Chapter I

862 57 50
                                    


Od pamiętnej akcji z zakładnikiem minęło kilka miesięcy.
Był piąty listopada dwa tysiące trzydziestego ósmego roku, gdy duet pań detektyw został ponownie oddelegowany do sprawy mającej związek z defektem.

Zanim jednak udały się na miejsce zbrodni musiały znaleźć przydzielonego im do pomocy porucznika Hanka Andersona.

- Ja pierdzielę to sobie Fowler wymyślił. Jest wpół do dwunastej
w nocy, a my musimy jechać po Andersona.- stwierdziła wściekle Jade
i zaparkowała auta po barem Jimmy'ego.

- Dobrze chociaż, że twój facet pamiętał, gdzie nasz porucznik najczęściej chodzi pić.- dodała zaciągając hamulec.

- Brett nie jest moim facetem mamo.- stwierdziła Laura, wysiadając
z samochodu.

- Oj weź...- czerwonowłosa zamknęła pojazd i naciągnęła kaptur na głowę- Mogłabyś dać mu szansę.-

- Może kie... chwila, a ten co tu robi?- brunetka wskazała na postać znajdującą się przed budynkiem.

Był nią nie kto inny jak Connor. Android modelu RK800, z którym miały już przyjemność pracować.

- Nie wiem ale może się dowiem. Te, plastikowy!- zawołała matka zielonookiej.

Szatyn odwrócił się w jej kierunku
i grzecznie się przywitał.

- Dobry wieczór paniom.- powiedział.

- Czyżby wezwali cię do kolejnej sprawy związanej z defektami?- spytała starsza z kobiet.

- Jestem tu z tego samego powodu co panie. Przyjechałem po porucznika Andersona.- wyjaśnił RK800 spoglądając na Laurę.

Kobieta chrząknęła znacząco.

- Miło cię widzieć Con.- stwierdziła.

Android otworzył drzwi i wpuścił kobiety pierwsze.
Od razu dostrzegły one policjanta, który siedział przy barze i pił napój
z wysoką zawartością procentów.

- Poruczniku?- spytała Jade.

- Kurwa znowu ty? Dałabyś mi spokój, pół nocy do mnie wydzwaniasz.- mężczyzna najwyraźniej niezbyt ucieszył się z takiego obrotu spraw.

- Bardzo nam przykro Hank ale musimy...- brunetka spojrzała
z dezaprobatą na alkohol ale nie wspomniała o nim ani słowem- Przerwać ci „ święty spokój". Zostaliśmy wszyscy przydzieleni do tej samej misji.-

- Jestem Connor.- stwierdził android wywołując u Laury parsknięcie śmiechem- Android przysłany przez CyberLife. Byłem na komisariacie, ale nikt nie wiedział, gdzie pan jest. Powiedziano mi, że mógł pan wyjść się napić. Znalazłem pana już w piątym barze.-

- No widzisz Hank.- czerwonowłosa uśmiechnęła się lekko- Plastikowy biega za tobą po całym mieście.-

- Czego chcecie?- mruknął porucznik.

- Przydzielono dziś panu nową sprawę. Morderstwo, z udziałem androida CyberLife. Według procedur, w takich przypadkach firma przydziela do pomocy śledczym wyspecjalizowany model.- wyjaśnił RK800.

- Nie potrzebuję żadnej pomocy, a już na pewno nie od plastikowego pajaca. Co do ciebie młoda...- tu policjant zwrócił się bezpośrednio do Laury- Nic nie mam, ale tą, swoją, szajbniętą mamuśkę stąd zabierz. I tego robocika też.-

- Poruczniku powinien pan przestać pić i iść z nami.- rzekł Connor- To wszystkim ułatwi sprawę. Rozumiem, że niektórzy ludzie czują się niekomfortowo w obecności androidów ale jestem tu...-

Y.E.A.R.  Z.E.R.O |dbh ff|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz