Krzysztof Krawczyk był zaskoczony nagłą zmianą klimatu z podzwrotnikowego na umiarkowany ciepły przejściowy. Powitał swych gości, którzy przynieśli mu słoik szprotów. Krzysztof zaciągnął się zapachem szprotów i świeżo spalonej kawy. Diena i Metylda ukłoniły się nisko przed swym mistrzem. Po czym trójka wydała się z domu. Głównym celem wyjścia z domu było znalezienie przyjaciół. Diena powiedziała z przekąsem:
- Hej, ludzie, jeżeli już tu jesteśmy, mam pomysł. Zaprzyjaźnijmy się i załóżmy gang, który będzie straszył takich chytrusków kradziei. Co wy na to, hę?
-TAK, TO DOSKONAŁY POMYSŁ :D - zabrzmiał lud uliczny aka Medylda i Krzysztof Krawczyk.
- Kocham was ludzkie mózgi, że przyjawiacie w dużej mierze swoją inteligencję- dopowiedział Krzysztof Krawczyk- lecz niestety aktualnie muszę się z wami pożegnać, bo jadę do Argentyny wschodnio-zachodniej pisać swoj najnowszy utwór. Jeżeli będziecie dzielni, to dam wam po lizaku. Diena z swą najdroższą przyjaciółką skrzywiły się na te słowa i już chciały coś powiedzieć, lecz Krawczyk aktualnie znalazł się na niebie w swoim fioletowym helikopterze. Diena i Metylda postanowiły przejąć władzę na Biedronką i sklepikarzy zmienić w członków swojego gangu. Lecz nie spodziewały się, że na drodze stanie Chytrusek Kradziej Kenan...

CZYTASZ
Pewnego dnia w lesie...
HumorOpowieść zaczynająca się śmiechowym wierszem może sprowadzić do czegoś głębszego...