❝ veggie on the table❞

1.2K 96 7
                                    

Na szczęście zajęcia skończyły się w mgnieniu oka, a ja zdążyłem zjeść moją sałatkę na jednej z przerw w towarzystwie mojego chłopaka! Nadal nie mogę przyzwyczaić się do nazywania go tak..

- Króliczku! Warzywka na stole! - Kiedy latałem sobie, przemieniony w króliczka po mieszkanku, usłyszałem krzyk Jimina. Nikt nie wie jak szybko zacząłem tam skakać!
Wdrapałem się na wysoki mebel i od razu zabrałem się za jedzenie tych pyszności. Teraz brakowało mi już tylko przytulasów z Jiminem do pełni szczęścia!

- Smakuje, maluchu? - zapytał mój chłopak, który usiadł obok mnie i zaczął głaskać po pleckach.

Znów zadaje mi pytanie gdy nie mogę mu odpowiedzieć. Ale mam na to swoje sposoby. Z trudem oderwałem się od talerzyka i podszedłem do niego, stając na tylnych łapkach. Natrudziłem się nieco aby polizać jego policzek, ale tylko tak mogłem przekazać mu, że mi smakuje.

- Tak też myślałem, króliczku. - pocałował mnie w nosek. - Dobrze, jedz. Zaraz idziemy plum plum.

Zmarszczyłem nos niezbyt zadowolony wizją brania kąpieli, jednak zabawa w bąbelkach jest całkiem zabawna.. Dokończyłem szybko moje pyszne warzywka, zostawiając pusty talerz i spojrzałem na Jimina.


- Jestem dumny maluchu. - wyznał z cichym śmiechem i wziął mnie ręce, ruszając prostą drogą w kierunku łazienki, w której parę sekund później się znaleźliśmy. Jiminnie od razu napuścił wody do wanny w odpowiedniej temperaturze, po czym sięgnął po szampon dla króliczków (który kupił specjalnie dla mnie!) wylał trochę na swoją dłoń i zaczął mnie myć! Było mi już fajnie podczas kąpieli, więc z zadowoleniem pozwalałem mu się dotykać! 

Zdecydowanie mniej lubiłem jednak suszenie. Wrr, ten ręcznik był niby milusi, ale jak mocno się nim pocierało to bolało! A Jimin był bardzo ostrożny i delikatny, więc ten ręcznik nie miał prawa być inny! Tylko niszczył moment bliskości z moim chłopakiem! Chciałem jak najprędzej być suchutki i móc się w spokoju tulić w łóżku z blondynem. Niczego innego teraz nie chciałem.

- Wybacz... Naprawdę nie chciałem. - wyszeptałem, kiedy siedziałem na kolanach starszego w kuchni i odkażałem mu wacikiem ranę, która powstała od moich pazurków... Wszystko wina ręcznika! 

- Nic nie szkodzi. - poprawił się lekko na krześle i odchrząknął, posyłając mi lekki uśmiech. - To tylko leciutka ranka. Mogło być gorzej.

- Ale polała się krew! - pisnąłem, nadmuchując swoje policzki.

- Jungkookie... Kapka krwi... - wymruczał rozbawiony, delikatnie całując mój policzek. - Chyba kupię nową suszarkę. Gdy stara się nie popsuła to byś mnie nie podrapał.

- Nie zganiaj wszystkiego na biedną suszarkę! - pisnąłem. - To wina moja i ręcznika! Mam z nim na pieńku. - poruszałem lekko swoimi uszkami, które były oklapnięte.

- Ajć, królisiu mój. - zabrał z mojej dłoni wacik i odłożył go na stolik. - Wiesz co pomaga na zły humor?

- Nie. - przekrzywiłem zaciekawiony głowę. - Co takiego?

- Buzi buzi i tuli tuli przed lulu lulu. - zaśmiał się, po czym wziął mnie na ręce, wstając zaraz z krzesła i ruszył prawdopodobnie do sypialni.

- Naprawdę?! Więc chce! - pisnąłem radośnie, wtulając się mocno w swojego chłopaka, a moje uszka opadły na jego głowę.

- Kocham cię. - wyszeptał mój rówieśnik, kładąc mnie lekko na łóżku, a następnie złożył delikatne muśnięcie ust na moim czole. - Najbardziej na świecie.

- Ja ciebie też. - uśmiechnąłem się szeroko, ukazując mu swoje ząbki i wkopałem się szybko pod cieplutką pierzynę. - Chodź. - odsłoniłem kawałek łóżka, żeby mój osobisty grzejniczek się również ukrył pod milusim materiałem.

- Już, już. - położył się szybko obok mnie, dlatego mogłem go również mocno opatulić pierzynką, po czym mocno się wtuliłem w ukochanego, czując w tej samej chwili jak on oddaje przytulaska i składa delikatny pocałunek na moich uszkach.

- Dobranoc, Jimin-ssi. - wyszeptałem, zamykając swoje oczka i głową mocno zacząłem się pocierać o tors chłopaka, ukryty pod koszulką.

- Dobranoc, króliczku. - odszepnął radosnym tonem, dzięki któremu uśmiechnąłem się jeszcze szerzej, a po paru minutach momentalnie odpłynąłem do krainy słodkich snów, gdzie było mnóstwo warzywek, na czele z marcheweczkami wielkości wieżowców, a najlepsze było to, że mój Jimin był tam razem ze mną i pomagał mi zbierać wszystkie te warzywka! Naprawdę wspaniały sen!

White ears |Jikook [p.jm & j.jk]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz