*ANA*
Wracam ze szkoły. Dziś mam szczęśliwy dzień, ani razu nie spotkałam brata, ani jego kumpli.
Może nie spotkam ich już dziś wogóle. Tsaaa marzenie ściętej głowy. Oni są straszni! Co ja im takiego zrobiłam? Mam pełno siniaków i ran przez nich wszystko mnie boli, a oni i tak nie przestają. Jestem zdana na siebie, moi rodzice nic o tym nie wiedzą. Mają ciągle jakieś konferencje albo delegacje. Nie wiedzą co się dzieje. Ale nie wiem czy by ich to wogóle zainteresowało. Mam 15 lat, co ja mogę zrobić przeciwko pięciu chłopaką? Ja gruba, brzydka i chodząca w starych i rozciagnietych sweterkach kujonka z aparatem na zęby i okularami. NICIdę wolnym krokiem w stronę domu. Wszystko wokoło jest mi już znane. To Sydney, przechodzę tędy codzień, moje nogi same znają drogę do tego piekła zwanym domem.
Gdy doszłam do budynku, cichutko otworzyłam furtkę i zajrzałam do garażu. Pamiętacie jak mówiłam że dziś mam szczęśliwy dzień? Tak? No to właśnie się skończył. W garażu stoi samochód Andrew ( czt. Mój brat) i 2 motory jego kumpli.
Ogarnęła mnie fala paniki i strachu. Co ja mam teraz zrobić?
Oni tam są. Jak mnie zobaczą, to mi już spokoju nie dadzą. Chyba, że mnie pobiją do nie przytomności( zdarzało się).Ostrożnie otworzyłam drzwi, weszłam przez nie zamknęłam delikatnie i ruszyłam do pokoju na górę. Słyszałam śmiech Andrewu i reszty chłopaków na szczęście mnie nie usłyszeli. Wszystko szło dobrze dopóki.... Dopóki te zdradzieckie schody nie zaskrzypiały pod moim ciężarem.
Aparat na zęby zdawał się uściskać, moje włosy stawały się mokre, a oddech drżący. Zatrzymałam się w bezruchu.
Śmiechy przycichły i nagle obok mnie mnie znalazła się piątka chłopaków : brat Andrew, Matt Cheiderson, Andy Messly, Carl Blue i najgorszy z nich wszystkich Luke Black.- Kogo my tu mamy!? - zapytał Luke po czym wydał z siebie gardłowy śmiech.
Nie tylko nie to!!
- Nasza gruba beka się przyturlała- zaczął kolejny.
- Brzydulo masz dziś pecha, dziś Luke, Andrew i ja musimy się wyżyć - powiedział Andy, a mi łzy zebrały się w oczach.
Nagle nadszedł cios w moją skroń, uapadłam na plecy, które zaczęły nie miłosiernie boleć.
- Nie płacz, szmato! - powtórzył cios Carl, gdy się podniosłam.Nie podniosłam się drugi raz.
Poddałam się. Chcę już ze sobą skończyć. To boli. Dłużej tego nie zaniosę....
Usłyszałam szczekanie.
Szybko się podniosłam i zobaczyłam mojego Pikla, mojego kochanego pieska.
Chłopaki próbowali mnie złamać, gdy rzuciłam się do zwierzaka. Ale nie udało się im. Ja za to mocno się przytuliłam do wutrzaka i kazałam mu uciekać.
Lecz było za późno...- hahha!!! Ten kundel ci nie pomoże!! - zaśmiał się Luke i ruszył do mnie i do pieska.
Nie miałam pojęcia co chce zrobić. Bałam się go.
-Nie rób mu krzywdy, proszę! - błagałam go.
On zrobił coś czego, dziecko nie powinno widzieć. Wyciągnął broń z zza paska i wycelował mu w pyszczek. Nagle był strzał i głośne skomlenie Pikla. Po chwili on już nie żył.
Mój kochany, mój zwierzaczek, który był zawsze przy mnie, któremu się żaliłam. On został zabity przez tego gnojka. Trzymałam w rękach ciałko pieska i spojrzałam na zabójcę, w te jego zimne i bezduszne oczy, widziałam w nich tylko samozadowolenie i radość. Nie zapomnę tego nigdy.

CZYTASZ
Bad Girl
أدب المراهقينAna Heals jedynie piętnastoletnia dziewczyna upokażana, bita, psychicznie zabijana przez starszego brata i jego bandę kumpli. Jej samoocena przez wyzwiska i obelgi w jej kierunku została prawie bezpowrotnie zniszczona. Co zrobi Ana? Jakie jej będą d...