Rozdział 3

430 22 73
                                    

Nadal nie wiedziałam co robić. Dalej miałam wszystko rozmazane. Dalej ta osoba przyglądała mi się, zaczęła powoli podchodzić do mnie. Wstałam i zaczęłam uciekać, chociaż było mi trochę trudno. Biegłam przed siebie, zdając sobie sprawę, że się coraz bardziej gubię w tym lesie. Gdy zdałam sobie sprawę, że ten ktoś za mną nie idzie. Potknęłam się o wystający z ziemi korzeń drzewa i upadłam prosto na kamienie, robiąc przy tym małą ranę. Wstałam i szłam ostatnimi siłami do domu.

=============TIME SKIP================

Nareszcie doszłam do domu. Weszłam do domu robiąc przy tym "z buta wjeżdżam", dzięki czemu prawie drzwi wypadły z zawiasów. Zdjęłam buty i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i leżałam tak chwilę, jednak coś musiało ten odpoczynek przerwać. Dostałam sms od Viki. Treść sms'a brzmiała: "Viki: Hej Amelia, sorki za to w parku... Po prostu się trochę zdenerwowałam. Wybaczysz mi? Proszę :(". Czułam, że nie kłamie, no bo czy taka osoba która Cię obraziła to później by Cię nieszczerze przeprosiła, albo w ogóle przeprosiła? No właśnie. Odpisałam jej: "Ja: (Amelia ~~dop. autorka) Okej, wybaczam. Ale proszę Cię, próbuj panować nad swoimi emocjami. A i jak chcesz, to możesz do mnie przyjść.". Od razu dostałam sms'a "Viki: Okej, idę!", po czym wyłączyłam telefon i zeszłam na dół poczekać, aż przyjdzie Viki. Jak się domyśliłam, po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi, poszłam je otworzyć, a gdy to zrobiłam Viki od razu mnie przytuliła i weszła do mojego domu. Usiadłam na sofie, po czym Viki zrobiła to samo. Nie obyło się bez dużej ilości przeprosin.

- Amelia, sorki, tak bardzo Cię przepraszam... -powiedziała- Nie chciałam by tak się stało, ale czasami nie panuję nad emocjami, co zdarza mi się rzadko..

- Okej, przeprosiny przyjęte. A teraz chcesz coś do picia? -zapytałam

- Herbatę ;3

- Okej! -poszłam do kuchni zrobić herbatę dla siebie i dla Viki. Słychać było, że włączyła telewizor. Gdy przyszłam, Viki siedziała na sofie zapatrzona w telewizor.

- Już mam herbatę -powiedziałam i dałam jej herbatę-

- Już? -wzięła kubek- Jeszcze raz sorki...

- Nic nie szkodzi. A teraz pij bo będzie zimne -zaśmiałyśmy się-

- No dobrze, MAMO -zachichotała, po czym zobaczyła moją ranę- Trzeba to opatrzyć...

- No dobra, ale JA to sobie opatrzę.

- No dobra -zachichotała-

Pewnie zapytacie czemu powiedziałam jej, że ja a nie ona mi opatrzy? Dawno, dawno temu, a konkretnie kilka miesięcy temu, uderzyłam się o coś, nie pamiętam już o co, no i później miałam ranę. Viki mi to chciała opatrzyć, no ale przy okazji całą nogę mi opatrzyła, dzięki czemu nie mogłam się za bardzo ruszać, bo czułam jakbym miała gips. No ale wracając. Poszłam do łazienki po apteczkę i takie rzeczy, opatrzyłam sobie w miarę szybko jak na mnie, bo zajęło mi to z 3 minuty, a zawsze robię to 5-6 minut. Zeszłam na dół i... Viki spała! Wyglądało to słodko... no ale też śmiesznie, bo cała okryła się kilkoma poduszkami, ale nie bardzo, więc było ją widać. Postanowiłam jej nie budzić, więc poszłam do pokoju po koc, ale gdy ją przykrywałam obudziła się.

- Co ty robisz i co ja robiłam przed chwilą?

- Przed chwilą spałaś, a ja poszłam po koc, żeby Cię przykryć, no ale widzę, że nie chcesz koca.

Od razu wstała i na mnie popatrzyła.

- No co?

- Nie no, nic, tylko dziwię się, że usnęłam tak szybko... -powiedziała

Jeff The KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz