Wszyscy zaczęli wychodzić z sali około godziny siedemnastej, by przygotować się na to wielkie wydarzenie. Trzy przyjaciółki Ania, Ruby i Diana szły obok siebie, a ich koszyki były puste. Słońce zaczynało już zachodzić, gdyż w zimie dni stawały się coraz krótsze, zaś na niebie powoli pojawiał się księżyc. Dziewczyny szły razem przez las i śmiały się, podczas powrotu do domów.
— Och, było cudownie! Szkoda, że tego nie widziałaś, Aniu. To było coś, o czym nawet nie ośmieliłabym się śnić! — zachwyciła się Ruby, przypominając sobie wcześniejsze wydarzenia.
Ania spuściła wzrok i wsunęła zmarznięte dłonie do kieszeni kurtki. Następnie popatrzyła na blondynkę i posłała jej ciepły uśmiech, jednak w jej oczach zabrakło tego jej znanego błysku, co od razu zauważyła Diana. Było jej szkoda swojej serdecznej przyjaciółki. Doskonale wiedziała, że pomimo tego, jak mocno Ania się przed tym zapierała, bardzo zależało jej na Gilbercie. Zdawała sobie również sprawę, że jeżeli rudowłosa wcześniej tego nie wiedziała, teraz była bardziej niż świadoma.
— To niesamowicie! Tak się cieszę, Ruby. Szkoda tylko, że akurat musiałam wyjść. Postanowiłam wyjrzeć na zewnątrz i strasznie dużo przegapiłam! Proszę, opowiedz mi o wszelkich szczegółach! Czy było to niebywale romantyczne? Czy czas zwolnił, kiedy popatrzyliście sobie w oczy, a wszystko zniknęło, dopóki... — paplała Shirley, jednak po chwili zamilkła, wbijając spojrzenie w ziemię.
Uczucia, które wyobrażała sobie u Ruby, stały się jej niesamowicie znajome. Właśnie wtedy to w nią uderzyło — właśnie tak czuła się, gdy patrzyła na Gilberta.
W co ja się wpakowałam? — pomyślała zdenerwowana, kiedy uświadomiła sobie, że tak naprawdę czuje coś do tego chłopaka.
Nigdy wcześniej nie była pewna swoich uczuć do Gilberta, jednak teraz, kiedy doświadczyła tego, że ma on inną towarzyszkę, była pewna.
Podobał jej się Gilbert Blythe.
— D-dopóki co, Aniu? — zapytała roztrzepana Ruby, a jej usta uformowały się w podekscytowany uśmiech.
Rudowłosa ponownie popatrzyła na swoją przyjaciółkę i uświadomiła sobie, jak bardzo Gilbert ją uszczęśliwiał. Na twarzy Gillis wymalowane było prawdziwe szczęście, które spowodowało ból serca, jednak również i szczęście u Ani. Gdy Ruby spojrzała na nią z oczekiwaniem, dziewczyna postanowiła zapomnieć o wszelkich uczuciach do Gilberta Blythe'a.
Tak będzie najlepiej.
— Dopóki... Byliście sami — zakończyła, posyłając jej uśmiech.
Ruby sapnęła.
— Dokładnie tak było! Skąd wiedziałaś?
— Uch, tak opisują to w książkach.
Dianie wystarczyło jedynie spojrzenie na przyjaciółkę, by wiedzieć, że kłamie. Nie wiedziała tego z książek.
— Och — wymamrotała Ruby, kiwając głową. — Było cudownie! Kiedy powiedziałaś, żebym poszła dać ciasteczka Gilbertowi, byłam bardzo podekscytowana! I zdenerwowana! Ale cieszę się, że to zrobiłaś, bo pochwalił moje ciastka. A potem tak nagle zapytał, czy chcę pójść z nim na bal, ale zanim zdążyłam odpowiedzieć, orkiestra w rogu zaczęła grać. Tylko ćwiczyli, ale zrobili to w idealnej chwili! Wtedy Gilbert poprosił, żebym podała mu rękę i powiedział „Ehem. W razie, gdybyś odmówiła to, czy uczyniłabyś mi ten honor... Nie, przyjemność zatańczenia ze mną?". Byłam w stanie jedynie pokiwać głową! Potem zaciągnął mnie na środek parkietu, by wszyscy mogli nas zobaczyć, a zanim się zorientowałam, zaczęli wiwatować! Oh, jakim on jest cudownym tancerzem. Nawet raz nie stanął mi na nodze! Po chwili zatrzymała się muzyka, więc go przytuliłam i powiedziałam, że się zgadzam. Było magicznie! Chciałabym przeżyć to ponownie.
![](https://img.wattpad.com/cover/157806438-288-k866094.jpg)
CZYTASZ
ZIMOWY BAL ━ SHIRBERT
FanfictionW Avonlea zbliża się zimowy bal, a pomiędzy Gilbertem Blythem a naszą drogą Anią zaczynają się dziać różne rzeczy. © extrchipper | 2018