Powiem tak: chyba będzie tego więcej ....Pomieszczenie w jakim się znajdowali nie było duże jednak na potrzeby 3 osób było wystarczające.
- Mam na imię Isabel – przedstawiała się srebrnowłosa cicho jako i jej chwilowa pewność siebie wyparowała. Czuła na sobie wzrok Horcego i Avalezego. Sierściucha i siwego starszego pana – Porwał mnie brodacz, to znaczy człowiek. Tak mi się wydaje iż był to człowiek. Bo tak naprawdę to nie wiem. - zaczęła się tłumaczyć. Czułą się winna iż akta nie są na miejscu w jakim powinny być.
-To był jeden z tych oprychów królowej, widziałem tatuaż- zauważył Horacy nonszalancko. Dla niego detale były wszystkim, do tego był szkolony a to iż dziewczyna była taka nieporadna denerwowało go podwójnie.
-Byłam sama w dolinie płaczu gdy ... - zaczęła wspominać srebrnowłosa patrząc na swoje dłonie, jednak nie to interesowało mężczyzn.
-Nie podpisałaś akt? - zapytał z wyczekiwaniem Avalezy jednak nie dane jej było odpowiedzieć.
-Nie pozwolił bym na to- wtrącił się chłopak siadając na biurku. Dziewczyna lekko zdziwiona jego komentarzem uniosła brwi w geście zaskoczenia.
-Ty byś nie pozwolił? Zaczarowałam cię, to ja nas uwolniłam- przypomniała mu srebrnowłosa
-Bella, bo mogę tak do siebie mówić no nie? - bez cienia życzliwości zwrócił się do niej- bez urazy mała ale ty to tylko zepsułaś moją misje- powiedział sugerującym głosem iż jednak powinna się przejąć.
-Przepraszam że mnie porwali panie Jestem-Kotem-Mam-Wszytko-W-Dupie- dziewczyna wkurzyła się słysząc jego protekcjonalny ton.
-Halo, halo to ja strzegłem akt! Nie miałaś prawda ich ruszać dziewucho! Nie znasz zasad?- chłopak wściekł się i nawet podniósł swój tyłek z burka jednak to nie zrobiło wrażenia na srebrnowłosej.
-To ja ci je odebrałam, a potem zaatakowałam brodacza i nas stamtąd wyniosłam!- dziewczyna równie głośno teraz mówiła. Wstali oboje podchodząc do siebie coraz bliżej.
-Dobrze dobrze, czy ktoś was szpiegował?- nagle odezwał się Avalezy. Spojrzeli na niego gniewnie. Oboje byli poddenerwowani.
-Nie- odpowiedział Horacy pewny siebie – chyba że ta dziewczynka jest ścigana
-Przepraszam ale co to miało znaczyć ? Ja? Ścigana? Niby za co? Jeszcze cię nie zamordowałam – uśmiechnęła się mówiąc ostatnie zdanie. Jej ciętą riposta nie była dobrze widziana w Aberonie jednak gdy ktoś pokroju zmieniającego się w kota człowieka mówił do niej bez szacunku, potrafiła się odgryźć.
-Tak, ty. Pani-jestem-sierotą-przepraszam-wszystkich-że-się-urodziłam- powiedział na jednym wydechu Horacy zbliżając się do Srebrnowłosej.
-Mam na imię Isabel, śierściuchu!- powiedziała mu to prosto w twarz i odwróciła się gwałtownie nie chcąc zbliżyć się do Horacego za blisko.
-Akta dzieci, akta. To dlatego tu jesteśmy – przypomniał Avalezy który czuł jakby bardzo im przeszkadzał. Miał ochotę ich zostawić samych jednak bał się czy by się nie pozabijali.
-Przepraszam ale ja nie dlatego tu jestem. Chce wrócić do Aberonu. Akta są bezpieczne u ciebie. Ja muszę wrócić- powiedziała srebrnowłosa a mina Avalezego zrzedła.
-Przykro mi dziecinko ale musimy znaleźć nowe bezpieczne miejsce dla Akt, a ich właścicielką i obrońcą stałaś się ty gdy odebrałaś je Horacemu - powiedział Avalezy a dziewczyna zrozumiała dlaczego wyglądał tak jak wylągł. Posiadał wiedzę. Wiedza postarza każdego elfa.
-Ale że ja? - odpowiedziała dziewczyna gdy w końcu do niej dotarło co to oznacza. Kolejne chwile muszą spędzić razem. Jak nie dni. Srebrnowłosa nie będzie w stanie wrócić do Aberonu tak szybko jak by chciała a Horacy stracił przez nią swój powód do życia.
YOU ARE READING
I am a writer
Teen FictionMoje opowiadania, czasem wiersze. Pisze bo kocham to robić i szlifuje mój warsztat. Ćwiczę na prostych formach by kiedyś być w stanie poprowadzić skompilowaną fabułę. Lubie to co robię i chce się tym dzielić.