Chapter #6

129 11 2
                                    

Damon's POV

Pierwsze prace związane z fundacją rozpoczęły się w drugim tygodniu kwietnia. Widzieliśmy się z Eleną pierwszy raz na planie zdjęciowym i muszę przyznać, że nigdy nie zdawałem sobie sprawy, jak ciężko pracuje. 

Utrzymujemy, że się nie znaliśmy wcześniej. 

Traktujemy się tak , jakbyśmy poznali się niedawno, choć to cholernie trudne patrzeć jak paraduje w kostiumie kąpielowym, a połowa ekipy z dyrektorem planu włącznie, gapi się na jej tyłek.  Od razu wiedziałem, że to nie wypali. 

Dosłownie gotuję się od środka kiedy to widzę. Wracają do mnie wspomnienia z czasów, kiedy zaczęliśmy się spotykać i kipiałem zazdrością, ale nie to jest najgorsze.

Najgorsza jest Katherina, menadżerka Eleny, która uwzięła się na mnie i nieudolnie wciąż próbuje mnie poderwać. 

Masakra.

Widzę jak Elena strzela oczami, kiedy ta mizdrzy się do mnie i próbuje uwodzić i staram się jak mogę temu zapobiec. Katherina zadaje przedziwne pytania i wydaje jej się, że zrobi to na mnie wrażenie. Prawda jest taka, że na początku wcale nie zwróciła na mnie uwagi, dopiero chwilę później jak dowiedziała się, że jestem synem przedsiębiorcy, który inwestuje w fundację, przykleiła się do mnie jak guma do buta.

Nie powiem, bo bywa i zabawnie.

Wzrok Eleny niekiedy mnie bawi gdy zabija nim Katherinę. Jest taki ognisty, że mam ochotę wrócić do domu i kochać się z nią całą noc.

Od kiedy pracujemy razem, pożądanie jakby się wzmogło. Nie wiem czy to za sprawą Katheriny, ale Elena zaczęła wracać częściej do domu na noc. Kocha się ze mną jak oszalała nastolatka, a rano jest wesoła jak skowronek. Cieszę się z tego, i powoli zaczynam sądzić, że może ojciec wiedział co robi?

Nie rozmawiałem z nim o fundacji. I tak nie miałbym nic do gadania. Moje i Eleny argumenty do niego nie trafiają. On chce się doczekać wnuków i tyle. Postawi na swoim choćby miał przewrócić świat do góry nogami.

Nie wiem czy nie będą nimi żółwie, bo Elena zakochała się parę dni temu na planie w takim jednym i musiałem jej obiecać później w domu, że kupię jej pluszowego. 

Nie wiem co się z nią ostatnio dzieje, ale zachowuje się inaczej. Jest infantylna, żeby nie powiedzieć, dziecinna.

- Kupiłaś wagę? - wołam z łazienki, patrząc na dziwne, płaskie i przezroczyste ustrojstwo leżące na podłodze. Szklany kwadrat ma cztery srebrne nóżki i wyświetlacz. Mam wrażenie, żę jak na nim stanę to pęknie.

- Nie, dostałam od sponsora - krzyczy do mnie z kuchni, a waga mruga do mnie zielonym i czerwonym światełkiem z wyświetlacza.

- Nie muszę na nią wchodzić? - pytam przezornie, a Elena zjawia się w drzwiach.

- A co boisz się, że jesteś gruby? - pyta, śmiejąc się ze mnie i faluje brwiami.

- Boję nie boję, wolałbym nie próbować - kpię klepiąc się po nagim brzuchu bo stoję tylko w bokserkach, a ona śmieje się głośno. Wiem, że nie mam nadwagi, chodzę regularnie na siłownię, ale chciałem ją rozbawić i udało mi się.

- Jesteś nienormalny - mówiąc to, podchodzi i obejmuje mnie rękami wokół szyi.

- Dlaczego? - pytam i udaję oburzenie, ale zaczynam kołysać ją w ramionach.

- Nie jesteś gruby, wariacie - mówi i całuje mnie w usta.

- Pewnie że nie. Jestem seksi - mówię do niej i znów ją całuję.

Chasing ElenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz