— Jak długo już wiesz o tym, że jesteś dzieciakiem jednego z tych staruchów?
Śmiech, który do złudzenia przypominał dźwięki wycieraczki zbierającej wodę z szyby, na tyle głośno odbił się od ścian korytarza, że aż musiałem zerknąć do tyłu i zgromić morderczym spojrzeniem ten nieco zbyt głośny duet półbogów. Jednak zarówno Seokjin, jak i uwieszony jego ramienia Taehyung, niewiele robili sobie z posyłanych w ich stronę spojrzeń.
Co więcej, widok nienaturalnie uśmiechniętego Taehyunga, który uczepiony boku bruneta, wbijał rozmarzone spojrzenie w szkolnego bożyszcza, tylko upewnił mnie w tym, że z dopiero co poznanym półbogiem będą jeszcze niemałe problemy.
— Od ponad roku. — Zachichotał czarnowłosy amant, wsuwając dłoń w kieszeń spodni. — Mój zapach—
— Jest piękny. — Zauroczony Taehyung zbliżył nos ku szyi chłopaka i głośno wciągnął powietrze, które chłopak wcześniej skropił perfumami. — Pachniesz jak róże i czekolada.
Dobra, osiągnąłem swój limit w słuchaniu tej bezsensownej wymiany zdań.
— Każdego wabisz na swój zewnętrzny urok, synu Afrodyty? — Odwróciwszy się w stronę dwójki półbogów, obrzuciłem niezbyt przychylnym spojrzeniem czarnowłosego, który przystanął w miejscu, uważnie lustrując mnie spod przymrużonych powiek.
Z kolei spojrzenie Taehyunga jasno sugerowało, że gdyby tylko jego wzrok mógłby zabijać, to właśnie padłbym trupem. Jakbym tylko nie był nieśmiertelny i on posiadał jakiekolwiek moce, prócz swojego niewyparzonego w niektórych chwilach języka.
— Właściwie to nie muszę. — Wzruszył ramionami, jakby to, co robił, nie było niczym złym. A owszem, było i niestety, na jego nieszczęście, Olimp miał w tej kwestii zupełnie inne zdanie. — Sami zabiegają o moją uwagę.
— Każesz tym biednym dziewczynom psikać się perfumami, by zatarły zapach twojej krwi — warknąłem groźnie, robiąc krok w jego kierunku, na co Taehyung zareagował ostrzegawczym sykiem.
Spojrzałem na syna Posejdona z dezaprobatą.
— Wiesz, co grozi ci za używanie swoich mocy na śmiertelnikach? — Gdy uniosłem brew, przenosząc swój wzrok na stojącego obok Taehyunga bruneta, ten jedynie uśmiechnął się sztucznie.
— Przecież to żadne przymuszanie, skoro one same to robią. — Seokjin przekrzywił głowę na bok. — Chcą pachnieć jak ja i to niedziwne. W końcu jestem uosobieniem ideału i piękna, czyż nie?
Jego spojrzenie wymownie zawędrowało w stronę przyklejonego do jego boku rozanielonego półboga, któremu wystarczyło jedno zalotne trzepnięcie rzęsami Seokjina, aby z jego gardła uleciało głębokie westchnięcie.
To jakieś testy mojej cierpliwości, mam rację? Za te wszystkie katusze, jakie tu przechodzę, powinienem otrzymać solidny marmurowy tron w sali obrad na Olimpie. Będę męczył o to Zeusa dopóty, dopóki mi go nie zafunduje.
CZYTASZ
Greek Tragedy | taekook
Fanfiction[zakończone, w trakcie poprawy] ❝ Ludzie ingerują w świat bogów, a bogowie w świat ludzi ❞ Czy XXI wiek jest dobrym czasem dla bogów greckich? Oczywiście, że tak. Tylko jak ich konflikty, wojny, romanse, dzieci, nadprzyrodzone moce i olśniewająca ur...