Ból|Rozdział 14

560 33 51
                                    

Na słowa Emilii, prawie się  rozpłakałem.

-a wiesz dlaczego, trafiłam do Karola pod opiekę?- spojrzała na mnie jej szklistymi oczami.

-Nie żyją. Karol mi mówił że zginęli w porzaże. Drudzy mnie oddali jak była okazja-

Na te słowa nie mogłem już wytrzymać. Ja...ja zrobiłem coś okropnego. Ja ją pocałowałem.  czułem się okropnie, ale nie mogłem przestać. dopiero kiedy Emila mnie odepchnęła, to się ogarnąłem. ale, nie miała już łez w oczach.  

-Nie jestem zła, rozumiem. wiem jak się czujesz. ale pamiętaj jesteś z Karolem. gdy coś się stanie, albo gdy zauważysz że go nie kochasz, to odezwij się do mnie, ja zrozumiem i nie będę zła- powiedziała to tak spokojnie, a na jej twarzy pokazał się uśmiech. 

-dziękuje ci, Emilia.- podziękowałem jej za  te motywujące słowa. sama jest smutna a pomaga lepiej niż wszyscy których znam. no może oprócz Karola. 

-za co?- zapytała 

-za zrozumienie- jej uśmiech stał się bardziej...szczery? ale potem przestała się uśmiechać. usiadła w swojej poprzedniej pozycji, i znowu zapatrzyła się w obraz jej rodziców. a ja się dosiadłem do niej.   

-Nie ma za co, i proszę nie nazywaj mnie Emilia, nie lubię jak tak ktoś do mnie mówi- zdziwiłem się, bo nie znam nikogo, komu się nie podoba jak się do niego mówi jego albo jej pełnym imieniem.

-a jak mam cię nazywać- wiem głupie pytanie, ale co mi szkodzi zapytać? a wo gule, to lubię jej głos, jest taki spokojny, mało osób taki ma. Polacy mają podirytowany, głośny i zmęczony życiem głos. 

-Emila, Emi, Milka, Emilka, wszystko jedno. Możesz mnie też nazywać Emil jak byś chciał.- ja będę ją nazywać trochę inaczej...

-Dobrze Milciu.- na moje słowa się uśmiechnęła, i...widać było lekkie rumieńce na jej policzkach. ja cały czas na nią patrzyłem a ona dalej w obraz. Ale gdy się zarumieniła, spojrzała na dywan na którym siedzieliśmy, a potem zwróciła swój wzrok na mnie. patrzyliśmy sobie w oczy. ale po chwili Milcia skierowała wzrok z powrotem na obraz. a ja także. siedzieliśmy tak przez parę dobrych godzin. czasem Emila coś opowiadała, a czasami ja. ale Kari zawołał mnie, na co niezwłocznie wstałem i skierowałem się do drzwi. miałem już wychodzić, ale pomyślałem że fajnie jest z Milcią więc chciałem powiedzieć mój plan.

-Wrócę później, Milciu. ale jak będziesz chciała iść spać, to nie czekaj na mnie, bo może będzie trochę skomplikowanie.- Milcia dalej patrzyła na obraz, ale nie była cicho.

-Dobrze, nie będę czekać- powiedziała a  ja wyszedłem z pokoju. 

Długo sobie nie pochodziłem, bo usłyszałem jak Dominika płacze a Julia na nią krzyczy. stanąłem przy jednej ścianie, i je obserwowałem. Po chwili obok mnie pojawił się MÓJ Kari. 

-co się dzieje- szepnął stając za mną. 

Jego Krocze było bardzo blisko moich czterech liter...aż za blisko. spiąłem się cały i nie wiedziałem co powiedzieć. po prostu stałem jak wyryty. ten złapał za moje biodro, przysuwając mnie jeszcze bliżej. Jego Krocze było przy moich pośladkach, na co zamruczałem z przyjemności. ale skupiałem się na rozmowie Niki i Julie {dop.aut. czyta się Dżuli}                            tak, mam przezwisko dla każdego.

-Ty wiesz że ja go kocham!- wydarła się Julie.

-ale co ja mam poradzić jak on kocha też mnie- powiedziała już ciszej Niki, patrząc się cały czas na swoje buty.

-No nie wiem...MOGŁAŚ GO ZOSTAWIĆ!- wydarła się

-ale...- Niki miała nadzieje na wytłumaczenia, ale Julie miała inne plany.

-wiesz co?- powiedziała już bardziej cichszym tonem niż wcześniej, ale dalej podirytowana. -z nami to koniec.-powiedziała oschle, chcąc się wycofać, ale Niki jej przerwała łapiąc ją za rękę.

-proszę...pogadajmy- powiedziała z nadzieją Niki.

-już to zrobiłyśmy.- powiedziała dalej oschle Julie odciągając swoją rękę. 

Julie zaczęła kierować się w naszą stronę stronę, więc wraz z Karolikiem weszliśmy do pierwszego lepszego pokoju. była to łazienka. dokładnie toaleta. to było małe pomieszczenie, więc gdy Julie zatrzasnęła drzwi od pokoju i Niki pobiegła do jakiegoś innego pokoju, wyszliśmy z niej jak najszybciej. 

-chciałem się ciebie spytać czy pomożesz mi w robieniu obiadu...ale jak widać nikt nie zejdzie na dół...no może oprócz Emilii, ale ona też czasami nie schodzi. najczęściej jak patrzy na obraz rodziców.- opowiedział, a ja nic już nie chciałem mówić. 

zeszliśmy po schodach na dół, i skierowaliśmy się do kuchni.

-a więc, jak tam u Emilii?- spytał a mnie zamurowało.

czyli on wiedział że ja u niej siedziałem? o matko...oby nie widział jak ją pocałowałem.

-skąd wiesz że u niej byłem?- zapytałem.

-widziałem jak siedzicie na podłodze przed obrazem Rodziny Dobroń. siedzieliście dobre parę godzin. widziałem jak tam siedzicie a ty mówiłeś jej o ulubionym zwierzęciu, a ona o ulubionym daniu.- spadł mi kamień z serca, gdy powiedział że widział tylko jak gadamy. i nic więcej.

-nie pytałem się. opowiadała mi ona o swojej przeszłości i o tym co lubi. nie o tym jak się czuje. ja też jej nie mówiłem o moich uczuciach.- 

-i jak smakowały jej usta?- wtedy zaniemówiłem.

-K-Karol, ja...ja nie chciałem po prostu...- nie dał mi skończyć.

-Słyszałem wszystko, i wiem że zrobiłeś to pod wpływem emocji. ale...potrzebuje trochę czasu dla siebie.- powiedział i odszedł. nie chciałem za nim pobiec, bo sam poprosił o prywatność, a ja nie chcę być natarczywy, czy coś.więc skierowałem się do pokoju Milci. 

tylko gdy usłyszałem głosy Niki w jej pokoju to sobie odpuściłem,i poszedłem do swojego pokoju.

położyłem się na łóżku i zamknąłem oczy. I nawet nie zauważyłem, kiedy usnąłem.

{856 słów}

Ohayo Pizdokleszcze!

Nazywam was tak, bo czemu nie? XD nie wiem co pisać...

a więc Adios!



Kim Jestem? Dealereq X DoknesWhere stories live. Discover now