II

242 17 53
                                    


- Malfoy? – szepnęła, a chłopak dopiero teraz zauważył, że nie jest sam i podniósł na dziewczynę swoje czerwone od płaczu oczy.

- Słyszałem, że się nie odzywasz od roku, Weasley. Czy to fałszywe plotki?

- Dobrze słyszałeś.

Ginny siedziała zdziwiona. Faktycznie! Pierwszy raz odezwała się od roku.

- Jak to dziwnie słyszeć swój głos.

Chłopak posłał jej smutny uśmiech.

- Ja pierwszy raz wyszedłem z domu od tego pamiętnego dnia...

- Czyli z obojgiem nas jest coś nie tak. – zażartowała, nie wiedząc skąd wzięło jej się poczucie humoru. – Pierwszy raz tu jestem.

- Weasley? Przepraszam.

- Przecież to nie twoja wina.

- Ale jednak tak czuję.

I znów łzy poleciały z jego oczu.

- Chodź, wypijemy herbatę w moim mieszkaniu.

Rudowłosa wzięła go pod rękę i ruszyli przed siebie. Nie odzywali się do siebie po drodze. Doszli do bloku i wdrapali na trzecie piętro. Ginny zerkała na Malfoy'a parząc herbatę. Pamiętała te kłótnie, wyzywanie się, tę wojnę pomiędzy Slytherinem a Gryffindorem, rywalizację w Quiddichu. Pamiętała tę nienawiść do Dracona, ale teraz widząc go w stanie gorszym niż porażka, współczuła mu, współczuła wszystkim ludziom, którzy rok temu stracili kochających ludzi.

- Jak spędziłeś ten rok? – spytała siadając na kanapie obok chłopaka.

- Byłem w domu, czytałem trochę, właściwie to kompletnie nic się nie działo.

- Tak samo jak u mnie.

- Nie chciałaś kontynuować nauki?

Westchnęła.

- To nie byłoby już to samo.

Siedzieli w ciszy, aż Draco nie wytrzymał:

- Dlaczego to się musiało tak skończyć? No do cholery.

I uderzył pięścią w stół.

Ginny pozwoliła sobie na łzy biorąc przykład z Malfoy'a.

- Życie jest takie nie fair. – wyjąkała. – Oni sobie umarli i zadowoleni, a my musimy żyć na tym nędznym świecie bez nich i cierpieć.

- Czyli nie tylko ja jestem takim pieprzonym egoistą.

Zaśmiała się delikatnie.

- Tak, nie jesteś sam.

- Ginny, przepraszam za wszystko, byłem kretynem w Hogwarcie.

- My, Gryfoni, też nie raz zachowywaliśmy się idiotycznie.

- Tak bardzo chciałbym cofnąć czas.

- Ja też.

Wiosenny deszczyk zapadał po ósmej rano.

- Rodzice mnie dziś wywalili z domu. – mruknął Draco. – Muszę znaleźć jakąś pracę, bo zostałem z niczym.

- Możesz się tu zatrzymać. Mi też potrzebna byłaby już praca.

Draco siedział wyprostowany i elegancki jak na niego przystało. Twarz jedynie nie była taka jaką Ginny zapamiętała. Tamta z młodszych lat była poważna i wiecznie naburmuszona, teraz chłopak był bardziej ludzki. Tak, dziewczyna zauważyła zmianę, Malfoy w końcu zachowywał się jak człowiek.

Jedyni pozostaliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz