6

2.3K 159 34
                                    

Po rozmowie z Markusem, Hank postanowił się przejść. Myślał nad tym co powiedział mu android. „Czego ja nie zauważam?" Zadaje sobie to pytanie kilka razy.
Porucznik najchętniej poszedłby do baru się napić, ale musi zachować trzeźwy umysł. Trzeba to wszystko przemyśleć jeszcze raz.
Mężczyzna zastanawiał się nad jego więzią z Connorem. Jak to możliwe że jeden android zaprząta mu tak głowę? Dlaczego siwowłosy tak bardzo chce zobaczyć androida?
Hank zatrzymał się na chwilę. Od kiedy Brunet stał się dla niego taki ważny? Dlaczego aktualnie jego serce wypełnia tęsknota? Co to za uczucie?
Serce mężczyzny znacznie przyspiesza. Złapał się za klatkę piersiową, a po jego policzkach zaczęły spływać łzy.
Czy jest to możliwe, że człowiek pokochał androida jako kochanka? Czy to ma w ogóle prawo bytu? Anderson nie wiedział co ma o tym myśleć, ale zauważył swoje uczucia, które tak bardzo nie chciał do siebie dopuścić. Pragnął teraz tylko jednego: Aby wtulić się w tego plastikowego pajaca, którego tak bardzo kiedyś nienawidził. Ale żeby to zrobić, to najpierw Connor musi się odnaleźć. Ale android nie dawał o sobie znać. Po prostu zapadł się pod ziemię. Hank był zmęczony ciągłym czekaniem na postępy w sprawie.
Kiedy porucznik wrócił do domu, zastał otwarte drzwi. Był w stu procentach pewny, że zamykał je na klucz. Mężczyzna wyciągnął pistolet, który zawsze trzyma przy sobie. Po cichu wszedł do mieszkania. Wypatrując włamywacza, zastanawiał się dlaczego Sumo nie wydawał żadnych dźwięków. Pies był wielkim, niegroźnym przytulasem, ale szczekał na nieproszonego gościa. Anderson sprawdził cały dom, oprócz kuchni. Włamywacz musiał ukrywać się właśnie tam. Spokojnym krokiem ruszył do kuchni. Zauważył jakąś sylwetkę siedzącą przy jego małym stoliku. Wyglądała bardzo znajomo. Mężczyzna przybliżał się cicho do postaci. Siwowłosy nie wierzył własnym oczom. To był Connor, który zauważył że właściciel domu właśnie go znalazł. Hank rzucił broń na podłogę, a android wstał z siedzenia. Człowiek podszedł i do robota i z otwartej dłoni uderzył go w twarz. Brunet spojrzał na swojego towarzysza zaskoczony.
- Ty jebany kutasiarzu - Darł się Hank - Jeżeli jeszcze raz tak uciekniesz, to załatwię cie tak że fabryka ciebie nie pozna.
Nastała krótka cisza. Po chwili partnerzy tkwili w swoich objęciach. Trwali tak przez jakiś czas, a po tym spojrzeli sobie w oczy. Postanowili być ze sobą szczerzy.
- To co teraz powiem będzie bardzo dziwnie brzmieć, ale chuj z tym. - Powiedział z powagą Anderson - Zależy mi na tobie jak na nikim innym. Dalej nie mogę w to uwierzyć, ale kocham ciebie Connor.
Android nie mógł uwierzyć w to co teraz usłyszał. Był tak cholernie szczęśliwy, że nie wiedział co ma powiedzieć.
Złapali się za ręce, a android przy tym ujawnił swoją prawdziwą postać. W końcu powiedział:
- Ja ciebie też, Hank.

********************************************

Dotrwaliśmy do końca! To koniec tego krótkiego fanfika. Dużo radości przynosiło mi pisanie tego, a więc mam nadzieje że przyjemnie się wam to czytało ^^ Dziękuje wam za dotrwanie do końca.

Przeciwieństwa się przyciągają - Connor x HankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz