06 | BABECZKI I BÓL SERCA

3.8K 268 355
                                    


               Ania specjalnie wstała z samego rana, by móc spotkać się z Ruby i Dianą w rezydencji rodziny Barry. Planowały upiec babeczki dla wszystkich, którzy dekorowali salę, w której miał odbyć się bal. Później chciały również im pomóc.

— Dobrze, zróbmy najlepsze ciastka, jakie tylko się da! Gilbert dzisiaj będzie pomagał, więc muszę zrobić dobre wrażenie! — powiedziała zdeterminowana Ruby, zaczynając ugniatać ciasto na blacie.

Diana i Ania jedynie wymieniły się spojrzeniami i kontynuowały swoje zadania. Całą kuchnię wypełniał słodki zapach świeżo upieczonych dyniowych ciasteczek, ciast i innych słodyczy. Dziewczyny pracowały, głośno chichocząc i rozmawiając, kiedy młodsza siostra Diany, Minnie Mae, siedziała na stole oraz je obserwowała.

— Nie mogę się już doczekać dzisiejszego przyjęcia! Krawcowa już dokonała wszelkich poprawek w mojej sukience i dzisiaj rano ją przysłała! Nie mogę się doczekać, aż ją założę! — Uśmiechnęła się Diana.

— Nie mogę uwierzyć, że ktoś naprawdę zaprosił cię na bal — wtrąciła Minnie May, marszcząc nos w zniesmaczeniu, na co jej siostra wywróciła oczami.

— Po raz ostatni, Minnie Mae, jeśli nie będziesz cicho, to odeślę cię do twojego pokoju.

Dziewczynka w odpowiedzi jedynie pokazała jej język.

— Ja też! Dostałam sukienkę już wczoraj wieczorem. Muszę przyznać, to była cudowna niespodzianka! Kocham Marylę i Mateusza całym moim sercem — powiedziała Ania. — Oczywiście, nie wyglądam w niej zbyt oszałamiająco, gdyż te okropne, rude włosy strasznie kontrastują z pięknym, pastelowym błękitem, jednak nie mogę narzekać. Ta sukienka jest najporządniejszą, jaką kiedykolwiek posiadałam i jestem za to niebywale wdzięczna.

— Jestem pewna, że pewna osoba będzie uważała, iż wyglądasz w niej oszałamiająco — skomentowała brunetka, patrząc na przyjaciółkę, która jedynie szeroko otworzyła oczy, przenosząc wzrok na nieobecną umysłem Ruby. Diana wywróciła oczami i się zaśmiała.

— Myślicie, że trzy tuziny babeczek wystarczą, czy powinnyśmy zrobić więcej? — zapytała Gillis, spoglądając na tacki z wypiekami stojące przed nią.

Tego dnia Ruby wydawała się szczególnie roztrzepana. Denerwowała się balem oraz Gilbertem, przez co chciała, by wszystko było idealne. Jej zazwyczaj piękne loki aktualnie były roztrzepane i luźno opadające na kark. Była całkowicie roztrzepana.

— Ruby, myślę...

— Tak, powinnyśmy. Powinnyśmy zrobić więcej.

Dziewczyna już chciała sięgnąć po dodatkowe składniki, jednak Ania szybko ją powstrzymała.

— Ruby, uspokój się. Upiekłyśmy już wystarczająco.

— A-ale Gilbert... Musi być okropnie głodny, nie sądzisz? W końcu to dorastający chłopak, a biorąc pod uwagę to, że mieszka sam to pewnie nie dostaje wystarczająco dużo jedzenia. Mój biedny Gilbert pewnie nawet nie umie gotować!

Ania zamarła w miejscu. Nawet nie myślała o tym w taki sposób. Tak naprawdę nigdy nie uświadomiła sobie tego, że Gilbert był sierotą. Był sam. Przyzwyczaiła się do tego, że zawsze był silny i niezależny, ale teraz dotarło do niej, że był tylko dzieciakiem.

Gilbert mógł się wydawać teraz bardziej dojrzały — w końcu przez rok pracował na statku i podróżował dookoła świata, jednak Ania teraz zaczęła postrzegać go w zupełnie inny sposób; jako jedynie dziecko. Sierotę, zupełnie jak ona.

ZIMOWY BAL ━ SHIRBERTOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz