Chapter #3

134 11 2
                                    

Damon's POV

Dawno nie byliśmy z Eleną poza apartamentem na czterdziestym pierwszym piętrze i czuję się niesamowicie dobrze kiedy siedząc w samolocie ona opiera głowę o moje ramię, a zebrani wokoło ludzie nie zwracają na nas uwagi. Lubię to uczucie, które mnie ogarnia kiedy jest tak zwyczajnie. Elena ubrana w jeansy, biały sweter z kapturem, na którym jest renifer i napis Merry Christmas, śpi zakapturzona niczym każda inna dziewczyna na tym świecie.

Kupiła taki sam dla mojego ojca, tylko bez kaptura. Nie sądzę żeby docenił jej prezent, ale mniejsza o to. Śpi na moim ramieniu, a kaptur ściągnęła sznurkami tak mocno, że tylko nos i usta jej wystają spod niego i wygląda jak nurek. Nachylam się i całuję ją w wystające spod kaptura usta, a one po chwili się uśmiechają i wiem, że już nie śpi.

- Wstawaj, lada moment lądujemy - mówię do niej, a ona krzywi się i przeciąga.

- Dobrze że już blisko, jestem wykończona - odpowiada, zdejmując kaptur.

- Trudno żebyś nie była, skoro siedziałaś do szóstej rano na zdjęciach - mówię do niej, ale bez wyrzutu za który ona momentalnie mnie atakuje.

- To co miałam zrobić? - pyta oburzona - musiałam zamknąć projekt.

- Przecież nic nie mówię - rozkładam ręce i patrzę na nią pytająco - przecież nie mam ci tego za złe, to ty jesteś niewyspana, nie ja.

- Jakbym pracowała pięć dni w tygodniu po osiem godzin to też bym była wypoczęta - mówi obrażona, specjalnie czepiając się mojego systemu pracy i widzę, że szuka zaczepki.

- Znowu jesteś zmierzła - mówię do niej krótko, bo widzę, że ewidentnie chce się pokłócić.

Ona nic mi już nie odpowiada tylko poprawia się na siedzeniu i nawet na mnie nie patrzy.

Zawsze tak jest kiedy wracamy do domu. Nie mam jej tego za złe, ale minęło już tyle lat, że wreszcie powinna trochę się z tego otrząsnąć. Elena nie lubi wracać do Mystic Falls, ponieważ dziesięć lat temu zginęli jej rodzice, i jak twierdzi od tego czasu ona nie ma już tam domu. Faktycznie, fizycznie kazała wyburzyć dom rodziców, żeby ani jedna cegła nie została, ale to moim zdaniem absurd. Nie wiem do dziś dlaczego tak zrobiła, bo Mystic Falls i tak zawsze będzie jej domem.

Wysiadamy na lotnisku, a w hali przylotów czeka na nas mój ojciec.

Witam się z nim jedynie uściskiem dłoni, za to Elena wpada mu w ramiona i za każdym razem kiedy to widzę, zastanawiam się dlaczego urodziliśmy się ze Stefanem jako chłopcy, skoro mój ojciec zawsze chciał mieć córkę i to jej urządziłby życie jakiego ja z bratem nigdy nie zaznaliśmy. On kocha Elenę jak własne dziecko i śmiem twierdzić, że bardziej niż mnie i Stefana razem wziętych. 

- Damon znów był dla mnie złośliwy - skarży mu się do ucha, a ja tylko rozkładam ręce i patrzę z opadniętą szczęką bo nie wiem co powiedzieć.

- Zamknij usta synu - upomina mnie ojciec i mierzy mnie wzrokiem jak jakiegoś szczeniaka, wciąż trzymając ją wtuloną w siebie. 

Ona żartuje, a on wymierza mi natychmiast karę na poważnie. To niebywałe.

Momentalnie zamykam usta, a Elena śmieje się ze mnie, kiedy się do mnie odwraca, wydostając się z uścisku ojca.

- Śliczny sweter - chwali ją, a ja znów stoję jak palant i przyglądam się temu cyrkowi, zdziwiony.

- Tobie też przywiozłam taki sam - odpowiada mu klaszcząc w dłonie. Od jakiegoś czasu są na ty, a ja wciąż muszę mówić mu tato, jak jakiś dzieciak.

Chasing ElenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz