16.

657 64 14
                                    


NAGISA

Byłem już pod blokiem gdzie mieszka Karma stałem na przeciwko wejścia na klatkę schodową. Mimo to nie mogłem jej przekroczyć coś mi zabraniało to zrobić. Może myśl że to wszystko za proste? Że to wszystko poszło zbyt łatwo i szybko? Już sam nie wiem co robić a najgorsze jest w tym że dalej nie wyjaśniliśmy sobie tej sprawy co mu powiedziałem. Niby chciałem żeby o tym zapomniała ale coś tam w środku zabraniało mi tak postąpić. I co teraz ja mam robić? Jestem wolny ale czuje się dalej jak więzień co bez czyjegoś rozkazu nic nie zrobi. Beznadzieja.

- Masz tak tak zamiar stać czy może w końcu wejdziesz do środka?

Rozmyślenia przerwał mi Karma który stał i trzymał drzwi i czekał aż ja łaskawie wejdę do środka. Mimo to i tak czuje się nie dziwnie. Tak nagle mam zamieszkać z moim "byłym" opiekunem i normalnie zacząć funkcjonować? Nie ma takiej opcji zbyt długo tam byłem żeby teraz od tak poradzić sobie z tym wszystkim sam. Ale co zrobić muszę się jakoś ogarnąć. O rany to będzie trudne.

- Nagisa.

Dopiero teraz zorientowałem się że dalej stoję jak idiota i czekam na Bóg wie co. A widziałem już że sama osoba która trzyma te drzwi zaczyna się irytować moją osobą. Co w sumie było zrozumiałe. Dłużej nie czekając wszedłem do środka i czekałem aż pokaże mi gdzie mam iść. Po chwili bez słowa skierował się na górę a ja podążyłem za nim grzecznie i obserwując stan bloku mieszkalnego. I o dziwo wyglądał przyzwoicie. Nie było na ścianach żadnych napisów ani odpadającego tynku jak to nie raz bywa w takich miejscach. Może dla tego że to nowy blok? Doszliśmy na trzecie piętro przynajmniej nie jest aż tak wysoko. Karma stanął przed drzwiami i szperając w kieszeni wyciągną z nich klucz po czym umieścił go w zamku. Kiedy go przekręcił i chwycił za klamkę spojrzał na mnie i powiedział lekko się uśmiechając.

- Może być trochę bałaganu nie zdążyłem posprzątać.

- Nie no nic nie szkodzi. W końcu jestem tu niespodziewanym gościem więc w porządku.

Po zapewnieniu go że mi to nie przeszkadza otworzył je i przepuścił mnie pierwszego. Było to dla mnie dziwne po poczułem się jak jakaś hrabina czy co? I kiedy stanąłem na korytarzu...nie wiem czemu powiedział że może być bałagan. Przecież tu jest właściwie czystko. Tam gdzie ja spędziłem ostatnie dwa lata nie było sterylnie i nie powiem że też czysto więc to co tu jest to nic w porównaniu z tym co było tam.

- Jak tak na oko się patrzę to jest tu całkiem przytulnie.

- Uznałeś to choć widzisz zaledwie korytarz? Jesteś ....dziwny.

"Dziwny"? Czemu tak powiedział mówię tylko prawdę. Ale skoro mu to nie pasuje to w ogóle nie będę się odzywał. Zdjąłem buty i kurtkę po czy poszedłem dalej NIC NIE MÓWIĄC. Kuchnia ładna zadbana. Łazienka tak samo salon też. Nie wiem o co mu chodzi? Może jego pokój jest jakiś nie "estetyczny". W zależności co on tam robi.

- I ty mówisz że masz bałagan co?

- Nie jest tak jak bym tego chciał ale skoro tobie nie przeszkadza to proszę niech tak też będzie.

- A gdzie jest mój kot?

- Na kanapie w salonie jak byś nie widział.

- A może nie widziałem? W końcu to jeszcze kociak jest mały. 

