Chapter #8

101 11 7
                                    

Damon's POV

Kolejny raz wchodzę do naszego apartamentowca i zerkam na Carlosa, który rozmawiając z jakimś facetem, przelotnie na mnie spogląda i kolejny raz daje mi znać kręcąc przecząco głową, że Elena nie wróciła. Wchodzę do windy i póki nie znajdę się w mieszkaniu, łudzę się, że być może Carlos ją przegapił. 

To już dwa tygodnie jak jej nie ma.

Zamiast tego zastaję mieszkanie opustoszone ze wszystkich jej rzeczy.

To się jeszcze nigdy nie zdarzyło i czuję narastającą panikę, kiedy rozglądam się szukając wzrokiem najmniejszej oznaki, że zostawiła cokolwiek.

Nic.

Kompletna pustka, jakby nigdy tu nie mieszkała.

Jakbym nigdy nie mieszkał z kobietą. 

Mieszkanie jest posprzątane i wszystko wygląda tak, jakby było pokojem hotelowym, a nie mieszkaniem bałaganiary i typowego faceta. Na blacie w kuchni nie stoi nic. Białe podłogi są czyste aż bolą oczy kiedy zachodzące słońce odbija się w nich, a ja rzucam teczkę na łóżko i podchodzę do jednego z okien, sięgających od podłogi do sufitu. Staję we wnęce okna i odpinając guzik marynarki kucam chowając twarz w w dłoniach. Zastanawiam się przez chwilę, co mam zrobić, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Wstaję więc i patrząc na miasto, wkładam ręce do kieszeni spodni. Słońce zachodzi za Emipre State Building, a ja nadal stoję i gapię się w pustkę.

Chyba się załamałem, ale jeszcze tego nie wiem. 

Wiem jednak dlaczego panika, którą czuję wewnątrz nie przelewa się przeze mnie i nie wylewa na zewnątrz. Standardowo powinienem już szaleć i wydzwaniać za nią, ale zamiast tego stoję i cierpię w milczeniu. 

Nie wiem dlaczego, ale tym razem czuję, że do mnie po prostu nie wróci. Po prostu to czuję. Nie potrafię sobie z tym poradzić, ale też nie wiem jak niby miałbym, nawet mając na to pomysł i chyba stąd to opanowanie. Gdybym teraz wpadł w szał, nie skończyłoby się to dobrze. Zawsze miałem problem z powstrzymaniem się gdy miarka się przebrała. Najprawdopodobniej, ojciec lub Stefan musiałby wpłacić za mnie kaucję, gdyby mnie poniosło. Raz już zdemolowałem restaurację w której się upiłem, że o napaści na funkcjonariusza policji, który przyjechał mnie doprowadzić do porządku, nie wspomnę. 

Tym razem jest inaczej.

Każdy nerw we mnie drży, ale ja czuję się strasznie przytłoczony i fizycznie nie potrafię ruszyć palcem.

W nocy śpię niespokojnym snem. Widzę ją jak płacze, a ja nic nie mogę zrobić. Nie mogę jej dotknąć ani przytulić. Rozpływa się w powietrzu, gdy próbuję sięgnąć po nią ręką. Przeprasza mnie, ale nie wiem za co. N ie rozumiem co mówi. Szlocha i zakrywa twarz. 

Budzę się przed sygnałem budzika i odruchowo szukam jej ręką na łóżku, choć wiem, że jej nie ma. Czuję strach, taki jak kiedyś, gdy jeszcze jej przy mnie nie było. Strach przed otaczającym mnie sztucznym życiem. Moje demony zaczynają do mnie wracać. Mam wrażenie, że jestem teraz bezbronny i świat pochłonie mnie lada chwila i wypluje za jakiś czas jako przegranego człowieka. 

Bez niej jestem nikim. 

Nie mam celu. 

Wiem, że jeśli teraz upadnę to nic nie będzie w stanie mnie pozbierać z powrotem do kupy i strasznie boli mnie, że oddałem jej wszystko, a zostałem z niczym od niej.

Idę pod prysznic i zbieram się powoli do pracy. Nie parzę kawy jak co rano, ani nie przysiadam na brzegu łóżka po jej stronie.

Poranek nie jest taki jak zawsze i czuję dziwne zdenerwowanie jakbym przeczuwał coś strasznego. Dziwny lęk zbudzony gdzieś wewnątrz mnie, atakuje ze zdwojoną siłą kiedy przywołuję w pamięci jej twarz ze snu. Była taka przerażona, jakby się bała... mnie.

Chasing ElenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz