dziwie się sama sobie

405 25 11
                                    

   Lekarzu, wylecz sie sam - mówi staropolskie przysłowie.

Co prawda ja lekarzem nie jestem (i raczej nie będę, ale kto wie), ale jest w tym naprawdę sporo prawdy.

Książka przybliża się wielkimi krokami do 1k wyświetleń, więc może jakiś specjal...

No więc skoro to książka tak bardzo o chorobach to słuchajcie teraz jak dużo z nich mam ja, może je kiedyś omówię szerzej.

Raczej spostrzeżeń czysto naukowych tu nie będzie, zostawiam coś w rodzaju własnego doświadczenia z daną chorobą ::))

No więc moim życiowym przyjacielem jest AZS. Przypadłość czysto dermatologiczna, patrząc w sumie.

W wieku ok 3 lat dostałam czerwonej, drobnej wysypki, dosłownie wszędzie. Mama myślała, że to odra, ale no nic na to nie wskazywało, cóż.
Wiele lat jeździliśmy do różnych lekarzy, każdy przepisywał antybiotyki i maści. I o ile maści były super i popieram, to z antybiotykami był taki problem u mnie. Przez pierwsze dwa tygodnie leczył, skóra zaczynała normalnieć, a po tych dwóch tygodniach organizm sie przyzwyczajał i BUM. Nagle nawrót z podwójną siłą. Więc jeśli teoretycznie wcześniej miałam zsypane ręce i nogi, to po tych dwóch tygodniach miałam dosłownie CAŁE CIAŁO. Twarz, szyja, brzuch, plecy, nawet czasem stopy. Wyglądałam jak burak XD
Aktualnie choróbsko troche ustąpiło, poza tym że złuszcza mi się nadmiernie naskórek i musze się posmarować kremem kilka razy dziennie, nie robię nic nadzwyczajnego.

Kolejna zabawna rzecz.
Moja mama jest antyszczepionkowcem, ja wręcz przeciwnie, dlatego często się kłócimy. W wieku bodajże lat 7 stwierdzono że mam "niedoczynność tarczycy". No cóż, wiele mi to na tamten czas nie mówiło więc się nie przejęłam zabardzo. Poza tym pani doktor (nie endokrynolog jeszcze) rodzinna stwierdziła że wystarczy obserwować. Super. Rok później znów byłam u niej, kazała nam się wybrać do endokrynologa. Co stwierdziła pani endokrynolog? Hashimoto w dość zaawansowanym stadium. Kurde, jak dziś pamiętam jak się wściekłam. Takie to trochę przykre, a trochę wkurzające. Zawsze mocno odstawałam od grupy zdrowych dzieciaków.
No ale
Po wykonaniu juz nie pamiętam jakich badań dokładnie (chyba było to TSH, Ft3,  Ft4 drugi raz tego dnia i usg) stwierdziła że lecimy w hormony ::))
Ja tam nic wiele wtedy nie wiedziałam i siedziałam jak mysz pod miotłą.
Ustala mi jakąś dawkę, już nie pamiętam jaką, na początku to chyba była 1/2 25 miligramowej tabletki z tego co pamiętam. Z każdą wizytą zwiększała mi dawkę i już w pewnym momencie miałam 75 miligramów dziennie, co jak na 8/9 letnią dziewczynkę jest dość sporą ilością. A nie wspomniałam że TSH wciąż było niesamowicie wysokie. W tamtym okresie najczęściej wahało się międzi 5 z groszem a 6 z groszem.
Później wykraczało sobie nawet ponad 9, czyli już 5/6 poza normę.
Nikt nie miał pojęcia co jest, więc mama zaczęła słuchać się Jerzego Zięby i reszty szanowanych polskich znachorów. Witamina C? Bardzo proszę. Sproszkowana trawa młodego jęczmienia? Ależ oczywiście. Chlorella, spirulina (to teoretycznie to samo) - 13 tabletek dziennie (to jakieś algi z tego co dobrze pamiętam, więc może nie zaszkodziły). Jako że miałam wtedy lat, cóż, niewiele, powiedzmy szczerze, to każdy argument mama zbijała tym, że "ty nic o tym noe wiesz". A denerwowało mnie to, bo chciała być świętsza od papierza. Kwestionowała wiedzę i umiejętności lekarza a sama liceum nie skończyła. Ale przetrwałam tak bodajże dwa lata. No i mając już później jakąśtam kulejącą wiedzę zbuntowana nastolatka Aleksandra Wałach postawiła się mamie i ostatecznie wybrnęłam twardymi argumentami. Argumenty mamy to było: "kiedyś mi podziękujesz" "kiedyś będziesz żałować" oraz "przecież ty nic nie wiesz". Rzeczywiście ::))
No ale uspokajająco powiem tylko że z moim TSH narazie wszystko w porządku.

No i taka super tajemnica która tajemnicza nie jest.
Fascynuje mnie puls
Podnieca mnie to jak nic innego chyba omg
Więc siedzę sobie na nudnej matmie
I sobie liczę, ćwiczę szybkie szacowanie
No i zgadnijcie, proszę, jak bardzo zawyżone tętno miałam ja.
No proszę
Kiedy średnio powinno wynosić 85/minutę
To u mnie było to 120/minutę
Także
Właśnie zostałam płodem ;)
Niepokoję się trochę o swoje życie
Aaaale co tam

Lekarze przecież leczą się sami, więc może i mnie to dotyczy ::))

No dobra kończe bo umieram w tym pociągu a nie mam ochoty zwrócić śniadania, tym bardziej że boli mnie głowa i brałam paracetamol. Lepiej żeby dla mamy pozostało to w słodkiej tajemnicy ::))

Baj baj guys

Nie taka anatomia strasznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz