Metylda z Chrryskiem nagle zamiast spadac w swietle pięknego poranka (lub popułdnia) płynęli w zimnych i mokrych ciemnościach. Okazało się, że znaleźli się w ściekach. Dieny jednak z nimi nie było. Dienuszka wpadła do zupełnie innej rury. (Onie)
Była ona usłana głupimi kwiatami (rura, nie Diena). Ona powiedziała:
-No ok. Poszukam jakiejś miejscówki do pokimania.
Usiadła ciesząc się, że nie musi spędzać już czasu z tymi przygłupami.
Przypomniała sobie jednak, że byli jej jedynymi żywicielami.
-No dobra, jednak ich poszuuuuuukam neeeh- westchnęła zua Dina.
Wstała i ruszyła wsiną w dal, depcząc błagające o pomon głupie kwiaty.
Tymczasem Metyldzia oraz Kenanuś trafili do....

CZYTASZ
Pewnego dnia w lesie...
HumorOpowieść zaczynająca się śmiechowym wierszem może sprowadzić do czegoś głębszego...