Początki|Rozdział 13

578 31 55
                                    

Karol po skończeniu opowiadania, naprawdę smutnej historii, wyszedł z pokoju i skierował się po schodach w dół, a ja poszłem w jego ślady. Dziewczyn o dziwo nie było ani w salonie ani w Kuchni, więc postanowiłem się spytać Karola gdzie są, bo miały zostać u nas na noc.

-Kari, gdzie są dziewczyny?- po zadanym przezemnie pytaniu podszedłem do Karola, który siedział na kanapie przy wyłączonym Telewizorze.

-Jula i Dominika poszły do Emili.- ręką pokazał mi żebym usiadł obok niego, ale ja miałem inne plany.

Usiadłem Karolowi na okrakiem na Kolanach, mając nadzieję że mnie nie zepchnie. Ten jednak posłał mi chytry uśmieszek i zaczął mnie całować a ja ochoczo oddawałem pocałónki. W tym momencie zapomniałem o wszystkim. O Emili, o Dominice i o Julce które prawdopodobnie robiły nam zdjęcia, albo nas nagrywały, a nawet to że jestem głodny. Co było największym problemem. Karol włożył jedną rękę  pod moją koszulkę, gładząc moje plecy a drugą głaskał moje włosy. (dop.aut. Jak psa XD)

Karol zjechał rękami na moję pośladki i je zcisnął, na co niekontrolowanie jęknąłem mu w usta.

Przejechał czubkiem języka po mojej wardze, prosząc o dostęp, na który mu pozwoliłem. Rozchyliłem usta, i nagle poczułem jak naszę języki walczą o dominację. Przegrałem, gdy  złapał mnie za krocze.  przerwał pocałunek, na co jęknąłem z niezadowolenia. Zaczął całować moją szyję, a ja odchyliłem głową do tyłu  aby dać mu większe pole do popisu.

Czułem się jak w siódmym niebie, ale zadzwonił dzwonek do drzwi.

-Skarbie, otworzysz?- zapytał mnie mój misiu...to znaczy Kari...znaczy Karol, ehh.

-Jasne, Kariś- nawet nie zastanowiłem się nad tym co mówię. Ale on na moje słowa się tylko uśmiechnął.

Podszedłem do drzwi żeby po chwili je otworzyć.

-T-Tato? Co ty tu robisz...?- z mojej twarzy zniknął uśmiech a ja zacząłem się niekontrolowanie trząść.

-Hubert, jak miło cię widzieć- usłyszałem głos jego...tego zwyrodnialca. To był Tomasz.

Chaciałem trzasnęć drzwiami, ale Tomasz postawił nogę promiędzy, drzwiami a framugą.

-KAROL!- Zawołałem...nie ja wrzasnąłem i zacząłem się powoli wycofywać.

Chłopak pojawił się szybko obok mnie, a nawet Julka i Dominika pojawiły się na schodach.

-Hubert, kto to?- zapytał z troską Karol.

-Mój ojciec i...i ten Tomasz.- w moich pczach pojawiły się łzy, Karol to zauważył i z miłego zmienił się na poważnego.

-Albo państwo wyjdą, albo jestem zmuszony do zadzwonienia na policję.- uszczęśliwił mnie tym zdaniem.

Widać było że mój ojciec miał mieszane uczucia. Natomiast jego chłoptaś miał wszystko w dupie.

-my chcemy tylko porozmawiać- powiedział mój ojciec z udawanym smutkiem

-A my nie, do widzenia- nagle odsunął stopę Tomasza i trzasnął drzwiami.

przytuliłem Karola, bo bałem się że znowu to się stanie. Że Tomasz znowu mi to zrobi. Słyszałem jeszcze mocne walenie do drzwi, i krzyki że mamy otworzyć. Rozpłakałem się. Bałem się. Bałem się, nie gwałtu. Tylko ponownej samotności. Wtedy nie miałem nikogo żeby porozmawiać o moich problemach.

-Wszystko będzie już dobrze- na te słowa, rozpłakałem się jeszcze bardziej.

Przytulaliśmy się dłużej niż 30 minut. Powoli się uspokajałem, więc postanowiliśmy iść na górę. Położyłem się na łóżku, a Karol obok mnie. Przytulił mnie od tyłu, i położył swoje dłonie na moim torsie, a ja je objołem swoimi.

***
Wstałem z cudownym uczuciem miłości i bliskości. Obróciłem głowę do tyłu i zobaczyłem słodką, spiącą twarz Karolka. Patrzyłem na niego przez długi okres czasu, a ten po chwili zaczął otwierać swoje oczka.

-Dzień dobry, skarbie- popatrzyłem na niego, a ten jeszcze za bardzo nie ogarniał rzeczywistości. Ale potem uśmiechnął się i popatrzył prosto w moje oczy na co się zarumieniłem.

-Dzień dobr, Kotek- ziewnął słodko i mnie pocałował a ja oddałem pocałunek.

Otwróciłem się w jego stronę i wtuliłem się w jego tors, a on położył swoją głowę na mojej. 

-nie powinniśmy już wstawać?- zapytał po chwili.

-a musimy?- zadałem pytanie na pytanie.

-chyba tak.-

-chyba?- chciałem go trochę powkurzać.

-Na pewno- powiedział uśmiechając się chytrze.

***

Zjedliśmy śniadanie, Potem się umyliśmy. Najpierw ja a Karol po mnie. Dzień minął szybko ale Dominika zachowywała się jakoś dziwnie. Cały dzień nie mówiła ani słowa. Nie uśmiechała się i nie było jej często w polu widzenia. Unikała mnie, Karola, a nawet Julki...ale nie Unikała Emilii. Jej też często nie widać ale gdy wychodziła jeść albo do toalety to się do niej uśmiechał i mówiła krótkie cześć i znowu znikała.

Zpróbowałem się zakumplować z Emilią, bo jak ma z nami mieszkać, to chyba powinienem coś o niej wiedzieć.

Gdy byłem pod jej pokojem zapukałem do drzwi, mając nadzieję że nie poszła wszcześnie spać. Gdy usłyszałem "wejdź" to bez zastanowienia wszedłem.

Siedziała na podłodze w stronę ściany na którym widniał obraz jakiejś szczęśliwej rodziny.

-zamkniesz za sobą drzwi, nie lubię jak ktoś podsłuchuje, cenię swoją prywatność.- zamknąłem drzwi i usiadłem obok niej.

-Kto to? Tam...na obrazie.-

-To moi pierwsi rodzice zastępczy. Tak mi mówił Karol - odpowiedziała obojętnie.

-jedyni których mogłam nazwać rodzicami-

{800 słów}

Ohayo!

Nie było długo rozdziałów, ale po prostu nie miałam weny. Dzisiaj będą też rozdziały z moich 2 innych książek. -Piękny Psychopata- i -Gwiazdy- jak nie przeczytaliście jeszcze prologów to zapraszam.

A więc, Aloha!

Kim Jestem? Dealereq X DoknesWhere stories live. Discover now