1 | irony of siblings

3.4K 195 99
                                    

Stary, ten budynek ma chyba większą powierzchnię niż całe Indie! Nie żartuję! To cholerstwo jest ogromne!

Staliśmy z braciszkiem w windzie ze szklanymi ścianami, jadąc w górę wielkiego budynku w niezwykle szybkim tempie.

Tak zapierdzielaliśmy, że ledwo wyłapywałam wzrokiem poszczególne rzeczy w pomieszczeniach na różnych piętrach. Mimo wszystko, siedziba Tony'ego tak zwane Stark Tower robiło na mnie ogromne wrażenie i ani trochę nie przesadziłam z tym, co wcześniej stwierdziłam.

Braciszek tylko rzucił mi szybkie spojrzenie przepełnione do granic możliwości swoją wrodzoną skromnością, prócz tego nie zwracając na mnie większej uwagi; bardziej skupiał się na swoim magicznym i cholernie drogim zegarku Rolexa.

Oczywiście, miałam tę świadomość, że przerwałam mu wypad na jakąś imprezę, ale z racji tego, iż chodził na tak owe co najmniej osiem razy w ciągu jednego tygodnia jakoś nie przejmowałam się za bardzo swoim niezapowiedzianym przyjazdem i jego zepsutym planami.

Zgubię się tutaj. Zgubię się jak nic oznajmiłam, próbującym tym zwrócić na sobie jego uwagę, wyłapując wzrokiem kolejne piętro i zdając sobie sprawę, że winda ciągle zapieprza w górę. Na chuj ci taki wielki budynek?

Dla ozdoby miasta. No, i żeby mieć się czym pochwalić kolegom odpowiedział mi pół żartem, który i tak średnio mu się nie udał. Wieczny problem Tony'ego; myśli, że jest śmieszny, a zazwyczaj nie jest.

To w sumie problem całej naszej rodziny, ale ci.

...ty nie masz kolegów... zauważyłam, mrużąc oczy i ściskając usta w linie, podkreślając tym, że moja pamięć nie rejestruje żadnego człowieka z przypietą plakietką kolega Tony'ego Starka.

Wiele się zmieniło, Rey. Teraz już kompletnie nie załapałam, czy żartuje, czy akurat tym razem powiedział coś trochę na poważnie.

Chwilę mnie nie było, a już nie umiem rozszyfrować swojego rodzonego brata. Za to on po tylu latach wciąż pamięta, jak zawsze mówili na mnie rodzice. Skubany, wspomnienia mu wracają wraz ze mną czy co?

Na tym skończyła się nasza krótka dyskusja, ponieważ winda wreszcie zatrzymała i otworzyła swoje drzwi, ukazując nam olbrzymie pomieszczenie, które można byłoby podpisać pod rodzaj salonu.

Brat wyszedł pierwszy, pewnym krokiem ruszając w stronę barku, mnie zostawiając daleko w tyle. Zresztą wcale nie chciałam za nim lecieć, wolałam porozglądać się po pomieszczeniu z otwartą buźką. Muszę to przyznać niechętnie, ale jednak facet nieźle się tutaj urządził przez te paręnaście lat.

Ile potrzebujesz kasy?

Usłyszałam głos Tony'ego i odwróciłam się do niego o sto osiemdziesiąt stopni, bo wcześniej oglądałam sobie widok z olbrzymiego okna. Popijał sobie whiskey w szklance pewnie diamentowej jak go znam i pukał palcami o blat barku, przyglądając mi się wyczekująco.

...Słucham? spojrzałam na niego zdziwiona, kaszląc sporadycznie i przybierając dość nonszalancki wyraz twarzy.

ironic | avengers (przerwa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz