2 | irony of searching

2.7K 172 122
                                    


Za cholerę bym nie pomyślała, że z moim genialnym umysłem i ponadprzeciętną inteligencją spalę dwa jajka, wyleję herbatę i przy okazji rozpierdziele czajnik.

I gdzie się podziały ręczniki papierowe i ekspres do kawy, kiedy są kobiecie potrzebne? Dam sobie głowę uciąć, że podczas moich nocnych wędrówek widziałam obie te rzeczy w pomieszczeniu imitującym kuchnie.

Wstaję — ich już nie ma.

Pierwszy dzień mojej wizyty, a ja już zdążyłam rozwalić braciszkowi pół kuchni próbując zrobić sobie najzwyklejsze w świecie śniadanie. Zapowiada się naprawdę ciekawy pobyt.

Kurwa! wrzasnęłam, kiedy kilka kropel gorącej herbaty wylało mi się na stopę, którą chronić miała jedynie błękitna skarpetka. Kijowa ta ochrona, nie powiem. J.A.R.V.I.S., gdzie mogę znaleźć jakąś cholerną apteczkę?!

Ta nowa wersja naszego starego przyjaciela naprawdę przypadła mi do gustu, jednakże dziwnie było czuć się obserwowanym przez niego cały czas i czuć jego wszechobecność.

Najciekawsze jednak było to, że asystent mojego braciszka postanowił mi się przedstawić chwilę po tym, jak wyszłam odziana tylko w ręcznik po dość długim prysznicu. Oczywiście ręcznik zgubiłam, to była najgorsza część naszego pierwszego spotkania.

Ciągle trzymam kciuki, że w tym pokoju jednak kamer nie było; jedynie nadajniki głosowe.

Na 3 piętrze, panienko Audrey, w laboratorium numer 5, biurko 24A odpowiedział mi znajomy, wszechobecny głos. Jego tłumaczenie dało mi tyle wiadomości, co nic i dalej nie znałam położenia apteczki.

Wieża Tony'ego była w chuj ogromna, a ja ledwie co ją ogarniałam; nawet z mapą nie dotarłabym we wskazane przez asystenta miejsce. I to nie tylko dlatego, że mieszkałam tutaj od przeszło jednej nocy.

Każdy w życiu ma jakieś talenty specjalne. Ja nawiasem mówiąc potrafię się ekstremalnie szybko zgubić nawet na prostej drodze, nie wspominając już o zakurwiście wielkiej Tower Tony'ego Starka.

Wzięłam w zęby swoją prowizoryczną kanapkę z szynką i czymś, co miałam wielką nadzieję, było jakimś serem a kubek wypełniony herbatą do połowy w rękę i ruszyłam w stronę windy, żeby przetransportować się kilka pięter w dół.

Palcem wcisnęłam odpowiedni guzik, a winda podjechała szybciej niż zdążyłam mrugnąć. Wsiadłam do niej i, tak jak wcześniej nakazał mi J.A.R.V.I.S., wcisnęłam guzik 3.

Urządzenie ruszyło płynnym ruchem w dół, dzięki czemu resztki mojej herbaty jakoś utrzymały się wnętrza kubka. Palce u stopy piekły mnie i swędziały niemiłosiernie, przez co pocierałam nią o łydkę drugiej nogi, usiłując zniwelować swąd.

Chuj pomogło, ale + 10 za pomysłowość, Audrey.

Winda zatrzymała się na odpowiednim piętrze, a drzwi prawie natychmiast się otworzyły. Moim oczom ukazał się długi i prawie nieoświetlony korytarz bez okien, co jednak ani trochę mnie nie odstraszało. Okay, może nie było tutaj zbyt tłoczno nie było ni jednej żywej duszy ale znalezienie tej cholernej apteczki ustawiłam sobie za punkt honoru, dlatego musiałam iść dalej.

ironic | avengers (przerwa)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz