Stałam w jego uścisku jeszcze jakiś czas. Lekko zaczęłam się odsuwać. Spojrzałam na niego, jak o i na mnie...
- Emm, dlaczego mnie przytuliłeś?- zapytałam lekko zmieszana
- Bo wiem, że tego potrzebujesz. Może nie okazujesz tego, ale...- zaciął się
- Ale?- dopytałam
Adrian chciał już coś powiedzieć, ale uratował go Paweł.
- Idziecie tam, czy jak?- zapytał
- Tak idziemy.- odrzekłam
Cały czas patrzyłam w oczy Adrianowi. Nie wiem, co się dzieje. Schodzimy na dól, ubieramy się do końca i wychodzimy. Kierujemy się w stronę parku. Uwielbiam chodzić tam zawsze z Pawłem, jak przyjeżdżał, no ale niestety tym razem nie jest sam, albo i stety? Nie wiem już sama... Chłopacy rozmawiali zawzięcie o czymś, a ja? Szłam cicho jak nigdy. Stanęłam aby, poprawić sznurówkę u buta. Chłopacy szli dalej.
- Haloo?!- krzyknęłam - Poczekać już nawet nie umiecie?- warknęłam
- Jezu, nawet nie zauważyłem. Przepraszam.- rzekli równo
Lekko zaśmiałam się, popatrzyłam na ich zmieszane twarze. Nie mogłam dłużej i wybuchłam śmiechem, po chwili obaj się dołączyli do mnie.
- Dobra, to gdzie teraz?- zapytał Adrian
- Przed siebie. A gdzie?- zapytałam
- Może masz jakieś fajne knajpy tu czy coś, bo zgłodniałem troszkę.- zrobił oczka jak ze shreka
- Hmmm, McDonald?- zapytałam
-TAAAK!!!- wydarli się jak idioci
- Okej.- rzekłam- Więc, robimy tak, KTO OSTATNI TEN STAWIA!- Krzyknęłam i zaczęłam biec
Chłopacy nie wiedzieli co się dzieje, więc po chwili ogarneli i zaczęli biec za mną. Jestem pewna, że będę pierwsza. Spojrzałam przed siebie, nagle zatrzymałam się patrząc z nienawiścią na osobę która stała przede mną...
