Słońce już zachodziło, kiedy Ania dotarła na Zielone Wzgórze. Po spotkaniu z Gilbertem w lesie chłopak zaproponował odprowadzenie jej do domu, jednak ta grzecznie odmówiła. Wydawało jej się, że nie będzie w stanie znieść pobytu obok niego bez czucia tego dziwnego uczucia w brzuchu. Z każdą sekundą jej uczucia do niego stawały się coraz bardziej mylące. Przez ten tajemniczy liścik i jej nieistniejącą sukienkę przez bal, nie wspominając o błaganiu Marylę i Mateusza o pozwolenie, Ania już czuła, jak nadchodzi jej koniec.
Dziewczyna westchnęła z desperacją, opadając na łóżko. Mocno zamknęła oczy, a następnie głęboko odetchnęła.
— A niech coś trafi tego chłopaka — wymamrotała pod nosem. — Myślisz, że możesz mnie zwodzić, Gilbercie Blythcie? Tymi twoimi ciepłymi uśmiechami i komplementami w moim kierunku? Ha! Nie wydaje mi się.
Wywróciła oczami, nadal ich nie otwierając.
— Nie wiem, co takiego widzi w tobie Ruby. Jesteś taki... Ugh! — jęknęła. — Okej. Nie mam zamiaru myśleć o Gilbercie Blythcie przez ani jedną sekundę dłużej.
— O kim? — spytała Maryla, na co Ania natychmiast podskoczyła przerażona.
— Marylo! Jak długo tutaj stoisz? — spytała dziewczyna.
— Niestety, niezbyt długo — przyznała, a na jej twarz wkradł się uśmiech. — Zejdź na kolację, mamy dla ciebie małą niespodziankę.
— Najpierw chciałabym zapytać, czy nie miałabyś nic przeciwko, bym...
— Och, możemy porozmawiać o tym później. Brzmi na to, że za tobą długo dzień, więc zejdź na dół i zjedz.
Tuż po tym kobieta wyszła z pokoju, zostawiając za sobą otwarte drzwi, by Ania ruszyła za nią. Rudowłosa jedynie westchnęła.
☁️
Ania podążyła za Marylą do jadalni. Fakt, że mieli oni dla niej jakąś niespodziankę, dopiero do niej dotarł i teraz nie mogła wysiedzieć z podekscytowania. Gdy usiadła do stołu, dotarł do niej piękny zapach tłuczonych ziemniaków oraz kurczaka.
— Dobry wieczór, Mateuszu — powitała mężczyznę, który obserwował, jak Maryla nakłada jedzenie.
— Dobry wieczór, Aniu. Jak minął twój dzień? — Posłał jej uśmiech, a jego siostra wytarła dłonie o fartuch, a następnie usiadła. Wtedy oboje usiedli, czekając na odpowiedź rudowłosej.
— Było... — zaczęła, rozmyślając czy powinna powiedzieć im o swoich zmartwieniach. — Dobrze.
Maryla prychnęła pod nosem.
— Biorąc pod uwagę mamrotanie w twoim pokoju, nie jestem tego zbyt pewna.
— O jakich mamrotaniach mówisz? — spytał zaskoczony Mateusz.
— Nieważne — odpowiedziała z wahaniem Ania, a Maryla posłała jej uśmiech, podczas nakładania sobie ziemniaków.
Mężczyzna zmarszczył brwi, wbijając wzrok w swój talerz. Serce rudowłosej bolało na myśl, że mógł poczuć się wykluczony, więc wypuściła głęboki oddech.
— Och, dobrze. — Westchnęła, na co rodzeństwo spojrzało w jej kierunku. — Ten dzień zaczął się niezwykle cudownie. Moja ukochana przyjaciółka, słońce wcześnie rano zapukała do mych okien, jednak ukryła się niedługo po śniadaniu. Zjadłam na nie cudny posiłek złożony z tostów i—
![](https://img.wattpad.com/cover/157806438-288-k866094.jpg)
CZYTASZ
ZIMOWY BAL ━ SHIRBERT
FanfictionW Avonlea zbliża się zimowy bal, a pomiędzy Gilbertem Blythem a naszą drogą Anią zaczynają się dziać różne rzeczy. © extrchipper | 2018