Dzień po Bitwie o Hogwart cała rodzina Weasley'ów razem z członkami Zakonu Feniksa siedziała przy stole na Grimmauld place 12. Cisza była przerażająca, choć trudno się dziwić, iż nikt nie wyrażał najmniejszej chęci na jakiekolwiek czynności. Tonks wpatrywała się tępo w ścianę przed sobą. Molly machnęła różdżką, a jedzenie razem z zastawą obiadową przyleciało na stół. Tylko, że ani jedna osoba nie miała ochoty nic tknąć. Po stracie dwóch braci Ginny zamilkła. Nie odezwała się słowem do nikogo. Jedyne dźwięki wypływające z jej ust były wywoływane płaczem. Gdzieś w tle wybrzmiewały utwory Chopina z radia, którym Artur zachwycał się kiedyś przez całe dnie. Siedzieli tak już godzinę, aż ciszę przerwał Kingsley.
- Ginny, czy mógłbym prosić cię na słówko do pokoju obok?
Dziewczyna kiwnęła głową i wyszła za nowym Ministrem Magii.
- Harry Potter – Ginny na dźwięk jego imienia pochyliła głowę. – przepisał ci cały majątek. Dlatego całe bogactwo, jak i ten dom będą należeć do ciebie, gdy tylko skończysz siedemnaste urodziny. Wtedy przyjdę i wręczę ci klucz do skrytki.
Kingsley poklepał ją po ramieniu i wrócił do stołu. Do urodzin Ginny zostały jeszcze ponad trzy miesiące i wiedziała, że to będzie najtrudniejszy czas w jej życiu. To miło ze strony Harry'ego, że to mnie wszystko przepisał, czyżby wiedział, że jego przyjaciele również polegną zaraz po nim? – rozmyślała Ginny.
Byle do siedemnastki.
Musiała sobie wszystko ułożyć i chciała być już zawsze sama, właściwie to nie wiedziała czy chce dalej w ogóle być.
Nie poszła na żaden pogrzeb, nie wychodziła z domu, nie rozmawiała z nikim, nie odpisywała na listy swojego najlepszego przyjaciela Colina Creevey'a, przez co miała wielkie wyrzuty sumienia. Z Colinem przyjaźniła się od pierwszego dnia szkoły. Oboje mieli wtedy wielkiego fioła na punkcie Harry'ego, dopiero na piątym roku Ginny przestała zabiegać o względy Wybrańca, a Colin skończył ze swoją obsesją i nie prosił już o zdjęcia czy autografy. W późniejszych czasie wiele razy śmiali się ze swojego zachowania w pierwszych latach nauki. Colin i Ginny spędzali razem wolne chwile, uczyli się, wygłupiali, wpadali w kłopoty... Byli najlepszymi przyjaciółmi i choć dziewczyna wiedziała, że jedynej osoby, której potrzebowała po wojnie był Colin, nie potrafiła jednak odpisać na żaden z jego listów. Fragment jednego z nich brzmiał tak:
Byłem dziś w ministerstwie i wypytałem wszystkich pracujących tam Weasley'ów o ciebie. Nie powiedzieli mi, gdzie mieszkacie. Jedyne, co usłyszałem to, że masz się dobrze. Nie wierzę. Ginny, proszę, odpisz mi, bo zaczynam myśleć, że może nie żyjesz. Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie i kocham cię, ale przysięgam, że jeśli cię spotkam to usłyszysz ode mnie listę epitetów na temat twojego ignorowania mnie. Wiem, że czujesz się teraz okropnie, a ja nie mogę znieść, że nie mam ci jak pomóc. Przytuliłbym cię, wysłuchałbym. Tak jak zawsze to robiliśmy. Pamiętasz? W Hogwarcie nie było ani jednego problemu, którego nie potrafilibyśmy razem rozwiązać. Tęsknię za tobą.
Ale nie potrafiła nawet wziąć pióra do ręki. Całe dnie przesiadywała patrząc w okno. Miała już dość rodziców próbujących zaciągnąć ją do rozmowy. Odgrodziła się od wszystkich. Dopiero, gdy pod koniec czerwca Charlie przyjechał z Rumuni pozwoliła sobie na chwilę słabości i dała się przytulić bratu.
Odliczała dni do urodzin. Cały lipiec czytała poezję i nauczyła się grać na pianinie. Jej rodzice poddali się w próbie wydobycia głosu z córki. Molly patrzała na nią z przykrością, co jeszcze mogli zrobić, by dawna, wesoła Ginny wróciła?
