam na imię Isabel – przedstawiała się srebrnowłosa cicho jako i jej chwilowa pewność siebie wyparowała. Czuła na sobie wzrok Horcego i Avalezego. Sierściucha i siwego starszego pana – Porwał mnie brodacz, to znaczy człowiek. Tak mi się wydaje iż był to człowiek. Bo tak naprawdę to nie wiem. - zaczęła się tłumaczyć. Czułą się winna iż akta nie są na miejscu w jakim powinny być.

-To był jeden z tych oprychów królowej, widziałem tatuaż- zauważył Horacy nonszalancko. Dla niego detale były wszystkim, do tego był szkolony a to iż dziewczyna była taka nieporadna denerwowało go podwójnie. 

-Byłam sama w dolinie płaczu gdy ... - zaczęła wspominać srebrnowłosa patrząc na swoje dłonie, jednak nie to interesowało mężczyzn. 

-Nie podpisałaś akt? - zapytał z wyczekiwaniem Avalezy jednak nie dane jej było odpowiedzieć. 

-Nie pozwolił bym na to- wtrącił się chłopak siadając na biurku. Dziewczyna lekko zdziwiona jego komentarzem uniosła brwi w geście zaskoczenia. 

-Ty byś nie pozwolił? Zaczarowałam cię, to ja nas uwolniłam- przypomniała mu srebrnowłosa 

-Bella, bo mogę tak do siebie mówić no nie? - bez cienia życzliwości zwrócił się do niej- bez urazy mała ale ty to tylko zepsułaś moją misje- powiedział sugerującym głosem iż jednak powinna się przejąć. 

-Przepraszam że mnie porwali panie Jestem-Kotem-Mam-Wszytko-W-Dupie- dziewczyna wkurzyła się słysząc jego protekcjonalny ton. 

-Halo, halo to ja strzegłem akt! Nie miałaś prawda ich ruszać dziewucho! Nie znasz zasad?- chłopak wściekł się i nawet podniósł swój tyłek z burka jednak to nie zrobiło wrażenia na srebrnowłosej. 

-To ja ci je odebrałam, a potem zaatakowałam brodacza i nas stamtąd wyniosłam!- dziewczyna równie głośno teraz mówiła. Wstali oboje podchodząc do siebie coraz bliżej. 

-Dobrze dobrze, czy ktoś was szpiegował?- nagle odezwał się Avalezy. Spojrzeli na niego gniewnie. Oboje byli poddenerwowani. 

-Nie- odpowiedział Horacy pewny siebie – chyba że ta dziewczynka jest ścigana

-Przepraszam ale co to miało znaczyć ? Ja? Ścigana? Niby za co? Jeszcze cię nie zamordowałam – uśmiechnęła się mówiąc ostatnie zdanie. Jej ciętą riposta nie była dobrze widziana w Aberonie jednak gdy ktoś pokroju zmieniającego się w kota człowieka mówił do niej bez szacunku,  potrafiła się odgryźć. 

-Tak, ty. Pani-jestem-sierotą-przepraszam-wszystkich-że-się-urodziłam- powiedział na jednym wydechu Horacy zbliżając się do Srebrnowłosej.

  -Mam na imię Isabel, śierściuchu!- powiedziała mu to prosto w twarz i odwróciła się gwałtownie nie chcąc zbliżyć się do Horacego za blisko. 

-Akta dzieci, akta. To dlatego tu jesteśmy – przypomniał Avalezy który czuł jakby bardzo im przeszkadzał. Miał ochotę ich zostawić samych jednak bał się czy by się nie pozabijali. 

-Przepraszam ale ja nie dlatego tu jestem. Chce wrócić do Aberonu. Akta są bezpieczne u ciebie. Ja muszę wrócić- powiedziała srebrnowłosa a mina Avalezego zrzedła.

-Przykro mi dziecinko ale musimy znaleźć nowe bezpieczne miejsce dla Akt, a ich właścicielką i obrońcą stałaś się ty gdy odebrałaś je Horacemu - powiedział Avalezy a dziewczyna zrozumiała dlaczego wyglądał tak jak wylągł. Posiadał wiedzę. Wiedza postarza każdego elfa. 

-Ale że ja? - odpowiedziała dziewczyna gdy w końcu do niej dotarło co to oznacza. Kolejne chwile muszą spędzić razem. Jak nie dni. Srebrnowłosa nie będzie w stanie wrócić do Aberonu tak szybko jak by chciała a Horacy stracił przez nią swój powód do życia.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 16, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

I am a writerWhere stories live. Discover now