5

10 1 0
                                        


Stałam w jego uścisku jeszcze jakiś czas.  Lekko zaczęłam się odsuwać. Spojrzałam na niego, jak o i na mnie...

- Emm, dlaczego mnie przytuliłeś?- zapytałam lekko zmieszana

- Bo wiem, że tego potrzebujesz. Może nie okazujesz tego, ale...- zaciął się

- Ale?- dopytałam

Adrian chciał już coś powiedzieć, ale uratował go Paweł.

- Idziecie tam, czy jak?- zapytał

- Tak idziemy.- odrzekłam

Cały czas patrzyłam w oczy Adrianowi. Nie wiem, co się dzieje. Schodzimy na dól, ubieramy się do końca i wychodzimy. Kierujemy się w stronę parku. Uwielbiam chodzić tam zawsze z Pawłem, jak przyjeżdżał, no ale niestety tym razem nie jest sam, albo i stety? Nie wiem już sama... Chłopacy rozmawiali zawzięcie o czymś, a ja? Szłam cicho jak nigdy. Stanęłam aby, poprawić sznurówkę u buta. Chłopacy szli dalej.

- Haloo?!- krzyknęłam - Poczekać już nawet nie umiecie?- warknęłam

- Jezu, nawet nie zauważyłem. Przepraszam.- rzekli równo

Lekko zaśmiałam się, popatrzyłam na ich zmieszane twarze. Nie mogłam dłużej i wybuchłam śmiechem, po chwili obaj się dołączyli do mnie.

- Dobra, to gdzie teraz?- zapytał Adrian

- Przed siebie. A gdzie?- zapytałam

- Może masz jakieś fajne knajpy tu czy coś, bo zgłodniałem troszkę.- zrobił oczka jak ze shreka

- Hmmm, McDonald?- zapytałam

-TAAAK!!!- wydarli się jak idioci

- Okej.- rzekłam- Więc, robimy tak, KTO OSTATNI TEN STAWIA!- Krzyknęłam i zaczęłam biec

Chłopacy nie wiedzieli co się dzieje, więc po chwili ogarneli i zaczęli biec za mną. Jestem pewna, że będę pierwsza. Spojrzałam przed siebie, nagle zatrzymałam się patrząc z nienawiścią na osobę która stała przede mną...

Blisko, a jednak daleko...Where stories live. Discover now