Jedenastego sierpnia w siedemnaste urodziny dziewczyny przyszedł list z Hogwartu, w końcu Ginny został jeszcze jeden rok. W godzinach popołudniowych zjawił się też Kingsley i przekazał najmłodszej Weasley'ównie klucz do skrytki jej bogactwa.
- Wychodzisz? – zapytała Molly.
Córka przytuliła mamę i biorąc jeansową kurtkę opuściła dom. Wyjęła trochę pieniędzy z Banku Gringotta, a potem znalazła małe mieszkanko i tam zamieszkała.
Powinnam wziąć się w garść. Minęło już trochę czasu.
Czas leciał, a ona nie pojawiła się pierwszego września na peronie 9 i ¾, to było za dużo. Wrócić do tego pięknego zamku z tymi wspomnieniami. W domu na Grimmauld place 12 pojawiła się dopiero w Boże Narodzenie, ale poczuła się jeszcze gorzej siadając do stołu bez Freda, Rona, Harry'ego i Hermiony.
Nastał kolejny rok, a rudowłosa dziewczyna świat obserwowała zza okna. Straciła dawną radość, nie miała ochoty nic konkretnego, a jednocześnie chciała coś robić. Mama zapisała ją po psychologa, ale pomimo jego wielkich starań Ginny nie przełamała bariery.
A gdyby tak wymazać sobie wszystkie wspomnienia? Chociaż z drugiej strony zapomnienie o wszystkich przyjaciołach byłoby zbyt bolesne.
I tak spędziła kolejne miesiące, nie robią nic, a myśląc o wszystkim. Nadeszła wiosna, ale w sercu Ginny od dawna była tylko i wyłącznie zima. Dlaczego tak ją to wszystko zniszczyło? Ona po prostu kochała swoje życie, uwielbiała Hogwart, kłopoty, w które wpadała z Colinem, kochała braci oraz ich przyjaciół, a gdy jednego dnia to straciła, nie pozostało jej nic, z czego mogłaby się cieszyć, chociaż nawet już się nie starała.
Miała wystarczająco pieniędzy, by odpuścić sobie pracę na dłuższy czas, wiedziała, że w końcu będzie musiała się przełamać i wyjść do świata, ale póki nie było takiej potrzeby tkwiła w malutkim mieszkanku grając na pianinie, które przeniosła tu z dawnego domu Syriusza.
_-*-_
Drugiego maja 1999 postanowiła pierwszy raz odwiedzić cmentarz. Wiedziała, że w rocznicę może spotkać tam połowę świata czarodziejów, jednak ustaliła, że zignoruje każdego kto na nią spojrzy, czy zagada; zresztą opuściła dom o piątej rano nie narażając się na ogromne tłumy. Dzień był pochmurny. Na nogach doszła do bramy i zaczęła poszukiwania grobów zmarłych. Było to jednak niezwykle łatwe, gdyż całej trójce postawiono wielki pomnik z ich wizerunkiem. Na ławce przed Ginny dostrzegła jedną postać, ale była zbyt daleko, by dostrzec, kto również zwinął się łóżka tak wcześnie. Rudowłosa powoli podeszła i usiadła na drugim końcu ławki. Kusiło ją by spojrzeć i dowiedzieć się z kim ma do czynienie, ale mężczyzna płakał tak głośno i żałośnie, że nie zdobyła się na odwagę, by obrócić głowę. Jej samej nie chciało się płakać, odczuwała spokój siedząc przed pięknymi nagrobkami osób, których ostatni raz widziała rok temu. Siedziała tak już pół godziny, a osoba obok nadal zalewała się łzami. Ginny nie wytrzymała, nie mogła znieść tego, że ktoś bardziej lamentuje niż ona, odwróciła głowę i to kogo zobaczyła było najdziwniejszą rzeczą w jej życiu.

CZYTASZ
Jedyni pozostali
FanfictionMINI OPOWIEŚĆ DRINNY Draco x Ginny ZAKOŃCZONE Fanfik o losach Draco i Ginny po Bitwie o Hogwart. Odstępstwa: Golden Trio nie żyje, Colin Creevey żyje. Nie dałam rady odnaleźć autora miniaturki, moja przyjaciółka znalazła to zdjęcie na okładkach na w...