Kiedy bez słowa skierowałem się do salonu i spojrzałem na kanapę to faktycznie tam był leżał zwinięty w kłębek i wtulony w poduszkę. Przykucnąłem przy nim i delikatnie pogłaskałem. Na co Miku zamruczał tylko nie otwierając nawet oczu. Po chwili  do pokoju wszedł Karma z dwoma kupkami A jeden podał mi co po chwili go przyjąłem nie chciałem siadać na kanapie więc usiadłem koło Miku na miękkim dywanie.

- Nie usiądziesz na kanapie?

- Nie tu mi dobrze. A po za tym muszę z tobą o czymś pogadać.

- I chyba już nawet wiem o czym.

- Czyli sam chciałeś zacząć rozmowę?

- Nie po protu widząc twój rzadki wyraz twarzy mówiący że coś cię trapi to nie trudno się domyśleć o co ci mogło chodzić.

Czyli jestem aż tak przewidywalny? Szybko mnie rozgryzł ale przecież jest lekarzem więc nie ma co się dziwić umie zobaczyć takie rzeczy.

- Ja nie mówiłem tego na żarty.

- Domyśliłem się.

- Ja naprawdę coś do ciebie czuje tylko nie wiem do końca co to jest. Trudno mi to określić bo jeszcze nigdy w nikim zakochany nie byłem i nie wiem czy to co czuje do ciebie jest tym co myślę i mówię.

- Więc tak naprawdę sam nie wiesz o czym mówisz? To ja już tego całkiem nie rozumiem.

- To nie tak że nie wiem co  czuje ale nie wiem czy to jest miłość.

- A jesteś gejem?

- Nie wiem

- No właśnie więc co tym możesz mówić o zakochaniu się we mnie jak sam nie wież jakiej orientacji jesteś.

- Ale jestem pewien że to jest to uczucie. Nie w stu procentach ale jestem. Więc uszanuj to.

- Uszanuje kiedy ty w końcu sam będziesz wiedział jaką płeć wolisz i czy to na pewno miłość. Wtedy mogę z tobą porozmawiać o uszanowaniu tego.

- Jakoś w ośrodku byłeś milszy dla mnie a teraz jesteś zupełnie inny.

- Bo może denerwuje mnie temat uczuciowy. A zwłaszcza taki kiedy dana osoba nie wie co czuje. 

- A ty Karma byłeś kiedyś zakochany?

- Byłem ale to i tak nie wypaliło więc nie ma tematu.

- Jak zawsze olewasz wszystko. Tylko nie mnie aż to tej pory. Coś się zmieniło w tym że wyszedłem na wolność?  Co takiego że od razu wydajesz się w ogóle mną nie interesować? Jesteś taki obojętny. Jak bym rozmawiał z innym człowiekiem.

- Chyba już nie ma sensu cię dłużej okłamywać.

- O czym ty teraz mówisz?

- Czyli nic nie zauważyłeś? Muszę przyznać że przez ten czas bardzo cię polubiłem ale na tym koniec. Ja zrobiłem swoje zadanie więc ty dla mnie już nic nie znaczysz. Nie obchodzisz mnie już rozumiesz.

Co? Co on mówi ze go nie obchodzę? Przecież był dla mnie taki dobry czuły. Zawsze mnie spierał i pomagał. Coś stało że teraz jest taki? Co ja mu zrobiłem. Przecież jestem taki sam a Karma stał się dla mnie taki zimny i obojętny. Jaki ja niby błąd popełniłem że nie zauważyłem tego w nim. Co mi to przyćmiło? No tak ten uśmiech on wszystko ukrywał pod nim. Tylko...czym ja sobie na to zasłużyłem.

- A mogę wiedzieć jaki miałeś zadanie?

Czułem że mogę pożałować tego pytania a jednak chciałem znać na nie odpowiedz.

- Wyciągnąć cię z tego psychiatryka za co dostałem pieniądze. Więc leczenie ciebie było czysto biznesowe.

I w ciągu jednej sekundy moje serce pękło.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam!!

No jest późno ale jest. Miałam małe braki w poprzednim rozdziale więc tu je nadrobiłam. I dodatkowo wena mi nie sprzyjała więc ten rozdział wyszedł mi słabo za co przepraszam. Liczę na to że w następnym się poprawię. Więc zostawiam was z tym co tu jest mam nadziej był w jakimś stopniu ciekawy. No to widzimy się w piątek Misie.

DWÓCH MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz